Zobacz pełną wersję : Likwidacja szkody - dopłata odszkodowania


Danielo_82
09-07-2020, 07:37
Pomóżcie. Jestem w trakcie przepychanki z tu o dopłatę do likwidacji szkody z oc budynku. Po krótce: w 11.2018r fragment elewacji budynku uszkodził mi dach w aucie i szybę. Tu wyliczyło szkodę na 1,4 k zl. Naprawa przez szpachlowanie i malowanie. Wybralem gotówkowe rozliczenie i naprawiłem w polecanym zakładzie metodą pdr. Kasy wystarczyło na styk, bez szyby. Wystąpiłem więc z odwołaniem przedstawiając też kosztorys z ASO na kwotę 3,5 k zł. wczoraj dostałem odpowiedz, że tu nie wnosi uwag do zastosowanych w kosztorysie stawek serwisu, jednak kwestionuje ilość jc potrzebnych na naprawę dachu (z 40 wliczonych w aso do 20, jednak nie wykluczają że uszkodzeń jest więcej i mam przesłać zdjęcia umytego dachu) weryfikując jednocześnie swój kosztorys do kwoty 2,6 k zł. Powiedzmy, że ta kwota już mnie satysfakcjonuje (różnica 1,1k zł) jednak w dopisie tu dodało: "jednocześnie informujemy że dopłata odszkodowania będzie możliwa po przedstawieniu dokumentacji fotograficznej oraz faktury potwierdzającej naprawę.
Czy to oznacza że dostanę 2,6 k zł a gdybym jednak wykazał że uszkodzeń było więcej to mogę starać się o kolejną dopłatę do przedstawionego w aso kosztorysu (3,5 k zł) ?
czy wogole uzależniają dopłatę do pod przedstawienia faktur?
I jeśli tak, to czy zostaje już tylko skarga do rzecznika finansowego, czy można pisać kolejne odwołanie?

hak64
09-07-2020, 08:18
Ubezpieczyciel nie zapłaci za coś co nie zostało udokumentowane, jako uszkodzone, zatem żądanie fotek uszkodzeń jest zasadne. Czy to oznacza że dostanę 2,6 k zł a gdybym jednak wykazał że uszkodzeń było więcej to mogę starać się o kolejną dopłatę do przedstawionego w aso kosztorysu (3,5 k zł) ?
Nie. To oznacza, że po przedstawieniu dokumentacji fotograficznej uszkodzonego dachu i faktury za naprawę, ubezpieczyciel deklaruje wypłacenie kwoty 2,6 tys zł. Na tyle bowiem ustalono wartość szkody (weryfikacja kosztorysu ASO /ilość jc pracy/). Nie napisałeś czy szkoda jest likwidowana z twojego AC, czy też z OC budynku, a to spora różnica. Przy szkodzie z OC ubezpieczyciel musi zrekompensować udokumentowane wydatki poniesione na naprawę (o ile nie są one nadmierne i nie przekraczają wartości auta przed szkodą). Natomiast likwidacja szkody z AC wiąże się z koniecznością dostosowania sposobu naprawy i rozliczenia szkody do warunków umowy ubezpieczenia. Te warunki niestety dyktuje ubezpieczyciel (zapisy w umowie).

Danielo_82
09-07-2020, 08:26
Ale uszkodzenie zostało udokumentowane. Była policja, był ich rzeczoznawca, porobił zdjęcia. Auto po upadku było całe w piasku z tynku, więc nie wszystkie wgnioty było widać, stąd ta ich różnica w jc. Szkoda likwidowane jest z oc zarządcy nieruchomości. Ja nie mam ac. Z tego co wyczytałem to nie muszę udokumentować wydatków.
W zał fragment ich pisma https://uploads.tapatalk-cdn.com/20200709/89838ced6f1fd1e212e8e05e4f75b58c.jpg

hak64
09-07-2020, 14:20
był ich rzeczoznawca, porobił zdjęcia. Auto po upadku było całe w piasku z tynku, więc nie wszystkie wgnioty było widać,
A co stało na przeszkodzie, by te resztki tynku, piasek i kurz zmieść z dachu i zrobić parę fotek? Takie sam problem występuje przy uszkodzeniach zderzaków (widoczne są tylko pęknięcia i rysy na poszyciu zderzaka), dlatego podczas oględzin należy zderzak zdemontować, aby ujawnić uszkodzenia elementów mocujących (ślizgi zaczepy, wzmocnienia). Można też było po oczyszczeniu dachu (już w warsztacie naprawczym) zrobić kilka fotek wskazujących na rozmiar uszkodzeń i wysłać ubezpieczycielowi z żądaniem uwzględnienia szerszego zakresu prac naprawczych. Zwykle zresztą ubezpieczyciele wysyłają informację poszkodowanemu np. coś takiego: "Jeżeli okaże się, że w pojeździe są dodatkowe uszkodzenia, prosimy o przesłanie zdjęć i opisu uszkodzeń poprzez formularz na stronie: ... (w temacie maila należy wpisać numer szkody i numer rejestracyjny pojazdu)".

Danielo_82
09-07-2020, 14:47
Ale ja nie kwestionowałem w odwołaniu rozmiaru szkody, a standardowe ich sztuczki, czyli roboczogodzina i współczynnik odchylenia. I tu przyznali mi rację i zwiekszyli kosztorys względem pierwszej wyceny. Problem w tym że teraz chcą faktury na naprawę, których zgodnie z polskim orzecznictwem mieć nie muszę, bo mogę sobie np sam naprawić. Ba nawet nie muszę naprawiać a pieniądze wydać na inne rzeczy. I tu pytanie czy jest jeszcze możliwość odwołania, czy tylko rzecznik finansowy?

hak64
09-07-2020, 19:18
Ale ja nie kwestionowałem w odwołaniu rozmiaru szkody, a standardowe ich sztuczki, czyli roboczogodzina i współczynnik odchylenia. I tu przyznali mi rację i zwiekszyli kosztorys względem pierwszej wyceny.
No dobrze, ale oni kwestionują zakres prac naprawczych (ilość wgnieceń) dlatego okroili jc o połowę. Masz jak byk napisane, że: "serwis naliczył 40 jc na naprawę poszycia dachu. W trakcie oględzin ujawniono tylko kilka wgnieceń". Po czym wskazują, że jeśli tych wgnieceń było więcej to mogą skorygować kosztorys, ale bez dodatkowych fotek (udowodnienia ilości wgnieceń), przyznają na naprawę jedynie 20 jc. Zatem jeśli masz dowód że wgnieceń nie było kilka, a kilkanaście to potrzebujesz paru fotek i wysyłasz żądanie korekty wyceny szkody, z dołączonym wezwaniem do zapłaty.

Danielo_82
09-07-2020, 20:49
Nie, ja to rozumiem tak: faktycznie policzyliśmy stawkę rg za nisko, ale nie przyjmujemy jc przedstawionej w kosztorysie ASO na poziomie 40, tylko 20. W związku z tym masz 2,6 k zł (zamiast 3,5 jak wyliczyło ASO). Jak uważasz że potrzebne będzie 40 jc prześlij zdjęcia i fakturę.
Ale pytam czy te 2,6 wypłaca mi teraz bez niczego czy chcą faktury? Bo wtedy muszę się odwołać do RF.

hak64
10-07-2020, 07:53
Kolego, nie wiem co i jak rozumiesz, ale "jc" w kosztorysie, to jednostki czasu potrzebne na wymianę, lub naprawę danego elementu. Owa jednostka czasu wynika z technologii napraw i wskazuje ją program służący do wyceny wartości szkód. Zatem kolejny raz powtarzam, że jeśli chcesz zwiększyć ilość "jc", to musisz wykazać, że uszkodzenia byłe większe i ich naprawa wymagała większych nakładów pracy.

Danielo_82
10-07-2020, 08:46
To z jakiego powodu zwiekszyli wartość kosztorysu z 1470 na 2572 zł?

hak64
10-07-2020, 10:15
Bo zaakceptowali stawkę rbg warsztatu, który zrobił własną wycenę. Stawki stosowane przez ASO zwykle przekraczają 150 zł, natomiast ubezpieczyciele stosują stawki 50-75 zł, stąd i różnica w wartości szkody. Ubezpieczyciel zaakceptował stawkę warsztatu, ale obciął o połowę ilość rbg potrzebnych na dokonanie naprawy, argumentując niewielka ilością wgnieceń.

Danielo_82
10-07-2020, 10:45
Do tego zmierzam i o tym piszę. Więc - dostałem do ręki 1400, teraz podwyzszyli do 2570. Czy dostanę tą różnicę tj 1100 z kawałkiem czy nie? (i muszę im pokazać fakturę)

hak64
10-07-2020, 10:57
Kolego najwyraźniej masz problem z czytaniem ze zrozumieniem. A ja nie mam czasu odkrywać Ameryki po raz enty. Nie. To oznacza, że po przedstawieniu dokumentacji fotograficznej uszkodzonego dachu i faktury za naprawę, ubezpieczyciel deklaruje wypłacenie kwoty 2,6 tys zł. Na tyle bowiem ustalono wartość szkody (weryfikacja kosztorysu ASO /ilość jc pracy/).
Przy czym tak jak wspomniałeś, ubezpieczyciel nie ma prawa żądać faktur, bo żaden przepis nie nakłada na poszkodowanego obowiązku naprawy swojego auta. Niemniej jednak - a trochę doświadczenia w tej kwestii posiadam - ubezpieczyciel nie zmieni swojego stanowiska i nie dopłaci, bez udokumentowania kosztu naprawy. Wskazane było by uzyskanie rekomendacji rzecznika finansowego, ale i to nie gwarantuje sukcesu. Dopiero złożenie pozwu sądowego, popartego rekomendacją rzecznika, zwykle czyni cuda.

Danielo_82
10-07-2020, 11:41
Dzięki, już wszystko jasne. Skarga do rzecznika też przygotowana. Na dalsze kroki też jestem zdecydowany.

Peleryna
03-11-2021, 23:28
witam,
szukam podpowiedzi jakie czynności i w jakiej kolejności powinienem podjąć, lub informacji czy jest już za późno. Mianowicie szkoda parkingowa- sprawca ustalony przez policję, wizyta rzeczoznawcy z TU sprawcy, następnie przesłany przez TU kosztorys napraw wraz z koniecznością dosłania zgody współwłaściciela do wypłaty odszkodowania na nr rachunku z druku zgłoszenia szkody.
1. czy jeśli doślę zgodę współwłaściciela i TU przeleje mi zaoferowaną kwotę, to utrudnię sobie późniejsze ewentualne odwołanie od ich wyceny(moim zdaniem zaniżonej ze względu na stawki rbg, uwzględnienie zamienników za niektóre oryginalne części, amortyzację części ).
2. czy mógłby ktoś rzucić okiem na kosztorys, oraz zdjęcia auta po zdarzeniu i ocenić czy niektóre z elementów jak np. drzwi tp zamiast do polerowania nie kwalifikują się do lakierowania? np. czy sprzęg haka to jest to samo co hak holowniczy?
3. kwota na kosztorysie to 3800, same części które TU zakwalifikowało do wymiany oprócz haka były oryginalne fordowskie, dlatego uzyskałem wycenę na nie z aso ford- nie wliczając haka wyszło ok 3000
4. auto przejechane może i ma 430 tyś zrobione ale nie wytłuczone, było autem firmowym i robiło trasy, firma naprawy robiła również w ASO na co mam faktury, stąd oryginalne części. nie jest to oczywiście nowe auto czego mam świadomość(w paru miejscach ogniska rudej się pojawiają).

czy powinienem najpierw się odwołać przedstawiając kosztorys wykonany przez niezależnego rzeczoznawcę i dopiero później dosłać zgodę współwłaściciela na przelew czy raczej sobie darować i przyjąć zaproponowaną kwotę, ewentualnie odwoływać się później po otrzymaniu kwoty z kosztorysu.

nie będę ukrywał że nie chcę naprawiać auta, mam już dość diesla w mieście. rozumiem że ewentualna pełna naprawa błotnika bo był wykwit korozji sprawiłaby, że "zyskałbym" w ten sposób i dlatego sobie TU "przycina". Ale jeśli TU przycina bo rbg w warszawie to dla nich 65zl a ja mam fakturę z aso z 2017 roku dla tego auta i tam rbg była 170 zl to coś mi tu nie gra. albo za hak zapłaciłem w 2020r 1000zl z montażem (nowy nieoryginalny montowany przez kolegę mechanika ) a TU mi wycenia sprzeg? za 238 a gdzie demontaż zmasakrowanego zderzaka montaż nowego wymiana gniazda elektrycznego- rozumiem że na to czasu nikt nie będzie potrzebował-samo się wymieni. już nie wnikam że zapewne pod zderzakiem więcej części może się okazać uszkodzonych.
co radzilibyście mi zrobić? ktoś może pomóc w walce z nieuczciwym moim zdaniem TU? czy tylko to mi się wydaje że szkody są na sporo wyższą kwotę?

hak64
04-11-2021, 07:53
Przecież to jest szkoda na ponad 10 tys! Prawy tylny błotnik wymaga wymiany, a sądząc po skali odkształceń, doszło także do deformacji podłogi bagażnika i wnęki koła. Podejrzewam, że nie zdejmowałeś zderzaka do oględzin, a pod jego poszyciem znajdziesz kolejne uszkodzenia (wzmocnienia, ślizgi, zaczepy). W kosztorysie masz stawkę 65 zł za rbg, podczas gdy nawet mało profesjonalne warsztaty stosują stawki powyżej 100 zł (ASO bliżej 200). Tu przypomnę stawka rbg nie dotyczy pracy mechanika, ale warsztatu, wraz z całym jego wyposażeniem (uwzględnia wszystkie koszty działalności w tym podatki, energię, amortyzację sprzętu). W wycenie zastosowano tanie zamienniki części oryginalnych, współczynnik odchylenia w kosztach materiału lakierniczego - tym samym okrojono wartość materiału o 33%. O 15% okrojono wartość części zamiennych (bezprawnie, bo poszkodowany nie ma obowiązku naprawienia swojego auta, zatem naliczona amortyzacja, czy rabat jest celowym zaniżeniem wartości szkody. Podanie nr konta współwłaściciela w niczym nie przeszkadza. Natomiast nie podanie, może przedłużyć okres oczekiwania na wypłatę odszkodowania (brak danych do dokonania przelewu). Poszkodowany ma prao do korzystania z samochodu zastępczego (przysługuje od dnia zdarzenia do otrzymania wyceny szkody, plus technologiczny okres naprawy, uwzględniający czas oczekiwania na części zamienne, schnięcie powłok lakierniczych, naprawę, oraz testy i badanie techniczne po naprawie). Auto zastępcze można wynająć nawet od sąsiada (potrzebna tylko umowa najmu z określoną stawką dzienną (nie wyższą niż średnie stawki w wypożyczalniach). Korzystanie z auta zastępczego przyspiesza proces likwidacji szkody, bo generuje koszty po stronie ubezpieczyciela.
Moja rada. Pojechać do profesjonalnego warsztatu, dokonać ponownych oględzin uszkodzeń pojazdu, sporządzić dokumentację fotograficzną ujawnionych uszkodzeń, sporządzić kosztorys naprawy oparty na rzeczywistej stawce rbg warsztatu i wysłać to ubezpieczycielowi wraz z wezwaniem do zapłaty.
Pozdrawiam.

kaan1
04-11-2021, 08:19
Moja rada. Pojechać do profesjonalnego warsztatu, dokonać ponownych oględzin uszkodzeń pojazdu, sporządzić dokumentację fotograficzną ujawnionych uszkodzeń, sporządzić kosztorys naprawy oparty na rzeczywistej stawce rbg warsztatu i wysłać to ubezpieczycielowi wraz z wezwaniem do zapłaty.
Pozdrawiam.


W takiej sytuacji profesjonalny warsztat z reguły wymaga demontażu podzespołów celem stwierdzenia skali uszkodzeń (np. pęknięte mocowania zderzaka niewidoczne na zewnątrz). To zaczyna generować koszty i jeśli powiadomi się ubezpieczyciela o terminie oględziń to z reguły przyślą od razu swojego rzeczoznawcę albo od razy skoryguja kosztorys. W ten sposób możesz uniknąc batalii sądowej i straty czasu. Najlepiej wybrać zaufany warsztat w którym planuje się wykonac remont w satysfakcjonującym zakresie i poprosić ubezpieczyciela o przysłanie rzeczoznawcy na oględziny wraz z przedstawicielem warsztatu. I jeszcze podpowiedź od osoby pracującej przy ubezpieczeniach. Nie śpieszyc się z podawaniem numeru konta, gdyz zrobia przelew wg swojej wyceny i to bardzo komplikuje oraz wydłuża późniejszą batalię o rzetelne odszkodowanie.

hak64
04-11-2021, 08:59
W takiej sytuacji profesjonalny warsztat z reguły wymaga demontażu podzespołów celem stwierdzenia skali uszkodzeń (np. pęknięte mocowania zderzaka niewidoczne na zewnątrz). To zaczyna generować koszty i jeśli powiadomi się ubezpieczyciela o terminie oględziń to z reguły przyślą od razu swojego rzeczoznawcę albo od razy skoryguja kosztorys. W ten sposób możesz uniknąc batalii sądowej i straty czasu. Najlepiej wybrać zaufany warsztat w którym planuje się wykonac remont w satysfakcjonującym zakresie i poprosić ubezpieczyciela o przysłanie rzeczoznawcy na oględziny wraz z przedstawicielem warsztatu.
Rzeczoznawca ubezpieczyciela doskonale wiedział i miał możliwość ustalenia uszkodzeń, jakie kryją się pod poszyciem zderzaka, a pomimo tego nie uwzględnił tego w kosztorysie (w myśl zasady, czego nie widzę, tego nie ma). Tyle, że jako profesjonalista powinien zasugerować poszkodowanemu demontaż zderzaka. Rzetelna ocena takich uszkodzeń wymaga zdemontowania zderzaka, wiek koszt tej operacji obciąża ubezpieczyciela, bo jest skutkiem zdarzenia szkodowego. Do sporządzenia odwołania i żądania korekty wyceny szkody nie trzeba ponownej wizyty rzeczoznawcy ubezpieczyciela. Wystarczy dobra dokumentacja fotograficzna w przeprowadzonych czynności, ale faktem jest, że ubezpieczyciel powinien być uprzedzony, poinformowany, że taka operacja (oględziny uszkodzeń pojazdu) zostanie przeprowadzona. I jeszcze podpowiedź od osoby pracującej przy ubezpieczeniach. Nie śpieszyc się z podawaniem numeru konta, gdyz zrobia przelew wg swojej wyceny i to bardzo komplikuje oraz wydłuża późniejszą batalię o rzetelne odszkodowanie.
Jam mam odmienne zdanie, a trochę doświadczenia w tej materii posiadam. Co już masz w kieszeni, tego nikt nie zabierze, a o dopłatę można walczyć dalej.

kaan1
04-11-2021, 10:28
Rzeczoznawca ubezpieczyciela doskonale wiedział i miał możliwość ustalenia uszkodzeń, jakie kryją się pod poszyciem zderzaka, a pomimo tego nie uwzględnił tego w kosztorysie (w myśl zasady, czego nie widzę, tego nie ma). Tyle, że jako profesjonalista powinien zasugerować poszkodowanemu demontaż zderzaka. Rzetelna ocena takich uszkodzeń wymaga zdemontowania zderzaka, wiek koszt tej operacji obciąża ubezpieczyciela, bo jest skutkiem zdarzenia szkodowego. Do sporządzenia odwołania i żądania korekty wyceny szkody nie trzeba ponownej wizyty rzeczoznawcy ubezpieczyciela. Wystarczy dobra dokumentacja fotograficzna w przeprowadzonych czynności, ale faktem jest, że ubezpieczyciel powinien być uprzedzony, poinformowany, że taka operacja (oględziny uszkodzeń pojazdu) zostanie przeprowadzona.
Jam mam odmienne zdanie, a trochę doświadczenia w tej materii posiadam. Co już masz w kieszeni, tego nikt nie zabierze, a o dopłatę można walczyć dalej.

Oczywiście, tak jest. Ale ubezpieczyciele nawet nie ukrywają, że pierwsze wyceny są drastycznie zaniżone - prawo rynku. Tłumacza się, że w ten sposób bronią się przed nieuczciwymi wyłudzeniami, które koniec końców uderzają w nas wszystkich przez wzrost składek.

Istotne tutaj jest to, że ogledziny dokonywane są w obecności rzeczoznawcy ubezpeiczyciela (nie mogą odmówić) oraz przedstawiciela warsztatu, który zna się na temacie, poniewaz poszkodowany jest laikiem. Dobry warsztat wiedząc że ma juz robotę, skrupulatnie sprawdzi zakres szkód. Natomiast próby rzeczoznawcy ubezpieczyciela na ich zbagatelizowanie konczą się jedynie wzrostem kosztów oględzin i późniejszych roszczeń. W ten sposób warsztat z rzeczoznawcą "polubownie" dogaduję się co do kwoty. Oczywiście wyłudzeń się na tym nie zrobi ale jak korzysta się z zaufanego warsztatu, to przynajmniej pozostanie świadomość rzetelnie wykonanej naprawy.

Systemy cisną ubezpieczyciela - to nie jest tak, że może sobie to odwlekac w nieskończoność. Brak konta i przelewu powoduje, że rośnie u nich ciśnienie gdyż sprawa stoi w miejscu z ich powodu, co może skutkować dalszym wzrostem szkody.

Jeśli idzie o walke w sądzie. To korzystają na tym głównie prawnicy. Ostatecznośc - lepiej załatwić sprawę próbując sie dogadać. Kokosów się na tym nie robi, ale rzetelną naprawe uda się wykonac.

hak64
04-11-2021, 11:40
Systemy cisną ubezpieczyciela - to nie jest tak, że może sobie to odwlekac w nieskończoność. Brak konta i przelewu powoduje, że rośnie u nich ciśnienie gdyż sprawa stoi w miejscu z ich powodu, co może skutkować dalszym wzrostem szkody.
Z tym się nie zgodzę, bo ubezpieczyciel ma w głębokim poważaniu fakt, że jeszcze nie doszło do wypłaty odszkodowania. Wszak wina nie leży po stronie zobowiązanego. To poszkodowany nie wskazał konta, na które maja przelać pieniądze.

kaan1
04-11-2021, 12:05
Z tym się nie zgodzę, bo ubezpieczyciel ma w głębokim poważaniu fakt, że jeszcze nie doszło do wypłaty odszkodowania. Wszak wina nie leży po stronie zobowiązanego. To poszkodowany nie wskazał konta, na które maja przelać pieniądze.

Mówię jaką informację otrzymałem od osoby pracującej przy ubezpieczeniach. Ale z punktu widzenia konsumenta lepiej jest mieć pieniądze wcześniej. Ubezpieczyciel i tak wie że zapłaci i woli przelać mniejszą kwotę, gdyż w ten sposób sakcjonuje pewien etap uzgodnień, że teraz jest rola konsumenta aby udowodnić, że mu się należy więcej, robic odwołania it. Jak długo nie dokona pierwszego przelewu to znaczy że nie ma żadnego consensusu na tym etapie a ich kosztorys na pewno nie jest zaakceptowany, a likwidacja szkody nie moze się rozpocząć tj. szkoda może się powiększac.

hak64
04-11-2021, 14:29
Mówię jaką informację otrzymałem od osoby pracującej przy ubezpieczeniach.
Kolego, Ty otrzymałeś informację, a ja się kopię z ubezpieczycielami od kilkunastu lat. Ale po kolei...
Brak kasy na koncie uniemożliwia podjęcie naprawy (chyba, że wykładasz własną kasę i czekasz, aż ubezpieczyciel łaskawie zwróci, kwestionując przy okazji wielkość wydatków). Możesz co prawda zlecić naprawę w ich warsztacie partnerskim wybierając formę rozliczenia bezgotówkowego, ale tym samym godzisz się na ich warunki (zakres naprawy, zamienniki części oryginalnych). Lepszym rozwiązaniem jest więc przyjęcie tzw. kwoty bezspornej i podjęcie dalszej walki o zwiększenie kwoty odszkodowania (sporządzenie niezależnej wyceny i wysłanie jej ubezpieczycielowi wraz z odwołaniem i wezwaniem do zapłaty), lub zlecenie naprawy w wybranym przez siebie warsztacie i wysłanie ubezpieczycielowi faktury.
Jak długo nie dokona pierwszego przelewu to znaczy że nie ma żadnego consensusu na tym etapie a ich kosztorys na pewno nie jest zaakceptowany, a likwidacja szkody nie moze się rozpocząć tj. szkoda może się powiększac.
Niby logiczne, ale ten kij ma dwa końce!!!
A co jeśli ubezpieczyciel podchwyci temat i odpowie: "Zwlekanie z naprawą spowodowało znaczne zwiększenie rozmiaru szkody (elementy uległy korozji, zamokły, kuny zniszczyły instalację elektryczną), w związku z czym zgodnie z wykładnią art 362 kc należna kwota odszkodowania zostanie pomniejszona". Ich argumentem będzie: "Miał Pan możliwość naprawy pojazdu we wskazanym przez nas warsztacie i do powiększenia rozmiaru szkody by nie doszło".
Co w takim razie robić?
Sporządzić odwołanie. Aby było skuteczne należy je uzasadnić - najlepiej przedstawiając własny (wykonany przez licencjonowanego rzeczoznawcę) kosztorys naprawy, uwzględniający rzeczywistą stawkę rbg i realne ceny oryginalnych części zamiennych. W odwołaniu zamieszczamy informację, że żaden z wybranych przez nas warsztatów naprawczych nie podejmie się naprawy gdyż wyliczona przez ubezpieczyciela kwota odszkodowania nie pozwala na przewrócenie pojazdu do stanu sprzed zdarzenia. W celu zagęszczenia ruchów ubezpieczyciela informujemy go także, że korzystamy z przysługującego nam samochodu zastępczego, oraz ponosimy koszty parkowania i zabezpieczenia uszkodzonego auta, z związku z czym - w trosce o interes likwidatora szkody - oczekujemy podjęcia szybkiej decyzji.
Miłego dnia.

Peleryna
04-11-2021, 17:43
dzięki Panowie za odpowiedź. za Waszą radą zamówiłem wizytę licencjonowanego rzeczoznawcy który przygotowuje kosztorys w oparciu o rozsądne stawki. odpowiadając koledze hak64 wnęka koła oraz podłoga bagażnika nie ruszona wszystko zamortyzowała belka haka, która wraz z kulą zostały zmasakrowane ale wnęki koła nie "dotknęły". auto sprawcy zahaczyło o mój hak jadąc prostopadle względem mojego auta i przepchnęło je na kolejne auto.
Sugerując się Waszymi podpowiedziami kiedy otrzymam już poprawny kosztorys, składam reklamację do ubezpieczyciela, w której w jednym mailu zamieszczę:
a)odwołanie w oparciu o "mój" kosztorys z wezwaniem do zapłaty,
b)"mój" kosztorys
c)dosyłam zgodę współwłaściciela na przelew na mój nr rachunku, aby nie miał podstaw żeby zwlekać z wypłatą-ewentualnie odpowiedzią

szkoda miała miejsce 14.10, zgłoszenie szkody 18.10, kosztorys otrzymałem 27.10 czyli na odwołanie mam 30 dni od 27.10 jeśli dobrze rozumiem? a później ubezpieczyciel kolejne 30 dni żeby odpowiedzieć mi ,zgadza się?
Nie korzystałem z auta zastępczego i nie zamierzam naprawiać swojego auta, to czy pisanie umowy ze szwagrem na użyczenie auta (żeby przyspieszyć reakcję ubezpieczyciela) ma podstawy?
rozumiem że zwrot kwoty wyłożonej na rzeczoznawcę mógłbym uzyskać dopiero na rozprawie?

