Jak to boli...
 

Wiem, to temat bardziej do hyde-parku niż na to forum, ale co tam, napiszę. Jakieś trzy tygodnie temu złamałem nogę i od tego czasu siedzę w domu, a moim wspaniałym autem pomyka żona. Nie macie pojęcia jak to boli gdy nie można wsiąść za kierownicę swojego ulubionego autka i pojeździć sobie gdziekolwiek. Szczególnie jak ktoś tak jak ja przejeżdża średnio 150-200 km dziennie. Mówię wam, to czarna rozpacz jest. Ból wzmacniany jest 'przypadkowymi' uszkodzeniami mojego kochanego Mondeo. Całe życie starałem się nie być szowinistą, ale jak patrzę na to co moja kobieta wyprawia to.... Chyba zacznę nim być!!! Najpierw 'zgubiła' gdzieś prawy odblask z tylnego zderzaka. Potem 'nie wiedziałam że tę bramę trzeba otwierać do końca' i urwała antenę. Potem 'co ty mam miejsce, widzę ten murek, nie wjadę w niego' i nagle bum i tylny zderzak do malowania (a siedziałem na tylnej kanapie i mówiłem że się nie zmieści), potem 'coś ty taki mróz komu by się chciało wlewać płyn do spryskiwacza' i tydzień szorowała wycieraczkami po suchej szybie... I jak tu się nie załamać? Gips mam jeszcze mieć 3 tygodnie. Czy moje auto to przeżyje? Trzymajcie kciuki!!!!!
Pogrążony w bólu i smutku,
M.

PS - czy wasze żony, kochanki, partnerki też tak mają czy mam wyjatkowy egzemplarz? Czy to wszystkie kobiety tak 'używają' aut jak moja? Załamka, powiadam wam :(

wspolczucia z powodu nogi. od teraz bedziesz mogl przepowiadac pogode... :D zartuje.
mayol co Tobie Mondeo zrobil za jakie grzechy???? zabieraj kluczyki :!: bo zanim sie wyleczysz to nie poznasz auta.
zeby sie mondek nie zbuntowal za takie traktowanie!!!
czekam az sie pochwalisz nastepnym tekstem zony :D bo z Twoje punktu widzenia to makabra ale z mojego troche smieszne ( przeciez widze...boom :D no nie moge)

,mayol, dlatego moja żonka ma swoje własne auto ;-) szybkiego powrotu do zdrowia

,mayol, podobnie jak w przypadku ,jagrall, moja żonka również ma własny samochodzik. Ale jakby nie patrzeć to ona zawsze bardziej uważa na takie rzeczy i nie chcę myśleć co by się działo jak byj jej matizika tak potraktował jak to zrobiła twoja żona z mondkiem :D :D :D :D :D

mielismy octavie i zona sobie radzila, teraz mamy mondeo i tez jest padaka.
to dziwne bo octavia taka az prosta w manewrowaniu nie jest. mam teorie ze kobiety powinny jednak jezdzic mniejszymi autami. nie ma potrzeby by za auto siegalo 3 metry za zona.

Kurde z punktu widzenia obserwatora to śmiesznie się to czyta, ale po przemyśleniu wspójczuje Tobie i Twojemu mondkowi... Moja dziewczyna ma prawo jazdy, ale na szczęście nie jeździ na codzień (rok temu jak zrobiła prawko (zdała za 1 razem- chyba za urode), to raz wiozła mnie z kina, ale to było najgorsze 5 km w moim życiu (Fiestą zmusiła Tatrę do zjechania na pobocze....) i na tym skończyła się jej przygoda z kierownicą, co prawda czasami ją wyciągam żeby sobie pojeździła i niezapomniała co to gaz, sprzęgło i hamulec,ale nie jest czynnym uczestnikiem ruch drogowego)

heh,niedawno czytałem że kobiety mogą być lepszymi kierowcami od nas !!
czytając Twoją historie mayol jestem szczęśliwym kawalerem :P
jak już jade z laską,i wiem że będzie prowadzić, jedziemy jej 13-letnim polo

kuba ty jestes szajbniety, :shock: moze mi powiesz co znacza te teksty :

Ale jaja red_chili czyta mojego posta....

Pozdrawiam Cię red_chili

Aha red_chili nie pytaj mi się o co chodzi... <twisted>

tak red_chili mnie tez zaczyna to denerwowac
przy nastepnym poscie jezeli bedzie cos o mnie zglosze to do moderatora :twisted:

a mnie najbardziej denerwuje to ze ktos sobie ze mnie kpi bez powodu :evil: :evil: :evil: