Zobacz pełną wersję : Sprzedałem samochód a kupujący ciągle do mnie dzwoni...
Sprzedałem samochód kilka dni temu, gościowi. Był z żoną oglądali, jazda próbna - wszystko OK.Pojechaliśmy na stację diagnostyczną, obejrzeli, poszarpali, podnieśli. Amory, wydech, wahacze, opony wszystko - perfetkt - akurat mnie to nie dziwi :)
Zadatek. Przyjechali za dwa dni z kolegą "mechanikiem". Zaczął oglądać od początku, zdejmowanie korka oleju, zatykanie ręką, wolne obroty, przegazówki. Pełny rentgen - zaglądanie w każdą dziurę, pod spód nadkola, wsio. Jazda próbna z "mechanikiem". Wszystko OK. Narzekał, że czuć że dwumasę ktoś na zwykłe sprzęgło zamienił... ech... no nic w tym modelu jest zwykłe sprzęgło ;) Coś według niego szarpało przy 5,5-6 tyś obrotów! :D Nic nie czuć jak dla mnie. Zadzwonił do jeszcze jednego majstra i tamten wydał telefoniczną diagnozę, że to pewnie elektryka albo jakaś pierdoła - BRAĆ.
No to umowa podpisana itd. Gośc dzwoni, za 3 godziny że mu się CHECK zaświecił i co to może być, czy mi się paliło - NIE!
Dzwoni za dwa dni, że sonde lambda uwaliło i czy się poczuwam do wymiany bo mu mówią 200-800zł nawet. (900zł opuściłem z ceny STARTOWEJ) mowa o 20tyś złotych!
Jak to jest z tym zapisem w umowie, "Kupujący zapoznał się ze stanem technicznym ..."?
Boję się, że to jakiś pieniacz i mnie po sądach będzie ganiał i kazał oddawać kasę. Zaznaczam, że nic nie ukrywałem mówiłem co wiem o samochodzie i nawet proponowałem, żeby jechać na stacje albo żeby kumpla przyprowadził co się zna.
Jest kilka możliwości...
1. Ma pecha i rzeczywiście padło to co mówi...
2. Celowo kręci i kombinuje żeby ugrać coś jeszcze z ceny... (miałem tak przy sprzedaży telefonu)
Cóż, jeżeli nic nie ukryłeś i powiedziałeś wszystko co wiedziałeś, jeżeli udostępniłeś auto do dowolnego sprawdzenia kupującemu przed zakupem to uprzejmie panu powiedz, że się nie poczuwasz...
Na początku niech powie co to znaczy 'sondę uwaliło'... i powiedz, że można kupić uzywke za 50 zl.
Tapnięte z Szajsunga MkIV
radek9103 11-12-2015, 06:23 To jest trochę śmieszne. Sonda jak żarówka może zakończyć swój żywot w każdej chwili. Nie martw się tym. Znajomy sprzedał mercedesa clk i po tygodniu gościu dzwoni ,że silnik wybuchł itd itd. Jako ,że sprzedał za ok 50 k to sprawa trafiła do sądu. Rzeczoznawca stwierdził ,że powodem była pęknięta miska olejowa. Gościu zdążył rozbić i złożyć samochód przez kilka dni i próbował dostać hajs z ac i od właściciela.
Jak sprzedałem golfa to też matka gościa dzwoniła żebym oddał pieniądze i zabrał auto bo koło odpadło g:galy w ubezpieczalni się okazało ,że młody na ręcznym w skrzyżowanie się nie wyrobił przez co uderzył w krawężnik.
Ja radzę do sprzedaży i wystawiania jakichkolwiek ogłoszeń w necie kupować nową kartę SIM. Koszt to 5 zeta a własny numer nie wisi w internecie dostępny dla każdego. Po transakcji karta w kosz.
Dzięki za odpowiedź!
Cóż, jeżeli nic nie ukryłeś i powiedziałeś wszystko co wiedziałeś, jeżeli udostępniłeś auto do dowolnego sprawdzenia kupującemu przed zakupem to uprzejmie panu powiedz, że się nie poczuwasz...