hak64
04-11-2021, 18:20
za Waszą radą
Kolego, sam jestem rzeczoznawcą i wiem, że i tak może pojawić się problem. Słowo jednego rzeczoznawcy przeciwko słowu drugiego (rzeczoznawcy ubezpieczyciela). Bezpieczniej jest korzystać z rzeczoznawcy pracującego dla jakiegoś warsztatu, bo wtedy do swojej wyceny szkody dołączy jeszcze opinię warsztatu, że dany element kwalifikuje się do wymiany, a nie naprawy. Tu zwracam uwagę na Twój prawy błotnik. Ubezpieczyciel zakwalifikował go do naprawy, choć jest pogięty i widać ostre krawędzie zagięć. Tego nie da się wyciągnąć, a klepanie i nakładanie wiadra szpachli nie spełnia wymogu przywrócenia do stanu sprzed zdarzenia, a nawet nie jest zgodne z technologią napraw producenta. Co prawda dla żywotności powłok blacharskich, naprawa (czyli klepanie i szpachla) jest bezpieczniejsza, bo masz naruszone powłoki antykorozyjne tylko na tym naprawianym elemencie (podczas gdy wymiana błotnika wymaga odspojenia go na zgrzewach od pozostałych elementów nadwozia, przez co uszkodzeniu ulegają powłoki antykorozyjne na wszystkich przylegających elementach). To z Twojego punktu widzenia (nie zamierzasz naprawiać auta), korzystniejsze jest uzyskanie akceptacji wymiany tego błotnika (różnica w wysokości odszkodowania wyniesie plus 3-4 tys na korzyść wymiany błotnika. Na odwołanie masz trzy lata (po tym okresie roszczenie się przedawni. Natomiast ubezpieczyciel ma ustawowe 30 dni na odpowiedź. Możesz spisać umowę najmu pojazdu zastępczego z sąsiadem, szwagrem, a nawet z proboszczem. Ważne że w umowie zaznaczysz okres korzystania z pojazdu, stawkę dzienną i odprowadzisz podatek - to właściciel auta (jeśli kwota za najem przekroczy 1000 zł). Jeśli wycena ubezpieczyciela nie uwzględniała wszystkich uszkodzeń, lub czynności naprawczych, była rażąco zaniżona, to kosztem sporządzenia rzetelnej wyceny obciążasz ubezpieczyciela (jest kilka orzeczeń Sądu Najwyższego w podobnych sprawach).
Pozdrawiam.

kaan1
04-11-2021, 20:23
A co jeśli ubezpieczyciel podchwyci temat i odpowie: "Zwlekanie z naprawą spowodowało znaczne zwiększenie rozmiaru szkody (elementy uległy korozji, zamokły, kuny zniszczyły instalację elektryczną),

Nie powie bo działałby na własna niekorzyść. To że przedstawił kosztorys niczego nie oznacza jesli nie będzie formalnej akceptacji i przelania środków. Ubezpieczyciele wykorzystują to i próbuja jak najszybciej zrobic przelew na zaniżonym kosztorysie (i tak będą musieli zapłacić) i robia sobie przedpole,że jakąś kwote już dostałes i powinieneś szkodę zabezpieczyć. A jak się nie zgadzasz to pisz odwołanie w stosownym teminie, oni go rozpatrzą, potem będa się sądzić. Dokąd nie uruchomią środków, to nie masz problemu (obowiązku) zabezpieczenia szkody jeśli to wymaga nakładów finansowych z Twojej strony.

Oczywiście brak środków uniemożliwia rozpoczęcie naprawy i to jest gra nerwów wymagająca czasu. A czas to pieniądz. Ale jak ktos zgłosi przez internet i formularze, wysyłając zdjęcia i podając konto bankowe to już go mają. Najprościej zadzwonić, zgłosic szkodę, powiadomić w jakim zakładzie auto jest do oglądnięcia i czekać cierpliwie na ich rzeczoznawcę. Bez zdjęć nie zrobią kosztorysu i nie mają podstawy wykonac przelewu,a ty wcale nie musisz miec środków na zabezpieczenie szkody. To w ich interesie jest pojawic się jak najszybciej w warsztacie i ocenić szkodę, A w warsztacie już czeka dobrze przygotowany mechanik, który potrafi kręcić licznik z kasą jeśli rzeczoznawca będzie próbiował wcisnąć kit, za który potem warsztat będzie odpowiadał. Rzeczoznawca sam zderzaka demontował nie będzie. A mechanik za stosowną opłąta mu pomoże, a przy okazji urwą się uchwyty, uszkodza lampy itd. Widziałem jak to wygląda w praktyce. Rzeczoznawcy znają się z warsztatmi i dobrze wiedza jakie mają pole manewru. Nastepuje szybka i konkretna rozmowa między dwoma stronami która mają pojęcie o czym rozmawiają, a klient nie daje się wciągnąć w dyskusje i ekpertyzy.

hak64
04-11-2021, 21:27
Użyłeś kolego logicznych argumentów, ale tu się niestety mylisz:Nie powie bo działałby na własna niekorzyść. To że przedstawił kosztorys niczego nie oznacza jesli nie będzie formalnej akceptacji i przelania środków.
Obowiązkiem ubezpieczyciela jest naprawienie szkody, następuje ono albo w formie naprawy z rozliczeniem bezgotówkowym (bądź też zwrot udokumentowanych kosztów naprawy), lub poprzez wypłatę środków pieniężnych w kwocie odpowiadającej wyliczonemu kosztowi naprawy. Przy czym nie jest wymagana akceptacja tegoż wyliczenia (kosztorysu) przez poszkodowanego. Dopiero sprzeciw, odwołanie od decyzji ubezpieczyciela, jest wyrażeniem braku akceptacji, a i to nie jest dostatecznym argumentem, by nie zabezpieczyć mienia przed powiększeniem rozmiaru szkody. Z zapisu art 362 kc "Jeżeli poszkodowany przyczynił się do powstania lub zwiększenia szkody, obowiązek jej naprawienia ulega odpowiedniemu zmniejszeniu stosownie do okoliczności, a zwłaszcza do stopnia winy obu stron" wynika, że ubezpieczyciela nie obciążysz winą za brak wypłaty środków na naprawę auta, skoro sam uniemożliwiłeś przelanie tych środków, bo nie wskazałeś nr konta. Co do dalszej treści Twojego postu nie mam zastrzeżeń, bo istotnie obecność innego fachowca podczas oględzin wymusza na rzeczoznawcy ubezpieczyciela zachowanie pełnego profesjonalizmu.

kaan1
05-11-2021, 13:30
Jeżeli poszkodowany przyczynił się do powstania lub zwiększenia szkody, obowiązek jej naprawienia ulega odpowiedniemu zmniejszeniu stosownie do okoliczności, a zwłaszcza do stopnia winy obu stron"

Tutaj moim zdaniem jest nadinterpretacja zapisu. Przyczenienie się do zwiększenia szkody musiałoby wymagać celowego działania. To że poszkodowany nie podejmuje działan (może po prostu nie byc świadom co trzeba zrobić, nie mieć środków, może termin warsztatu jest zbyt odległy, może nie ma części - np. wybite szyby itd.) nie obciażą go winą. Jeśli ubezpieczyciel nie jest pewny czy szkoda sie nie powiększy to powinien sam podjąć działania aby pojazd zabezpieczyć. Poniekąd, sam sugerujesz, że celem zaniżonej wypłaty jest właśnie przerzucenie odpowiedzialności za zabezpieczenie szkody z ubezpieczyciela na właściciela. A to nie właściciel jest odpowiedzialny za zabezpieczenie i likwidację szkody. Myślę, że właśnie dlatego ubezpieczyciele nie lubią sytuacji, gdy nie mają jak przekazać środków i sa skłonniejsci do jej rzetelnej wyceny.

Bump: wynika, że ubezpieczyciela nie obciążysz winą za brak wypłaty środków na naprawę auta, skoro sam uniemożliwiłeś przelanie tych środków, bo nie wskazałeś nr konta.

Tutaj nie jest celem obwinianie ubezpieczyciela za brak wypłaconych środków. Celowo zgadzamy się na opóźnienie wypłaty. Z punktu widzenia wyżej przedstawionych argumentów ubezpieczyciel powinien sie czuć zdopingowany do rzetelnej wyceny albo musi zacząć zabezpeiczac szkode samemu.

hak64
05-11-2021, 15:14
Tutaj moim zdaniem jest nadinterpretacja zapisu. Dobrze, że to tylko Twoje zdanie. Ja mam odmienne. Zastosuję tu analogię. Patrz art 3 Ustawy prd, ostatnie zdanie w pkt 1. "Przez działanie rozumie się również zaniechanie". Niestety dalej już popuściłeś wodze fantazji, albo popłynąłeś... Jeśli ubezpieczyciel nie jest pewny czy szkoda sie nie powiększy to powinien sam podjąć działania aby pojazd zabezpieczyć.
Od kiedy to ubezpieczyciel decyduje o mieniu nie będącym jego własnością? A to nie właściciel jest odpowiedzialny za zabezpieczenie i likwidację szkody.
Za likwidację szkody nie, ale za zabezpieczenie swojego mienia owszem. Co prawda kosztem tego zabezpieczenia może obciążyć ubezpieczyciela, bo owa konieczność jest następstwem zdarzenia szkodowego, ale to właśnie właściciel ma zabezpieczyć swoje mienie. Gdyby miało być, tak jak napisałeś, to równie dobrze, można by założyć taki hipotetyczny scenariusz. Gościu ma kolizję nie z własnej winy, auto nie nadaje się do jazdy, więc zgłasza poprzez aplikację szkodę ubezpieczycielowi i odchodzi, informując tylko gdzie zostawił auto. Wiem - absurd, ale Twoja teza leży nazbyt blisko.
Pozdrawiam.

kaan1
08-11-2021, 07:06
Patrz art 3 Ustawy prd, ostatnie zdanie w pkt 1. "Przez działanie rozumie się również zaniechanie".

