Jestem już po wizycie u mechanika - popularnego pana "Stasia", który doszedł do alternatora, sprawdził czy przewody nie są poprzerywane i czy to nie jest przyczyną iskrzenia no i nie. Iskrzy ewidentnie ze samego alternatora, zaizolował przewody i tyle (przy okazji jeszcze ponarzekał jaki to silnik zarzygany)
Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum. W związku z tym umówiłem się na przyszły tydzień na jego wyjęcie i wysłanie do serwisu zajmujacego sie alternatorami, rozrusznikami itp. itd. Jak myslicie w jakich granicach (widelkach) moze sie wahac naprawa? Coś koło 300-500 ?