No tylko pojawia się kwestia, co wiedziałem dla kupującego a czego nie, przecież tak samo on moze powiedzieć, że wszysto wiedziałem a ja odwrotnie...ech.
Zaznaczę, że samochód miałem od września Przejechałem nim może 1,5-2 tyś - sprzedawany bo kasa mi potrzebna, o czym też im mówiłem stąd duża zniżka z ceny na "zimówki".
Ja radzę do sprzedaży i wystawiania jakichkolwiek ogłoszeń w necie kupować nową kartę SIM. Koszt to 5 zeta a własny numer nie wisi w internecie dostępny dla każdego. Po transakcji karta w kosz. To nie jest żadne rozwiązanie, nie o to mi chodziło. Zresztą zawsze może przyjść i zapukać do drzwi. Przecież u mnie umowę podpisywaliśmy, robił przelew i z papierów zna mój adres. Poza tym zawsze może mnie informować o wszystkim poleconym z potwierdzeniem odbioru.
Bardziej mnie interesowała kwestia zapisu o znajomości ze stanem technicznym, na ile on jest mocowany w prawie. Bo teraz tak na prawdę gość może powiedzieć, że nigdzie nie był nikt poza nim nie widział a ja mu sprzedałem uszkodzony (bo coś tam ukryłem).
I on chce zwrotu kasy za naprawę, lub odstąpienia od umowy. Najgorsze, że kasy już nie mam bo ciągle wpłacam transze na mieszkanie i ta kasa załatała kartę kredytową, którą musiałem na ten cel ruszyć :(
Zapis o znajomości ze stanem technicznym przed zakupem, nie chroni Cię przed uniknięciem odpowiedzialności, ale to w sytuacji kiedy jakąś wadę celowo zataiłeś. Pamiętaj, że to ten kupujący musi udowodnić, że taka wada został przez ciebie ukryta - co w przypadku sondy wydaje mi się mało prawdopodobne do udowodnienia przez kupującego. Przekręcony licznik, albo zespawana ćwiartka samochodu - to są raczej przypadki które można by udowodnić. W Twojej sytuacji bym się nie przejmował.
Jeśli by twierdził, że był sam, Ty zawsze możesz mieć świadków którzy potwierdzą że był z nim mechanikiem. Poza tym wizyta na stacji diagnostycznej też będzie udokumentowane że byliście na sprawdzeniu auta....
W Twojej sytuacji bym się nie przejmował... Jednak jak trafi się taki osobnik zawzięty to może uprzykrzyć trochę życie. A do tego jak ma jeszcze swoich `pomocnych konsultantów mechaników` to już w ogóle.
Możesz spać spokojnie.
Telefon że sonda padła... to niech sobie wymieni ;)
Właśnie czytam, że taki zapis nie wyłącza odpowiedzialności sprzedającego. Not o jest o tyle sprawiedliwe w sytuacji komisów ale od osób prywatnych to trochę nie fair. Bo wymaga się "bycia mechanikiem Alfą i Omegą" od sprzedawcy a kupującego traktuje się jako biedną nieświadomą owieczkę.
Czytam wiele przypadków na forach i faktycznie, oszukują ludzi wszędzie. Ale czasami na ich prośbę - nie sprawdzają VIN, nie jadą do diagnosty lub mechanika... Tu było wręcz odwrotnie. Wszystko nawet za moją namową, żeby uniknąć takich sytuacji a tu, masz... Ech. No nic Dziękuję wszystkim za odpowiedź.
Kupowanie to droga przez mękę usłana "najlepszymi na placu u Mirasa" ale sprzedaż to również męka czasami. Jednak do bycia "Mirkiem z placu" trzeba mieć skóre jak nosorożec.
PS
Nie miałem na celu obrazić żadnego MIRKA :) Handlarz samochodami zawsze kojarzy mi się z profilem FB "Typowy Mirek handlarz"
Bump:
Bump: Możesz spać spokojnie.