Nie przyjęcie środków pieniężnych (nie podanie numeru konta - jeszcze obowiązku posiadania konta bankowego nie ma) za niewłaściwą wycenę nie jest zaniechaniem. Czy ubezpieczyciel w swoim kosztorysie podaje składniki tzn. jaką kwotę przewidział na zabezpieczenie szkody? Dlaczego mam wydawać pieniądze na zabezpieczenie szkody, jeśli nawet nie wiem na ile ubezpieczyciel to wycenił i nie w wiem co ma być i za ile zrobione, ryzykując że nie odzyskam tych środków. Tutaj ubezpieczyciel powinien jasno wskazać ile z tych środków przeznaczone jest na zabezpieczenie szkody a ile na likwidację i za taką kwotę auto zabezpieczę. Jeśli ubezpieczyciel podaje mi jedynie koszt likwidacji szkody tzn. na zabezpieczenie przeznaczył 0 zł i za tyle go zabezpieczam.Nie po to pierwszą czynnościa jaką należy wykonac jest telefon do ubezpieczyciela, żeby potem samemu decydować jak i za ile zabezpieczac szkodę (o ile w ogóle poszkodowany jest w stanie zadzwonić do ubezpieczyciela). Który ubezpieczyciel podaje kwote na zabezpieczenie szkody, po otrzymaniu zgłoszenia?

Ale nie ulega wątpliwości, ze najlpszym rozwiązaniem dla ubezpieczyciela, jest najpierw przerzucić całą odpowiedzialnośc na poszkodowanego, potem wypłacić mu jałmużnę i powiadomić go, ze jeśli ma jakieś wątpliwości to niech pisze odwołanie i wstępuje na droge sądową.

hak64
08-11-2021, 09:11
Kolego ja nie napisałem o winie za brak konta bankowego, tylko winie za zaniechanie zabezpieczenia uszkodzonego pojazdu. Nie mam pojęcia skąd biorą Ci się takie pomysły na radosną interpretację słowa pisanego. Co do Twoich dalszych wywodów, to przeczytaj sobie jakąkolwiek umowę ubezpieczenia mienia i warunki przyjęcia odpowiedzialności za szkodę. Prawie wszędzie znajdziesz zapisy, że ubezpieczyciel nie wypłaci żadnego odszkodowania, jeśli właściciel nie zabezpieczy swojego mienia. Tak masz, gdy dojdzie do kradzieży auta z kluczykami w środku, gdy pozostawisz otwarty dom, sklep, czy portfel z kartami do bankomatu i PINem do nich. Ubezpieczyciela nie obchodzi kiedy i jak zabezpieczysz swoje uszkodzone auto, nie zapłaci jeśli nie zwrócisz się z żądaniem rekompensaty poniesionych na tel cel kosztów, ale jeśli się o nie upomnisz, to muszą wypłacić.
Pozdrawiam.

llukass
08-11-2021, 09:52
Kolega hak64, ma racje, podanie konta i wypłata odszkodowania nie zamyka drogi dochodzenia roszczeń o dopłatę do zaniżonego odszkodowania. Pierwsza wypłata jest traktowana jako kwota bezsporna o ile na decyzji wypłaty odszkodowania z TU nie ma słowa o ugodzie. Jeśli będzie zapis że ugoda to sprawa zamknięta na wieki.


Też jestem rzeczoznawcą i zajmuję się dopłatą do odszkodowań, lecz dochodzenie swoich roszczeń w sądzie z Euroins jest problematyczne, ze względu że jest to zagraniczna ubezpieczalnia i sprawa może trafić do zagranicznego sądu (więcej będzie pisać na decyzji) i mało jaka firma zajmująca się dopłatami bierze takie sprawy.
Można np dać na bezgotówkę do innego serwisu (nie należącego do sieci naprawczej TU) który naprawi na oryginałach i przekwalifikuje błotnika na wymianę. Albo wziąć rzeczoznawcą niezależnego np biegłego sądowego np z pzmotu i się z nimi szarpać.

hak64
08-11-2021, 11:51
Też jestem rzeczoznawcą
Miło powitać kolegę po fachu. Pracowałem kiedyś dla firmy skupującej szkody, ale dałem sobie spokój. Biznes to biznes, ale sumienie nie pozwalało pracować dla firmy, której priorytetem - podobnie jak ubezpieczyciel - jest interes własny, a nie pokrzywdzonego.Można np dać na bezgotówkę do innego serwisu (nie należącego do sieci naprawczej TU) który naprawi na oryginałach i przekwalifikuje błotnika na wymianę. Albo wziąć rzeczoznawcą niezależnego np biegłego sądowego np z pzmotu i się z nimi szarpać.
Dlatego też napisałem: Bezpieczniej jest korzystać z rzeczoznawcy pracującego dla jakiegoś warsztatu, bo wtedy do swojej wyceny szkody dołączy jeszcze opinię warsztatu, że dany element kwalifikuje się do wymiany, a nie naprawy.

llukass
08-11-2021, 12:18
Miło powitać kolegę po fachu.


Powitać :) mało nas chyba na forum



Pracowałem kiedyś dla firmy skupującej szkody, ale dałem sobie spokój. Biznes to biznes
Oczywiście biznes to biznes, ale jak płacą to żal nie przygarnąć od nich kasy;) a nie raz jak sam wiesz ciężko jest samemu cokolwiek ugrać z ubezpieczalnią i dlatego są takie firmy (niestety tylko nieliczne rzetelnie płacą klientom)


Dlatego też napisałem: Bezpieczniej jest korzystać z rzeczoznawcy pracującego dla jakiegoś warsztatu, bo wtedy do swojej wyceny szkody dołączy jeszcze opinię warsztatu, że dany element kwalifikuje się do wymiany, a nie naprawy.


Nie raz opinie z warsztatów są nieźle naciągane, ale pewnie też dobrze o tym wiesz ;)


No nic, miejmy nadzieję, że koledze uda się coś ugrać z tym euroins...

kaan1
08-11-2021, 14:29
Co do Twoich dalszych wywodów, to przeczytaj sobie jakąkolwiek umowę ubezpieczenia mienia i warunki przyjęcia odpowiedzialności za szkodę. Prawie wszędzie znajdziesz zapisy, że ubezpieczyciel nie wypłaci żadnego odszkodowania, jeśli właściciel nie zabezpieczy swojego mienia. Pozdrawiam.

To podobnie jak czytać umowy kredytowe w CHF z bankami. Pewnie jest w nich tyle samo ważnych zapisów. A ja zabezpieczę jeśli dadzą mi kase na zabezpieczenie szkody - ale musi to być jasno określone ile. I za tyle zabezpieczę. Wystarczy że przy zgłoszeniu szkody powiedzą mi jaką kwotę mam na zabezpieczenie auta i szkody. Auto to moja własnośc i mam go zabezpieczyć. Ale to ubezpieczyciel odpowiada za właściwą ocene i wycenę zabezpieczenia i przekazanie mi środków.

hak64
08-11-2021, 22:01
A ja zabezpieczę jeśli dadzą mi kase na zabezpieczenie szkody - ale musi to być jasno określone ile.
Wiesz, odpowiem cytatem z pewnego polskiego filmu; "nie chce mi się z Tobą gadać". Nie docierają do Ciebie żadne argumenty. Napisałem już wcześniej - niezabezpieczenie uszkodzonego pojazdu może skutkować powiększeniem szkody, a to daje ubezpieczycielowi mocny argument do zastosowania art 362 kc i pomniejszenia kwoty odszkodowania. Zatem zabezpieczenie pojazdu leży nie tylko w gestii poszkodowanego, ale także w jego interesie. Przy czym ubezpieczyciel nie określi kwoty jaką zechce przeznaczyć na owo zabezpieczenie, bo prędzej odpowiedzą, że możesz nocować w aucie i pilnować, lub modlić się by nic z niego nie zginęło, nie zalał go deszcz, a kuny omijały szerokim łukiem. Kodeks cywilny i prawo ubezpieczeniowe za to wyraźnie precyzuje, że ubezpieczyciel jest obowiązany zwrócić wszelkie celowe i uzasadnione wydatki, będące następstwem zdarzenia szkodowego. Nieprzypadkowo wytłuściłem słowo zwrócić, bo ubezpieczyciel nie wypłaca kasy na poczet przyszłych wydatków poszkodowanego, a zwraca te już poniesione.
Pozdrawiam.

kaan1
09-11-2021, 08:26
. Przy czym ubezpieczyciel nie określi kwoty jaką zechce przeznaczyć na owo zabezpieczenie, bo prędzej odpowiedzą, że możesz nocować w aucie i pilnować, lub modlić się by nic z niego nie zginęło, nie zalał go deszcz, a kuny omijały szerokim łukiem.

Powiedz to właścicielowi i poszkodowanemu, którego nieprzytomnego karetka odwiozła do szpitala. Że wciąż odpowiada za zabezpieczenie swojego mienia.
To, że jakies zapisy w umowa są to znaczy mniej więcej tyle samo co wspomniane wyżej umowy bankowe. To dlatego firmy prawnicze polują na ubezpieczycieli i chętnie skupują roszczenia z odszkodowania.Wiadomo, że zwykły obywatel nie ma szansy w starciu z firmami ubezpieczeniowymi, ale jest to pożywka dla innych.

