NIE CYTUJEMY CAŁYCH POSTÓW W ODPOWIEDZI, A ZWŁASZCZA GDY ZNAJDUJĄ SIĘ BEZPOŚREDNIO NAD TWOIM !!!!!
MOŻNA UŻYĆ JESZCZE FUNKCJI "CYT. SELEKTYWNY" (część tekstu zaznaczonego)
Rozrusznik jest ok. Był zamontowany nowy, nie bawiłem się w żadne używane czy regenerację. Akumulator też został wymieniony pod koniec 2021 więc za małe obroty raczej bym wykluczył.
Co do wtryskiwaczy to czy z uszkodzonymi wtryskami jeździłbym 2 lata i przejechał jakieś 40 tys. km bez pojawienia się jakichś innych problemów lub wręcz bez totalnej awarii, która unieruchomiłaby to auto na amen? Poza problemami z odpalaniem auto jeździ, ma moc, nie kopci, nie szarpie, jak już odpali to nie gaśnie itd.
Będę musiał po Bożym Ciele zlecić mechanikowi by sprawdził ciśnienie i ewentualnie te przelewy.
Za sterownikiem lub jakąś inną awarią elektroniczną przemawia:
- zależność częstotliwości występowania od temperatury zewnętrznej - w zimie zdarzało się to raz na tydzień, dwa, teraz jak cieplej znacznie częściej i tak jest co roku (kulam się tak ze 2 lata bo nikt nie potrafi zdiagnozować o co chodzi to wiem
Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum. )
- opisana wyżej sekwencja tj. jak nie odpali raz to po wyłączeniu zapłonu i ponownej próbie odpala. Jak próbowałem bez wyłączania zapłonu to często nadal nie palił i pomagał dopiero taki "reset"
- to że to auto nadal jeździ i jak już zapali to jeździ całkiem dobrze. Wątpie, że przejechałbym tyle z uszkodzoną pompą, opiłkami czy padającymi wtryskami bez pojawiania się jakichś kolejnych "artefaktów" lub całkowitego unieruchomienia pojazdu
- opisane wyżej grzebanie w sterowniku podczas usuwania awarii z początku 2021 roku po którym zaczęły się pojawiać wspomniane problemy
Może i po cichu liczę, że to nie żadne wtryski, opiłki, pompa czy inne kosztowne tematy tylko głupia elektronika, której drobna korekta rozwiąże problem na amen i pojeżdżę tym autem jeszcze ze 2 lata. Jeśli jednak wyjdzie coś drogiego to chyba prędzej sprzedam tego Forda jako uszkodzony lub do skupu aut niż będę naprawiał 14 letnie pudło za połowę jego wartości rynkowej (bo tyle by wyniosła naprawa jakby np. były w układzie opiłki). Kupię jakąś starą, prostą benzynkę bez żadnych turbo czy downsizingu, która może i nie jedzie (a te co jadą to swoje spalą) ale naprawi je każdy kowal albo wezmę w leasing jakiegoś 2 latka z małym przebiegiem którym pojeżdżę 2-3 lata by potem wziąć kolejnego. Nie po to mam auto by ciągle przy nim grzebać (lub nie mając warunków do samodzielnej pracy tłuc się od mechanika do mechanika z których żaden nie potrafi go w pełni naprawić) a i tak się bać czy zapali, czy dojedzie, czy nie stanie po drodze na drugim końcu Polski
Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.
Z tym niestety jest tak, że auto jeździ, jak zapali to jedzie dobrze, ale cały czas pojawia się ten problem z odpalaniem, cały czas mam to gdzieś z tyłu głowy że coś z nim nie tak. Mechanicy i inni elektrycy u których byłem albo rozkładają ręce lub mówią "wszystko jest ok" czy "ten typ tak ma", albo próbują naciągnąć od razu na nową pompę, wtryski itp. bez żadnej rzetelnej diagnostyki a często nawet bez słuchania dokładnie tego co im mówię, albo próbują wymieniać/podmieniać części typu czujnik, regulator "na udo" tj... udo się albo nie udo, "jeździć i obserwować". To sobie tak "jeżdżę i obserwuje" już od 2 lat przejeżdżając ok 40kkm i czekam aż się podczas tych obserwacji rozleci lub aż się w końcu wkur*.*e raz a porządnie, pozbędę się wrzoda i kupię lub wylizinguje coś co będzie spełniać swoją role tj. jeździć, zawsze odpalać, dawać radość jazdy i nie doprowadzać właściciela (leasingobiorcy) do nerwicy.