Telefon że sonda padła... to niech sobie wymieni ;)
No okej a jak mu za chwilę zaświeci się coś innego, przestanie działać lampa, ogrzewanie fotela, nie wiem co jeszcze. Kupowałem go dla siebie oglądałem jak tylko mogłem i byłem zadowolony z zakupu. Co w przypadku jeżeli ja coś przeoczyłem a on to znajdzie i podciągnie pod zatajenie? O takim przypadku mówię. Nie jestem pierwszym właścicielem auta także nie wiem na 100% co tam się działo z nim. A jak widzę gość o każdą pierdołę może dzwonić. Widzę, że jego mechanicy też nie mają litości Lambda 200-800zł pytałem swojego to do tego modelu 150-350zł dobre marże mają chłopaki ;)
sokrates-79 11-12-2015, 13:43 Przestań odbierać telefony a jak będzie dalej swoje postrach że mu sprawę o nekanie założysz.
MIREKTERAZPOLSKA 11-12-2015, 13:53 Sonda i inne rzeczy mogą paść zawsze-pewnie wiesz to z doświadczenia
Kupujący może mieć do Ciebie pretensje tylko przy stwierdzeniu tzw wady ukrytej.
Kupił auto używane-bez gwarancji czy rękojmi
Gwarancja jak była to do najbliższego zakrętu. J.w. sonda ma prawo paść w każdej chwili, może gość zalał trefne paliwo i stąd ten problem.
No jasne takie jest ogólne rozumowanie tematu z grubsza oparte na zasadzie "widziały gały co brały". Jeżeli jednak trafi się na kogoś wyjątkowo zapartego i znającego swoje prawa jako kupującego to wychodzi na to, że może Wam wiele krwi napsuć. Piszę to na podstawie przykładów z różnych forów prawnych jakie znalazłem w necie. Istna kopalnia przypadków sprzedawców i kupujących.
Jeśli ja nie mam sobie nic do zarzucenia bo wiem, że auto jest sprawne to niech kupujący idzie do rzeczoznawcy z sondą lambda i zobaczymy co mu powie j.w. z sondą jak z żarówką. A skąd ja mam wiedzieć co się działo z tym autem po sprzedaży? Ja też bym go postraszył, że mnie nęka.
Jest tak jak piszesz. Tvvardy.
Muszę chyba bardziej na luz wrzucić, bo się przejąłem trochę tym jego roszczeniowym tonem jak dzwonił do mnie wtedy. No nic. Dzięki Wam wszystkim za szybką odpowiedź i spojrzenie na sprawę z wielu kątów. Pozdrawiam
Karwos00 11-12-2015, 17:18 Równie dobrze mógłby przebić oponę i mieć do ciebie pretensję. Jeździł samochodem, sprawdzał, check się nie zapalił. To nie są wady ukryte - chyba że wykręciłeś sondę sprawną i wkręciłeś padniętą przez oddaniem samochodu .
Zaznaczę, że samochód miałem od września Przejechałem nim może 1,5-2 tyś - sprzedawany bo kasa mi potrzebna, o czym też im mówiłem stąd duża zniżka z ceny na "zimówki".
Oczywiście nie twierdzę, że sprzedałeś bo po 3 miesiącach zauważyłeś coś niepokojącego, dużo jest jednak takich przypadków. Temat na forum rozumie jako próbę usprawiedliwienia oraz ustosunkowania się do sprawy. Jeżeli jednak masz czyste sumienie i nie ukryłeś przed kupującym żadnych istotnych informacji to nie widzę problemu. Wydaję mi się, że sprzedawca jako handlarz zarobkowo zajmujący się sprzedażą pojazdów powinien prześwietlić pojazd i znać stan techniczny, Ty natomiast jako zwykły użytkownik raczej nie.
No żal było się rozstawać z furką, dlatego mam czyste sumienie. Ale wiem jak podli mogą być ludzie i że prawo mają po swojej stronie jako kupujący. Sprzedawałem bo z jednym autem w rodzinie przeżyjemy a Bank już się mocno dopominał o spłaty...