Mylisz dwa podstawowe pojęcia. Zabezpieczenia aby nie doszło doszło do szkody, kradzieży itd. oraz zabezpieczenia po szkodzie, za które od momentu zgłoszenia odpowiada ubezpieczyciel.

hak64
09-11-2021, 08:59
Powiedz to właścicielowi i poszkodowanemu, którego nieprzytomnego karetka odwiozła do szpitala. Że wciąż odpowiada za zabezpieczenie swojego mienia.
Jak dziecko! Wyobraź sobie, że w takim przypadku pojazd zabezpiecza Policja. Albo powiadamia najbliższą rodzinę o takiej konieczności, albo zleca holowanie i zabezpieczenie pojazdu na parkingu strzeżonym (policyjnym, gdy niezbędne jest dokonanie procesowych oględzin pojazdu, lub innym /np. firmy holującej/, gdy okoliczności zdarzenia nie budzą wątpliwości). Mylisz dwa podstawowe pojęcia. Błądzić jest rzeczą ludzką, ale to nie ja błądzę.

kaan1
09-11-2021, 09:33
Jak dziecko! Wyobraź sobie, że w takim przypadku pojazd zabezpiecza Policja. Albo powiadamia najbliższą rodzinę o takiej konieczności, albo zleca holowanie i zabezpieczenie pojazdu na parkingu strzeżonym (policyjnym, gdy niezbędne jest dokonanie procesowych oględzin pojazdu, lub innym /np. firmy holującej/, gdy okoliczności zdarzenia nie budzą wątpliwości). Błądzić jest rzeczą ludzką, ale to nie ja błądzę.


Czyli Twoim zdaniem Policja zabezpiecza pojazd tak aby szkoda się nie powiększała i to jest jej obowiązek? Czy raczej znowu mieszasz dwa pojecia:
- zabezpieczenie pojazdu w ruchu drogowym aby zapewnic bezpieczeństwo uczestników ruchu
- zabezpieczenie szkody

hak64
09-11-2021, 12:13
Czyli Twoim zdaniem
Kolego ja wyraziłem dość precyzyjnie swoje zdanie i nie jest moją winą, że słowo pisane interpretujesz w sposób nazbyt radosny. Pracowałem w mundurku blisko 20 lat i wyobraź sobie, że policja ma obowiązek zabezpieczyć pojazd uczestnika wypadku. Tu znowu nieprzypadkowo wytłuściłem, bo istnieje zasadnicza różnicą pomiędzy kolizją, a wypadkiem. Dzieje się tak zawsze, gdy okoliczności zdarzenia budzą wątpliwości, gdy zachodzi podejrzenie, że pojazd nie był sprawny w chwili zdarzenia, bądź też uczestnik ani nikt z jego rodziny nie jest w stanie auta zabezpieczyć. Wbrew Twojemu wyobrażeniu - w takich przypadkach - policja zabezpieczy także pojazd, który leży na dachu w polu, zatem nie zagraża bezpieczeństwu w ruchu drogowym i nie czyni tego z powodu zapobieżenia powiększaniu szkody, a zabezpieczeniu mienia w rozumieniu ogólnym.
Pozdrawiam.

kaan1
09-11-2021, 12:30
i nie czyni tego z powodu zapobieżenia powiększaniu szkody, a zabezpieczeniu mienia w rozumieniu ogólnym.
Pozdrawiam.

No właśnie tak myślałem, że mówimy o dwóch różnych rzeczach i trochę mi zajęło czasu aby Cię naprowadzić na tor dyskusji. Tutaj dyskutujemy kwestię odpowiedzialności za zabezpieczenie szkody przed jej dalszym powiększaniem, co jest w gestii ubezpieczyciela, a nie zabezpieczaniu mienia w rozumieniu ogólnym i kodeksu cywilnego. Jeśli przekaże na to środki poszkodowanemu, to piłka jest po stronie poszkodowanego. Jeśli nie przekaże to wciąż po stronie ubezpieczyciela. Taka jest zasada polisy OC, która przede wszystkim chroni poszkodowanego.

hak64
09-11-2021, 12:58
mówimy o dwóch różnych rzeczach i trochę mi zajęło czasu aby Cię naprowadzić na tor dyskusji.
O, jakże Ci jestem wdzięczny, że mnie naprowadziłeś... nawet nie podejrzewałem, że jestem taki zagubiony...dyskutujemy kwestię odpowiedzialności za zabezpieczenie szkody przed jej dalszym powiększaniem, co jest w gestii ubezpieczyciela, Który to już raz? Ubezpieczyciel ma w głębokim poważaniu fakt, czy poszkodowany zabezpieczy sobie swoje auto, czy też nie, Co najwyżej potrącą mu część należnego odszkodowania, jeśli brak zabezpieczenia spowodował powiększenie szkody. Taka jest zasada polisy OC, Może poczytaj nieco o tym, bo mówiąc mało delikatnie - bredzisz...

kaan1
09-11-2021, 15:01
O, jakże Ci jestem wdzięczny, że mnie naprowadziłeś... nawet nie podejrzewałem, że jestem taki zagubiony... Który to już raz? Ubezpieczyciel ma w głębokim poważaniu fakt, czy poszkodowany zabezpieczy sobie swoje auto, czy też nie, Co najwyżej potrącą mu część należnego odszkodowania, jeśli brak zabezpieczenia spowodował powiększenie szkody. Może poczytaj nieco o tym, bo mówiąc mało delikatnie - bredzisz...

Właśnie poczytaj jak w linku,

https://mu.rf.gov.pl/57/art-8.html

i znajdź mi fragment o ograniczeniach ubezpieczyciela dla polis OC, o których ty mówisz.

Jeszcze raz. To co sobie w abuzywnej zapisach umowy zawrą (albo co chciałbys widziec jako "rzeczoznawca" ubezpieczyciela) to jedna rzecz, a wykładnia prawa to druga.

I proszę zacznij pisac o konkretach, a nie stosuj inwektyw i nie zasłaniaj sie jakąś tam Twoją przeszłością i doświadczeniem, której i tak nikt nie jest w stanie zweryfikować, gdyz słabo to wygląda.

hak64
09-11-2021, 17:04
Właśnie poczytaj jak w linku,
Te przepisy są mi znane, ale jeśli Ty znalazłeś w nich zapis, że to ubezpieczyciel jest odpowiedzialny za zabezpieczenie pojazdu po szkodzie, to chylę czoła. Nie mam pojęcia jakimi kategoriami Waść myślisz i analizujesz treść słowa pisanego, ale z logiką ma to niewiele wspólnego. Zapisy abuzywne powiadasz?! Hmmm... Zgodzisz się chyba ze mną, że odpowiedzialnym za naprawienie szkody jest ubezpieczyciel.
Weźmy zatem podstawowy przepis prawa cywilnego art 361 § 1. Zobowiązany do odszkodowania ponosi odpowiedzialność tylko za normalne następstwa działania lub zaniechania, z którego szkoda wynikła.
Czy można uznać za normalne niezabezpieczenie, wręcz porzucenie uszkodzonego pojazdu przez poszkodowanego po kolizji? Czy normalnym następstwem zdarzenia szkodowego będzie jego zalanie przez deszcz, skoro każdy normalny posiadacz pojazdu uważa za normalne by w czasie deszczu zamknąć okna. Czy ubezpieczyciel ma ponosić pełny koszt naprawy pojazdu, którego właściciel uważał za normalne pozostawienie go w przydrożnym rowie, w środku lasu, a miejscowi złodziej rozkradli z niego wyposażenie i większość zdolnych do użytku podzespołów? Art 362 kc wyraźnie wskazuje, że nie! Jego treść: "Jeżeli poszkodowany przyczynił się do powstania lub zwiększenia szkody, obowiązek jej naprawienia ulega odpowiedniemu zmniejszeniu stosownie do okoliczności, a zwłaszcza do stopnia winy obu stron" daje bowiem ubezpieczycielowi (odpowiedzialny za naprawienie szkody), prawo do zmniejszenia należnego odszkodowania. Zatem kto wedle Twojej, zakręconej logiki ma obowiązek zabezpieczenia mienia przed powstaniem dalszych strat? Czyżby ubezpieczyciel z chwilą zaistnienia zdarzenia (powstania szkody) nabył prawo do dysponowania Twoim autem?
P.s. Mojej przeszłości i doświadczenia nie musisz weryfikować, wystarczy, że swoimi wywodami dajesz świadectwo posiadania "specjalnych" kwalifikacji...
Pozdrawiam.

kaan1
10-11-2021, 06:39
że to ubezpieczyciel jest odpowiedzialny za zabezpieczenie pojazdu po szkodzie, to chylę czoła. Nie mam pojęcia jakimi kategoriami Waść myślisz i analizujesz treść słowa pisanego, ale z logiką ma to niewiele wspólnego. Zapisy abuzywne powiadasz?! Hmmm... Zgodzisz się chyba ze mną, że odpowiedzialnym za naprawienie szkody jest ubezpieczyciel.
Weźmy zatem podstawowy przepis prawa cywilnego art 361 § 1. Zobowiązany do odszkodowania ponosi odpowiedzialność tylko za normalne następstwa działania lub zaniechania, z którego szkoda wynikła.
Czy można uznać za normalne niezabezpieczenie, wręcz porzucenie uszkodzonego pojazdu przez poszkodowanego po kolizji? Czy normalnym następstwem zdarzenia szkodowego będzie jego zalanie przez deszcz, skoro każdy normalny posiadacz pojazdu uważa za normalne by w czasie deszczu zamknąć okna. Czy ubezpieczyciel ma ponosić pełny koszt naprawy pojazdu, którego właściciel uważał za normalne pozostawienie go w przydrożnym rowie, w środku lasu, a miejscowi złodziej rozkradli z niego wyposażenie i większość zdolnych do użytku podzespołów? Art 362 kc wyraźnie wskazuje, że nie! Jego treść: "Jeżeli poszkodowany przyczynił się do powstania lub zwiększenia szkody, obowiązek jej naprawienia ulega odpowiedniemu zmniejszeniu stosownie do okoliczności, a zwłaszcza do stopnia winy obu stron" daje bowiem ubezpieczycielowi (odpowiedzialny za naprawienie szkody), prawo do zmniejszenia należnego odszkodowania. Zatem kto wedle Twojej, zakręconej logiki ma obowiązek zabezpieczenia mienia przed powstaniem dalszych strat? Czyżby ubezpieczyciel z chwilą zaistnienia zdarzenia (powstania szkody) nabył prawo do dysponowania Twoim autem?
P.s. Mojej przeszłości i doświadczenia nie musisz weryfikować, wystarczy, że swoimi wywodami dajesz świadectwo posiadania "specjalnych" kwalifikacji...
Pozdrawiam.

