Michalski93
11-01-2016, 22:21
Witam! Posiadam Forda Focusa Mk1 1.8 TDCI 115km.
W sylwestra 31.12.15 przy dużym mrozie miałem problem z odpaleniem samochodu. Sąsiad pomógł mi odpalić auto twierdząc, że zamarzło paliwo. Auto odpaliło po długim kręceniu rozrusznikiem przy pomocy plaka dostarczonego w obudowę filtra powietrza. Po odpaleniu przez długi czas dymił na biało tak, że praktycznie nie było nic widać na podwórku. Podczas pracy migała kontrolka świec żarowych, po ponownym odpaleniu zgasła.
Dojechałem 26km do kolegi na sylwestra, auto wstawiłem do jego garażu, myśląc, że to uchroni mnie przed podobną sytuacją.
Jednak na drugi dzień, kiedy o godzinie 14 poszedłem odpalić auto, okazało się, że znów nie odpala. Padł akumulator, załatwiliśmy z kolegą przewody, żeby pozyskać prąd z innego samochodu. Psikaliśmy plakiem w obudowę filtra, tak jak wcześniej robił to mój sąsiad. Bezskutecznie. Kolega zdjął przewody z filtra paliwa i kazał mi kręcić rozrusznikiem. W przewodach nie było widać paliwa. Następnie poluzował nakrętki przy dwóch wtryskiwaczach i również kazał mi kręcić. Paliwo również tam się nie pokazało. Po wielu próbach stwierdziliśmy, że nie damy rady go uruchomić. Kolega odwiózł mnie do domu, a auto zostało u niego w garażu.
W poniedziałek 04.01.16 sąsiad powiedział, że pojedzie ze mną do mojego kolegi i uruchomi auto. Po godzinnych próbach z udziałem plaka auto odpalało, ale silnik pracował tylko na plaku i przy trzymaniu cały czas kluczyka w pozycji "kręcenia" rozrusznikiem. Sąsiad stwierdził, że nie da rady go odpalić, ponieważ zapowietrzyliśmy auto poprzez odkręcenie nakrętek przy wtryskach. Zholowaliśmy auto do mnie na podwórko.
W sobotę 09.01.16 znowu próbowaliśmy odpalić auto. Po 10 minutach walki stwierdził, że przewody, które miał przy sobie do niczego się nie nadają. Nie ukrywam, że akumulator, który posiadam też zbyt długo nie trzyma, ale mam w planach kupić nowy. Powiedział, że przyjedzie w niedzielę z lepszymi przewodami.
W niedzielę 10.01.16 przyjechał z innymi przewodami. Zużył całą puszkę plaka, auto chodziło przez ten czas dobre pół godziny na samym plaku. Odkręcał w tym czasie nakrętki przy wtryskach. Początkowo widać było, że wydostają się stamtąd bąbelki powietrza. Później pokazało się paliwo, wystrzeliło z dużym ciśnieniem. Sąsiad cały czas powtarzał, że jest cholernie zapowietrzony. Auto w pewnym momencie wkręciło się na obroty i przez chwilę zadymił z tyłu na czarno, jakby miał już chęć zagadać. Później skończył się plak, autko nie miało też już sił kręcić nawet na przewodach. Powiedział, że przyjedzie do mnie ze swoim kolegą z pracy, który długo jeździł fordem i może on nam pomoże. Jednak dziś nie przyjechał, bo pewnie coś mu wypadło.
Przepraszam, że piszę tutaj taki referat, ale staram się opisać jak mniej więcej to wszystko wyglądało. Wiecie może, co mogę zrobić, aby uruchomić auto albo co mogło się stać? Dalej może być zapowietrzony? Zauważyłem ostatnio przy tym filtrze paliwa, gdzie kolega ściągał te przewody paliwowe są takie zatrzaski w tych wpinkach i w dwóch z trzech te wpinki są ułamane.
Przeczytałem wiele tematów na tym forum oraz na elektrodzie i jestem przerażony, bo boję się najgorszego, że mogła paść pompa wtryskiwaczy lub same wtryskiwacze bądź też jedno i drugie. Jestem teraz w lekkim dołku finansowym, a miałem jechać tym autem do pracy do Holandii. Nastawiłem się już na wymianę filtra paliwa (mógł uszkodzić się po zamarznięciu i jest tam kasza, chociaż przed zimą go wymieniałem), wymianę świec żarowych, akumulatora.
Przed sytuacją z sylwestra nie miałem z tym samochodem żadnych problemów. Paliwo tankowałem na NIBY najlepszej stacji w okolicy, z certyfikatem BAQ. Przejechałem nim około 6000km odkąd go kupiłem.Rano jak odpalałem auto to najczęściej odpalało mi za drugim kręceniem, ale przypuszczałem, że mogą być to świece żarowe. Na rozgrzanym silniku, kiedy gdzieś byłem palił od strzała.