No jakby mi przyszło teraz oddać kasę to nawet nie mam z czego... fuck. Nie wiem jak bardziej mogę naświetlić sytuację.
lukaszek_socho 11-12-2015, 19:31 Wady takie jak zużycie elementu nie podlegają pod odpowiedzialność sprzedającego. Skoro facet jeździł i check się nie palił to sonda była dobra. Jak możesz przewidzieć, że coś się popsuje za dzień czy tydzień? Takim tokiem rozumowania to by można odpowiadać za usterki do śmierci.
sonda padła bo wcześniej była nadpsuta, powietrze zeszło bo gwóźdź siedział już dawno, szyba pękła bo wcześniej wjechałeś w dziurę, wał się ukręcił bo rok temu kręciłeś do odcinki itd Tak można naprawić wszystko co sie popsuje w aucie na koszt poprzedniego właściciela.
Najważniejsze, jak gość dzwoni i Ci mówi "Panie było rozwalone wcześniej" a Ty nic nie wiesz o wadzie to mów od razu "Panie, za moich czasów wszystko z tym było OK, nie poczuwam się do winy"
Jak mu powiesz "Zadzwoni Pan za 20 min" to on to może nagrać i twierdzić ,ze zawahałeś się bo masz coś do ukrycia i musiałeś się zastanowić jak to rozegrać.
W Twojej sytuacji to gość by Ci musiał pokazać, że sonda nie była wykręcana, i że nie działa. Jak wykręcał to już ma zamiecione bo może podmienił i to nie ta sama sonda. Tak samo jak już wymienił to może być numer na zasadzie "wymienię profilaktycznie sondę na nową a jeleń sprzedawca zapłaci"
Jak Ci kupujący udowodni, że nie próbował testować sondy metodą pomiarów napięcia, nie zrobił zwarcia i nie spalił?
mojmistrz 11-12-2015, 20:00 Olej napinacza. Szuka łosia i tyle. Mi 2 dni po zakupie zapaliła się kontrolka ładowania. Miałem dzwonić do sprzedającego, że mi złom sprzedał i ma płacić za naprawę? Sytuacja losowa, zepsuło się i po temacie. To nie jest zatajenie czegoś tak istotnego jak historia wypadkowa, przebieg, dolanie motodoktora żeby zataic nieprawidłowości w pracy silnika czy wywalenie żarówki z zegarów, żeby się np. Check nie palił. Tu facet żadnym sposobem nie udowodni, że o sypiącej się sondzie wiedziałeś, nie udowodni czy coś zataiłeś, czy nie. Przyjechał ze specami, to niech oni mu teraz płacą, że kazali mu bubla zakupić :D
Kupił, było sprawne, gwarancji rozruchowej nie dostał, więc niech spada. Samochód sprzedałeś i nie Twoja sprawa, co z nim teraz będzie, skoro sumienie masz czyste.
Xperia Z1 tap tap
Olej napinacza. Szuka łosia i tyle. Mi 2 dni po zakupie zapaliła się kontrolka ładowania. Miałem dzwonić do sprzedającego, że mi złom sprzedał i ma płacić za naprawę? Sytuacja losowa, zepsuło się i po temacie. To nie jest zatajenie czegoś tak istotnego jak historia wypadkowa, przebieg, dolanie motodoktora żeby zataic nieprawidłowości w pracy silnika czy wywalenie żarówki z zegarów, żeby się np. Check nie palił. Tu facet żadnym sposobem nie udowodni, że o sypiącej się sondzie wiedziałeś, nie udowodni czy coś zataiłeś, czy nie. Przyjechał ze specami, to niech oni mu teraz płacą, że kazali mu bubla zakupić :D
Kupił, było sprawne, gwarancji rozruchowej nie dostał, więc niech spada. Samochód sprzedałeś i nie Twoja sprawa, co z nim teraz będzie, skoro sumienie masz czyste.
Xperia Z1 tap tap
No nic takiego jak wymieniłeś nie miało miejsca. Dzięki za odp. W sumie ja jak kupowałem pierwsze auto też cos tam było ale też olałem.
Wyciągnąć żarówkę z CHECK ;) - właśnie naprawiłeś tysiące aut jednym tekstem :D
kacper69 11-12-2015, 22:48 Ja jak sprzedałem 2 lata temu fusiona, to kupiec zadzwonił po 2 dniach i mówił: " że urwała się linka hamulca ręcznego , jak zawracał na ręcznym ..."