Naprawdę nie widzisz różnicy między zabezpieczeniem pojazdu po szkodzie, a zabezpieczeniem szkody aby nie powiększała się :)? Poczytaj tutaj:

https://mu.rf.gov.pl/66/art-7.html

Zabezpieczenie mienia po szkodzie to zupełnie inna sprawa niż zabezpieczenie, a właściwie zapobieżenie (w miarę możliwości!) powiększaniu szkody. I nie należy utożsamiać zabezpieczania pojazdu po szkodzie z zapobieżeniem powiększania szkody. I zwróć uwagę, że obowiązek spoczywa na uczestnikach zdarzenia, a nie właścicielu pojazdu - przecież szkoda może nie tylko dotyczyc pojazdów (może być ogólnie na mieniu, osobie,itd.). Jeśli ktoś mi uszkodzi pojazd, to ja mówię, że nie mam możliwości zapobieżenia powiększaniu szkody (bo nie mam na to kasy). I odpowiedzialność spoczywa po drugiej stronie. Ty natomiast próbujesz poszkodowanemu wmówić, że zawsze ma możliwości zabezpieczenia szkody bo jest właścicielem i odpowiada za to. Jakbym trafił na Ciebie na drodze i byłbym poszkodowany (np. najechałbyś mi na tył auta), to w pierwszej kolejności zadzwoniłbym na policję, powidziałbym, że boli mnie kręgosłup, powiadomił mojego ubezpieczyciela, a następnie zgłosiłbym szkodę na pojeździe z AC, a potem zrobił regres i dał Ci się wykazać w starciu z moim i swoim ubezpieczycielem. A osobno dochodził odszkodowania za szkodę na osobie, której nie zabezpieczyłeś, bo uważałeś, że to należy do poszkodowanego. Mam nadzieję, że jak kiedyś spowodujesz wypadek (nie umyślnie, przez przypadek, gdyż każdemu to może się zdarzyć) to nie zaniechasz udzielenia pierwszej pomocy i nie powiesz poszkodowanemu aby się zabepieczył bo ty nie masz prawa decydowaniu o jego ciele, zdrowiu i leczeniu. I tyle w temacie z mojej strony.

hak64
10-11-2021, 08:20
Kolego jest normalne, że ktoś może podróżować moim autem, bo mu go użyczyłem. Wtedy istotnie kierujący uczestnik zdarzenia zabezpiecza auto. Ty jednak twierdziłeś, że to na ubezpieczycielu ciąży obowiązek zabezpieczenia auta, a to bzdura!!! Prawie trzy strony tematu wałkujemy ten problem, a Ty dalej swoje. Jakbym trafił na Ciebie na drodze i byłbym poszkodowany (np. najechałbyś mi na tył auta), to w pierwszej kolejności zadzwoniłbym na policję, powidziałbym, że boli mnie kręgosłup, powiadomił mojego ubezpieczyciela, a następnie zgłosiłbym szkodę na pojeździe z AC, a potem zrobił regres i dał Ci się wykazać w starciu z moim i swoim ubezpieczycielem. A osobno dochodził odszkodowania za szkodę na osobie, której nie zabezpieczyłeś, bo uważałeś, że to należy do poszkodowanego. Mam nadzieję, że jak kiedyś spowodujesz wypadek (nie umyślnie, przez przypadek, gdyż każdemu to może się zdarzyć) to nie zaniechasz udzielenia pierwszej pomocy i nie powiesz poszkodowanemu aby się zabepieczył bo ty nie masz prawa decydowaniu o jego ciele, zdrowiu i leczeniu. I tyle w temacie z mojej strony. Pomieszałeś wszystkie możliwe aspekty zdarzenia drogowego. Począwszy od udzielenia pomocy poszkodowanym, a skończywszy na zabezpieczeniu mienia. osobno dochodził odszkodowania za szkodę na osobie, której nie zabezpieczyłeś, bo uważałeś, że to należy do poszkodowanego. Od kiedy to uczestnik zdarzenia ma obowiązek "zabezpieczenia osoby"? Udzielenie pomocy rozumiem, ale zabezpieczenie? Kolego, rzeczywiście daj sobie spokój z rozwijaniem tego tematu, bo z każdym kolejnym postem dajesz wyraz swojej ogromnej wiedzy w przedmiotowej materii. powiadomił mojego ubezpieczyciela, a następnie zgłosiłbym szkodę na pojeździe z AC, a potem zrobił regres i dał Ci się wykazać w starciu z moim i swoim ubezpieczycielem.
Mając sprawcę zgłosziłbyś szkodę z własnego AC? Nie masz kolego pojęcia z czym się to wiąże. Likwidując szkodę z OC sprawcy możesz liczyć na samochód zastępczy, oryginalne części zamienne, bez naliczonej amortyzacji i możliwość wyboru każdego z wariantów likwidacji szkody (naprawa z rozliczeniem bezgotówkowym, w trybie serwisowym, lub wypłata odszkodowania do ręki) Przy szkodzie likwidowanej z AC warunki likwidacji szkody określają zapisy w umowie, a tam nie zawsze przysługuje auto zastępcze, czy części oryginalne. Ponadto dopóki nie nastąpi regres szkoda widnieje na Twoim koncie. Bywa też, że ubezpieczyciele "gryzą" się między sobą i dopiero orzeczenie sądu rozwiązuje problem, a w tym czasie Ty (poszkodowany) płacisz wyższą stawkę ubezpieczenia, bo masz szkodę na koncie.Tam więc Panie kolego włącz myślenie zanim cokolwiek komuś doradzisz, albo nie wypowiadaj się w tematach o których nie masz pojęcia.
Pozdrawiam.

kaan1
10-11-2021, 09:53
Kolego jest normalne, że ktoś może podróżować moim autem, bo mu go użyczyłem. Wtedy istotnie kierujący uczestnik zdarzenia zabezpiecza auto. Ty jednak twierdziłeś, że to na ubezpieczycielu ciąży obowiązek zabezpieczenia auta, a to bzdura!!!


Mając sprawcę zgłosziłbyś szkodę z własnego AC? Nie masz kolego pojęcia z czym się to wiąże. Likwidując szkodę z OC sprawcy możesz liczyć na samochód zastępczy, oryginalne części zamienne, bez naliczonej amortyzacji i możliwość wyboru każdego z wariantów likwidacji szkody (naprawa z rozliczeniem bezgotówkowym, w trybie serwisowym, lub wypłata odszkodowania do ręki) Przy szkodzie likwidowanej z AC warunki likwidacji szkody określają zapisy w umowie, a tam nie zawsze przysługuje auto zastępcze, czy części oryginalne. Ponadto dopóki nie nastąpi regres szkoda widnieje na Twoim koncie. Bywa też, że ubezpieczyciele "gryzą" się między sobą i dopiero orzeczenie sądu rozwiązuje problem, a w tym czasie Ty (poszkodowany) płacisz wyższą stawkę ubezpieczenia, bo masz szkodę na koncie.Tam więc Panie kolego włącz myślenie zanim cokolwiek komuś doradzisz, albo nie wypowiadaj się w tematach o których nie masz pojęcia.
Pozdrawiam.


Nie unikaj pytań i nie obracaj kota ogonem no chyba że jesteś trollem. Najpierw się wypowiedz czym się różni zabezpieczenie pojazdu od zapobieżenia powiększania szkody wg zapisu

https://mu.rf.gov.pl/57/art-8.html

i co wg Ciebie znaczy słowo "w miarę możliwości" przez uczestników zdarzenia,a ty to wrzucasz do jednego worka i zrzucasz na poszkodowanego.

Od tego się zaczął temat. Człowiek jest poszkodowany i jest wiadomo kto jest sprawcą. Sprawca ulotnił się z miejsca zdarzenia, zostawiając po sobie szkodę. A ty próbujesz człowiekowi wmówić, że ciąży na nim bezwględny obowiązek zabezpieczenia tej szkody i że nie dostanie pełnego odszkodowania z polisy OC sprawcy.

hak64
10-11-2021, 10:49
Od tego się zaczął temat.
Temat się zaczął od Twojego bzdurnego twierdzenia, jakoby na ubezpieczycielu ciążył obowiązek zabezpieczenia pojazdu. Nie widzę sensu dalszej dyskusji z Tobą, bo masz kłopoty nie tylko z interpretacją słowa pisanego, ale także z pamięcią.
Pozdrawiam.

kaan1
10-11-2021, 13:11
Temat się zaczął od Twojego bzdurnego twierdzenia, jakoby na ubezpieczycielu ciążył obowiązek zabezpieczenia pojazdu. Nie widzę sensu dalszej dyskusji z Tobą, bo masz kłopoty nie tylko z interpretacją słowa pisanego, ale także z pamięcią.
Pozdrawiam.

