Gra- trzy słowa.

[heko]

trącony zębem czasu

[rafiraptor]

I zupełnie niefajny

[heko]

ale gotowy do

[pecik91]

robienia różnych ciekawych

ale zdecydowanie nieprzyzwoitych

[Legion]

dwuznacznie nielogicznych czynów

[mouzes]

Idzie Gieniu lasem chwiejąc się mocno bo wieje straszliwie. Pod pachą ma małe, świecące zawiniątko dodające mu odwagi. nagle się potyka upuszczając świecący pluton który podjadał wieczorem przypalając holenderskie blanty. Wymiotował przez palce plamiąc nowe buty z wystającą słomą, dzięki której mógł być udawanym chłopem. mimo przeżyć szedł zastanawiając się, co lub kogo spotka. Aż tu nagle to było aj, potknął się i dostrzegł piękne nogi. zadał sobie jedno strasznie ważne pytanie czy to nie sen widząc przed sobą coś takiego wielkiego jak jego okrutnie łysa głowa. przetarł oczy i wielce zdziwiony rzekł: co ja tu ze spuszczonymi spodniami robię, obok tej tajemniczej z wielkimi błękitnymi oczami i blond kręconymi lokami przedzierającymi się spod jej czarnych kaloszy. nie myśląc długo zrobił ten krok. wyciągnął rękę i ... chwycił ją za prawa dłoń i powiedział jej czule rozpinając jej koszule: "fajne masz kalosze". dlatego Cię proszę podaj mi ten woreczek z zielonym środkiem na przeczyszczenie. Nagle zza drzwi myśląc, że śni i jest w pośrodku jakiejś imprezy wpadł Zdzicho i z wielkim zachwytem oraz cichym skowytem gwiżdżąc na zębach patrząc na parę całującą się, sięgnął z zachwytem po swą gumową, piękną lśniącą pałkę policyjną chcąc rozgonić towarzystwo. spytał Gienia, czy niema przy sobie złotówki, bo brakuje mu właśnie tyle do wiśniowej nalewki. Gieniu na to: 
-Panie Władzo, ja bez grosza dzisiaj szedłem sobie lasem nagle ktoś mnie złapał za wielkiego kija baseball'owego co wystawał mi z kieszeni wąskich spodni które kupiłem, gdy poprzednie nie wytrzymały ciężarów noszonych w  niemałych kieszeniach, wtedy dostałem po głowie a pluton znalazłem, rozglądnąłem się dookoła patrze..a tam patrze..a tam dlugim wezem co Mial dolaczonego do czego normalnie nie widac znad plebani. Wtem zapragnal kobiety.  A jakoże jedna tez bedac spragniona pociągła i odpadło ku wielkiemu zaskoczeniu zgromadzonych wokół gapiów podciagnela swoje cyce. A cyce miała wielkie, niczym arbuzy. Niestety miała też małego pod majtami, który był bardzo skory do akcji. Prężył się niczym mnie tak gniecie zrobi gdy pójdzie. Choć lekko zaniepokojony w pełni uzbrojony owłosiony olbrzym z gajowego lasu wychodzi bacznie się rozglądając. Złapany za ramię skurczył się nieco ogląda się przez lewe ramie i w niepojętym olśnieniu ukazał mu się drwal bez jednego obciętego dużego palca I wnet doń rzecze: Ty mały zboczeńcu!  Dysząc mocno podniecony - Zaraz ja cię złoję w tą szczelinę w zębach I wtedy zobaczysz co dalej będzie.  Nagle z lasu zupełnie niespodziewanie wybiegła mała oślizgła jaszurka bez lewego oka i mruga drugim w strone slonca, a słońce mocno oswietla mu pieknego  długiego, porażająco grubego do przesady długiego łosia, ktorego to zapiął dzień wcześniej. Ooo, nie nie! mowil, budzac się z kacowego snu konczac kolejne wino zaczął śpiewać przy dymku z zieloniutkiej trawki często popalając sobie i mysląc nad ciekawymi fioletowymi krowami nisko przelatującymi nad Jego wielkim łbem. I wtedy nagle jedna z nich zrobiła wielkiego i śmierdzącego placka, który dotąd krystaliczne powietrze zasmrodził, niczym szambo i całą okolicę. Ale to nic wszytko będzie ciekawie wtedy, kiedy naprawdę okaże się że kto jest geniuszem! A następnego dnia śmierdzący placek zniknął z pola widzenia. Chcę kobiety! ? Warknął i stanowczym ruchem rozpiął czapkę, następnie zdjął spodnie i zobaczył że tam jest niestety mały trącony zębem czasu I zupełnie niefajny ale gotowy do robienia różnych ciekawych ale zdecydowanie nieprzyzwoitych dwuznacznie nielogicznych czynów,

Wacław giętki, pseudonim ...

[rafiraptor]

Fred vel Zdzisław,

, jego jedyny atut.