Do dziś pamiętam ten moment jak mu się zachwiał głos, jak zrozumiał, ze się wygadał. :)
Nu ale jakby była dobra, to od tego manewru nie miała prawa się urwać :)
A co do samych pretensji, toż to nowe nie było....jak ktoś chce o takie rzeczy się użerać, to dla niego są nowe, niech tam idzie płaci i wymaga.
Mój ojciec sprzedawał zadbane Audi i na jeździe próbnej pękł wąż od nagrzewnicy, kupa pary w środku, a zainteresowany czym prędzej uciekł. :)
I pewnie na tak dobre Audi już nie trafił.
M...
a zainteresowany czym prędzej uciekł.
A co?? Miał lawety szukać?
I pewnie na tak dobre Audi już nie trafił.
Może tak, a może nie....
Karwos00 12-12-2015, 17:58 Jak lancera sprzedawałem to też przez 2 tyg miałem telefony - ale raczej co jak włączyć, jak działa zdalny rozruch, nie pamiętał gdzie ukryty przycisk:) itp. Czy był problem z czymś tam bo coś tam coś tam. No niektórzy tak mają nie ze złej woli.
U mnie, chyba po dwóch miechach dzwonił bo syn pojechał do sklepu i nie może odpalić. Miał Pan jakieś problemy z odpaleniem? A paliwo jest? Chyba jest, a co mogło się popsuć?
motorek4612 12-12-2015, 18:42 Ja jak sprzedałem sharana to tego samego dnia dzwonił gość ze mu fotoradar strzelił fote bo on tak się cieszył ze kupił iż się zagapił i w teren zabudowany wleciał ponad setka ,a po 3 tygodniach przyszło do mnie zdjęcie z mandatem, oczywiście odesłałem do nowego szczęśliwego nabywcy:)
Kilka tygodni temu dzwonił ten sam gość z pytaniem czy auto które kupiłem po sprzedaży sharana tez jest na sprzedaż bo raz kupił u mnie i chciałby drugi raz... hehehehe
kupa pary w środku, a zainteresowany czym prędzej uciekł. No w sumie, nie lada sprawa, mogła nawet być głowica w rozsypce... trudniej to zweryfikować niż wyklejony bagażnik wygłuszeniem :P
A w materii, sprzedałem kiedyś Astrę jedynkę z 3 miesiąca produkcji (91r) za cenę nie wiele większą niż na szrocie dawali (to tak by mi nikt głowy potem nie truł). Auto całkiem nie dawno widziałem na chodzie, nawet haka się dorobiło.
tomaszjan31 13-12-2015, 20:41 Sprzedawałem w 2010r Zafire 2,2dti . Na święta dostałem kartkę z życzeniami i
podziękowaniami za sprzedany idealny egzemplarz.
Kupiec przyjechał późnym wieczorem i oglądał Opla góra 15min razem z jazdą próbną.
Takich kupujących wam wszystkim życzę :)
Jeżeli jesteś świadomy że nic nie ukryłeś, nie poczuwaj się do żadnej odpowiedzialności. Najgorsze jest to że już raz się poczułeś i teraz gość może cię nękać bo to jakiś nie teges gość. Sprzedałeś auto na umowe K-P wiec to lepiej bo gorzej mają osoby , które sprzedały auta jako firma gdyż wtedy klient jak ma dobrego prawnika może pościć sprzedającego z torbami
Kolega sprzedawał vectrę (on ma służbowe, a wtedy właśnie i żona dostała swoje służbowe), facetowi chyba po dwóch tygodniach padło turbo. Też dzwonił, kolega powiedział, że była sprawna, jak chce mogą się spotkać w sądzie. Do dziś nie ma odzewu.
jarhel74 14-12-2015, 18:43 gorzej mają osoby , które sprzedały auta jako firma gdyż wtedy klient jak ma dobrego prawnika może pościć sprzedającego z torbami
Nie do końca jest tak jak piszesz.
Jeśli ktoś zawodowo sprzedaje auta i ma w działalności wpisane odpowiednie PKD wtedy odpowiada za auto.
Ale jeśli np. handluje majtkami i sprzedaje na fakturę auto firmowe, to odpowiada jak normalna osoba fizyczna.
|
|