Po raz drugi unikasz odpowiedzi na zadanie pytanie? Widzisz różnice między zabezpeiczeniem mienia, a podjęciem możliwych kroków celem nie powiększania się szkody? Ustosunkujesz się do oficjalnej informacji rzecznika ds. ubezpeiczeń?

No cóż jak brakuje argumentów, to najlepiej wycofac się i rzucić inwektywami.

Przypommnę Ci co twierdziłem. Zabezpieczyć może poszkodowany jak ma środki i możliwości. Jak ubezpieczyciel nie przekazał środków, to poszkodowany może nie mieć możliwości. Skoro poszkodowany nie musi, ubezpieczyciel nie ma obowiązku, tzn. że szkoda może się powiększac i koniec końców ubezpieczyciel zapłaci. Tutaj masz rację, że nie musi zabezpieczać szkode przed powiększaniem, jak tylko ma kasę na pokrycie konsekwencji powiększania szkody. Ale totalnym błędem z Twojej strony jako rzeczoznawcy czy tam specjalisty jest stwierdzenie, że Ci przypomnę, że to właściciel odpowiada za zabezpieczenie przed powiększaniem szkody, tylko dlatego że jest właścicielem.

hak64
10-11-2021, 14:03
Ale totalnym błędem z Twojej strony jako rzeczoznawcy czy tam specjalisty jest stwierdzenie, że Ci przypomnę, że to właściciel odpowiada za zabezpieczenie przed powiększaniem szkody, tylko dlatego że jest właścicielem.
Jakby Ci to powiedzieć. Pewien znany polityk wyraził się mniej więcej tak: "księżyc jest ważniejszy od słońca, bo daje światło kiedy jest ciemno, a słońce świeci nawet w dzień, choć jest jasno" To samo usiłujesz mi udowodnić. Poszkodowanym może być bowiem zarówno uczestnik zdarzenia, który poruszał się autem swojego szwagra, jak i sam właściciel pojazdu, bo to jego własność uległa uszkodzeniu. Obojętnie więc który z nich zabezpieczy auto przed powstaniem dalszych szkód, ale ubezpieczyciel tego nie zrobi. Ty natomiast twierdziłeś, że zabezpieczenie pojazdu leży w gestii ubezpieczyciela.
Masz kłopoty z pamięcią, więc dla przypomnienia: "Jeśli ubezpieczyciel nie jest pewny czy szkoda sie nie powiększy to powinien sam podjąć działania aby pojazd zabezpieczyć". I jeszcze to: "ubezpieczyciel powinien sie czuć zdopingowany do rzetelnej wyceny albo musi zacząć zabezpeiczac szkode samemu". I tu: "zabezpieczenia po szkodzie, za które od momentu zgłoszenia odpowiada ubezpieczyciel." I tu:"Tutaj dyskutujemy kwestię odpowiedzialności za zabezpieczenie szkody przed jej dalszym powiększaniem, co jest w gestii ubezpieczyciela",
Miłego dnia.

kaan1
11-11-2021, 07:41
Jakby Ci to powiedzieć. Pewien znany polityk wyraził się mniej więcej tak: "księżyc jest ważniejszy od słońca, bo daje światło kiedy jest ciemno, a słońce świeci nawet w dzień, choć jest jasno" To samo usiłujesz mi udowodnić. Poszkodowanym może być bowiem zarówno uczestnik zdarzenia, który poruszał się autem swojego szwagra, jak i sam właściciel pojazdu, bo to jego własność uległa uszkodzeniu. Obojętnie więc który z nich zabezpieczy auto przed powstaniem dalszych szkód, ale ubezpieczyciel tego nie zrobi. Ty natomiast twierdziłeś, że zabezpieczenie pojazdu leży w gestii ubezpieczyciela.
Masz kłopoty z pamięcią, więc dla przypomnienia: "Jeśli ubezpieczyciel nie jest pewny czy szkoda sie nie powiększy to powinien sam podjąć działania aby pojazd zabezpieczyć". I jeszcze to: "ubezpieczyciel powinien sie czuć zdopingowany do rzetelnej wyceny albo musi zacząć zabezpeiczac szkode samemu". I tu: "zabezpieczenia po szkodzie, za które od momentu zgłoszenia odpowiada ubezpieczyciel." I tu:"Tutaj dyskutujemy kwestię odpowiedzialności za zabezpieczenie szkody przed jej dalszym powiększaniem, co jest w gestii ubezpieczyciela",
Miłego dnia.


Widzę że skrzętnie pomijasz pytanie po raz drugi. Tym samym przyznajesz mi rację, że mylisz pojęcie zabezpieczenia pojazdu od zapobieżenia powiekszania szkody (inaczej zabezpieczenia szkody). Zwróć uwage na fakt, że ani razu nie użyłem stwierdzenia, że ubezpieczyciel ma obowiązek zabezpieczyć pojazd. W żadnym z przytoczonych powyżej przez ciebie cytatów nie ma tagkiego stwierdzenia.

Tak, przyznaję Ci rację. Powiedziałem, że ubezpieczyciel odpowiada za zabezpieczenie szkody ponieważ w moim skrócie myślowym to on ma środki (i możliwości) na zapobieżenie jej powiększaniu (poszkodowany może nie mieć możliwości - środków). Teraz sam siebie zacytuję:

"Jeśli ubezpieczyciel nie jest pewny czy szkoda sie nie powiększy to powinien sam podjąć działania aby pojazd zabezpieczyć". Oczywiście powinien a nie musi. Tyle,że nie może z tego tytułu obniżac wypłaty odszkodowania - gdyz sam ta powiększona szkodę pokryje.

Myślę, że w pierwszej kolejności powinieneś się skupić na czytaniu ze zrozumieniem, a potem możesz się próbować zacząć wypowiadać i podejmowac dyskusję. Natomiast temat prawa o ruchu drogowym i ubezpieczeń jest na chwilę obecną wyraźnie za trudny dla ciebie, gdyz mylisz podstawowe pojęcia.

hak64
11-11-2021, 10:58
Zwróć uwage na fakt, że ani razu nie użyłem stwierdzenia, że ubezpieczyciel ma obowiązek zabezpieczyć pojazd.
Czyżby? "Jeśli ubezpieczyciel nie jest pewny czy szkoda sie nie powiększy to powinien sam podjąć działania aby pojazd zabezpieczyć".
Jak widać na załączonym obrazku Waść także utożsamia szkodę z pojazdem i nie jest w tym nic dziwnego, bo skoro uszkodzeniu uległ pojazd, to brak jego zabezpieczenia może spowodować powiększenie szkody. Tak więc Waszeci dywagacje (pojazd, czy szkoda) są tylko czysto filozoficznymi rozważaniami, na które zwyczajnie szkoda mi czasu.
Miłego dnia.

kaan1
18-11-2021, 07:24
Jak widać na załączonym obrazku Waść także utożsamia szkodę z pojazdem i nie jest w tym nic dziwnego, bo skoro uszkodzeniu uległ pojazd, to brak jego zabezpieczenia może spowodować powiększenie szkody. Tak więc Waszeci dywagacje (pojazd, czy szkoda) są tylko czysto filozoficznymi rozważaniami, na które zwyczajnie szkoda mi czasu.
Miłego dnia.

No jeśli uważasz, że ubezpieczyciel może zabezpieczyc szkodę, niezależnie od zabezpieczenia pojazdu to na pewno masz rację.

Natomiast, to czy poszkodowany (właściciel) zabezpieczy pojazd nie ma (nie musi mieć) znaczenia z punktu widzenia zabezpieczenia szkody. Nie powinien jej nawet ruszać od momentu zgłoszenia jeśli nie dostał na to środków od ubezpieczyciela.

To dlatego ubezpieczyciele i ich "rzeczoznawcy" (jak ty) się tak pocą i nerwowo reagują, kiedy nie mają jak wypłacić drobnej jałmużny jako rzekomego odszkodowania, a tak naprawdę jest to jedynie próba przerzucenia odpowiedzialności za ewentualne powiększenie szkody na poszkodowanego pod pretekstem wypłaty odszkodowania i skierowania jej na ewentualną ścieżkę reklamacyjną.

Dlatego ja do doradzam, aby nie spieszyć się z przyjmowaniem jakichkolwiek kwot od ubezpieczyciela i z autopsji widzę, że jest to skuteczny sposób na zmobilizowanie ubezpieczyciela na poważne traktowanie poszkodowanego.

hak64
18-11-2021, 17:11
jeśli uważasz,
Znowu posłużę się cytatem: "Skończ Waść wstydu sobie oszczędź".
Ponadto czy pisząc "(jak ty)" masz na myśli rzeczoznawcę będącego na usługach ubezpieczyciela? Wbrew bowiem Twojemu mniemaniu byłem (obecnie zupełnie niezależny) rzeczoznawcą współpracującym z firmą odszkodowawczą - zatem walczącą z ubezpieczycielami. Słowo autopsja źle mi się kojarzy, ale biorąc pod uwagę Twoje doradztwo, chyba do tego właśnie prowadzi...
Pozdrawiam.