slawomirro
12-11-2016, 16:22
Sytuacja wygladała tak:
Jadą z tatą jako pasażerem. Jedziemy kilkadziesiąt km. Ja wychodzę i tata zostaje w aucie. Wracam i słyszę że jak silnik był zgaszony, to słychać było głośny warkot pracującego czegoś. Wracam po 20 minutach. 1,5 km dalej obaj wychodzimy, auto zamykam. Wracam do auta po 3h. I tu szok. Samochód nie chce odpalić. Kręcę rozrusznikim i kręcę i nic. Dopiero ledwo ledwo po 6 razie zaskoczył.
Ktoś ma jakiś pomysł co się mogło uruchomić w aucie bez kluczyka i to coś takiego co mi zjadło prąd?
Jadą z tatą jako pasażerem. Jedziemy kilkadziesiąt km. Ja wychodzę i tata zostaje w aucie. Wracam i słyszę że jak silnik był zgaszony, to słychać było głośny warkot pracującego czegoś. Wracam po 20 minutach. 1,5 km dalej obaj wychodzimy, auto zamykam. Wracam do auta po 3h. I tu szok. Samochód nie chce odpalić. Kręcę rozrusznikim i kręcę i nic. Dopiero ledwo ledwo po 6 razie zaskoczył.
Ktoś ma jakiś pomysł co się mogło uruchomić w aucie bez kluczyka i to coś takiego co mi zjadło prąd?