Z góry dziękuję za każdą poradę i pomoc. Pozdrawiam wszystkich. Mateusz
W sylwestra 31.12.15 przy dużym mrozie miałem problem z odpaleniem samochodu. Sąsiad pomógł mi odpalić auto twierdząc, że zamarzło paliwo. Auto odpaliło po długim kręceniu rozrusznikiem przy pomocy plaka dostarczonego w obudowę filtra powietrza. Po odpaleniu przez długi czas dymił na biało tak, że praktycznie nie było nic widać na podwórku. Podczas pracy migała kontrolka świec żarowych, po ponownym odpaleniu zgasła.
Dojechałem 26km do kolegi na sylwestra, auto wstawiłem do jego garażu, myśląc, że to uchroni mnie przed podobną sytuacją.
Jednak na drugi dzień, kiedy o godzinie 14 poszedłem odpalić auto, okazało się, że znów nie odpala. Padł akumulator, załatwiliśmy z kolegą przewody, żeby pozyskać prąd z innego samochodu. Psikaliśmy plakiem w obudowę filtra, tak jak wcześniej robił to mój sąsiad. Bezskutecznie. Kolega zdjął przewody z filtra paliwa i kazał mi kręcić rozrusznikiem. W przewodach nie było widać paliwa. Następnie poluzował nakrętki przy dwóch wtryskiwaczach i również kazał mi kręcić. Paliwo również tam się nie pokazało. Po wielu próbach stwierdziliśmy, że nie damy rady go uruchomić. Kolega odwiózł mnie do domu, a auto zostało u niego w garażu.
W poniedziałek 04.01.16 sąsiad powiedział, że pojedzie ze mną do mojego kolegi i uruchomi auto. Po godzinnych próbach z udziałem plaka auto odpalało, ale silnik pracował tylko na plaku i przy trzymaniu cały czas kluczyka w pozycji "kręcenia" rozrusznikiem. Sąsiad stwierdził, że nie da rady go odpalić, ponieważ zapowietrzyliśmy auto poprzez odkręcenie nakrętek przy wtryskach. Zholowaliśmy auto do mnie na podwórko.
W sobotę 09.01.16 znowu próbowaliśmy odpalić auto. Po 10 minutach walki stwierdził, że przewody, które miał przy sobie do niczego się nie nadają. Nie ukrywam, że akumulator, który posiadam też zbyt długo nie trzyma, ale mam w planach kupić nowy. Powiedział, że przyjedzie w niedzielę z lepszymi przewodami.
W niedzielę 10.01.16 przyjechał z innymi przewodami. Zużył całą puszkę plaka, auto chodziło przez ten czas dobre pół godziny na samym plaku. Odkręcał w tym czasie nakrętki przy wtryskach. Początkowo widać było, że wydostają się stamtąd bąbelki powietrza. Później pokazało się paliwo, wystrzeliło z dużym ciśnieniem. Sąsiad cały czas powtarzał, że jest cholernie zapowietrzony. Auto w pewnym momencie wkręciło się na obroty i przez chwilę zadymił z tyłu na czarno, jakby miał już chęć zagadać. Później skończył się plak, autko nie miało też już sił kręcić nawet na przewodach. Powiedział, że przyjedzie do mnie ze swoim kolegą z pracy, który długo jeździł fordem i może on nam pomoże. Jednak dziś nie przyjechał, bo pewnie coś mu wypadło.
Przepraszam, że piszę tutaj taki referat, ale staram się opisać jak mniej więcej to wszystko wyglądało. Wiecie może, co mogę zrobić, aby uruchomić auto albo co mogło się stać? Dalej może być zapowietrzony? Zauważyłem ostatnio przy tym filtrze paliwa, gdzie kolega ściągał te przewody paliwowe są takie zatrzaski w tych wpinkach i w dwóch z trzech te wpinki są ułamane.
Przeczytałem wiele tematów na tym forum oraz na elektrodzie i jestem przerażony, bo boję się najgorszego, że mogła paść pompa wtryskiwaczy lub same wtryskiwacze bądź też jedno i drugie. Jestem teraz w lekkim dołku finansowym, a miałem jechać tym autem do pracy do Holandii. Nastawiłem się już na wymianę filtra paliwa (mógł uszkodzić się po zamarznięciu i jest tam kasza, chociaż przed zimą go wymieniałem), wymianę świec żarowych, akumulatora.
Przed sytuacją z sylwestra nie miałem z tym samochodem żadnych problemów. Paliwo tankowałem na NIBY najlepszej stacji w okolicy, z certyfikatem BAQ. Przejechałem nim około 6000km odkąd go kupiłem.Rano jak odpalałem auto to najczęściej odpalało mi za drugim kręceniem, ale przypuszczałem, że mogą być to świece żarowe. Na rozgrzanym silniku, kiedy gdzieś byłem palił od strzała.
Z góry dziękuję za każdą poradę i pomoc. Pozdrawiam wszystkich. Mateusz