Zobacz pełną wersję : Oszustwa na Hybrydę?


kacper69
16-09-2020, 19:40
zaciekawił mnie temat, że spore auta z silnikami typu 300 koni spełniają cały czas normy co do spalin.
Jest mały kruczek, że muszą to być hybrydy, które większość "testów" atestowych robią na napędzie elektrycznym.

A tu jest ten temat bardziej rozwinięty:

motoryzacja.interia.pl/raporty/raport-samochody-elektryczne/samochodyelektryczne/news-kolejne-wielkie-oszustwo-chodzi-o-hybrydy-plug-in,nId,4730875

Jakie są Wasze opinie w tym temacie?

kocur
17-09-2020, 15:58
Nie musiałem do końca czytać żeby potwierdzić ;)

Kumpel ma Volvo XC90 - co z tego że na prądzie spala niecałe 2 litry jak bez prądu 15. Średnio 8 czyli dużo powyżej danych katalogowych.

kaan1
17-09-2020, 16:43
Ten artykuł to trochę taki lakoniczny i mało rzeczowy. Przede wszystkim CO2 nie jest gazem szkodliwym,a cieplarnianym. Sami go wydychamy, więc jako "truciciele" też powinniśmy podlegać restrykcjom :-) Jest oczywistym i nikt tego nie ukrywa, że auta plug-in w trybie spalinowym będą emitowały więcej zanieczyszczeń i więcej paliły niż auta z napędem klasycznym, choćby nawet z racji większej masy. Nikt tego nie próbuje ukryć. Jednak koncepcja plug-in powstała z myślą o wykorzystaniu trybu elektrycznego w codziennym użytkowaniu na krótkich dystansach (np. dojazdy do pracy). Tryb spalinowy jest trybem okazjonalnym z założenia. I w takim trybie podawane są wartości emisji - normy dokładnie ookreślają co i jak ma być badane i tutaj raczej nikt nie potrzebuje naginać rzeczywistości bo i po co? Cykl pomiarowy to 20-40 km i czas 30-40 minut - jeśli auto pokona to na silniku elektrycznym to emisje i spalanie rzeczywiście są niskie. Jeśli jednak ktoś nie dba i nie ładuje baterii to jeździ na silniku spalinowym. Podobnie jeśli wykorzystuje auto na dłuższych dystansach. Powstaje jednak wtedy pytanie, po co człowiek płaci ekstra (i to całkiej spore pieniądze) za napęd elektryczny z którego potem nie korzysta? Nie jeździ na tanim prądzie a tankuje paliwo i do tego ma wyższe spalanie jakby jeździł klasyczną spalinówką? Oczywiście kto bogatemu zabroni :-) Ale takowych jednostek to jednak jest znakomita mniejszość (ile aut o mocy powyżej 400 KM jest kupowanych?) Większość ciułaczy będzie jednak próbowała wycisnąć ostatni grosz z silnika elektrycznego - i statystycznie to ma sens. Od wyższej ceny auta odprowadzane są wyższe opłaty - choćby na ochronę środowiska. Problemem byłyby tanie i masowe auta, które masową zanieczyszczają powietrze i to w sytuacji, trybie użytkowania takim do jakiego były zaprojektowane.

Trzeba też myślieć inaczej. Dla wielu osób hybryda plug-in to kompromis między napędem klasycznym a w pełni elektrycznym. Jeśli na codzień dojeżdżamy do pracy w mieście (a większośc z nas tak robi) - to napęd elektryczny to super rzecz. W weekendy jednak spora grupa rozjeżdża się i wtedy kompromis auta elektrycznego jest jeszcze nie akceptowalny. Chyba lepiej aby była to hybryda plug-in niż klasyczna spalinówka, gdyż statystycznie w większości czasu będzie to jednak jazda na prądzie.

kacper69
17-09-2020, 18:11
Takie hybrydowe auto jadące autostradami przy prędkości 140 km ,to w ponad 90% jedzie na silniku spalinowym.
I własnie te testy drogowe bym chciał podłączyć pod testy emisji spalin.
Bo może się okazać , że te wspaniałe hybrydowe SUVy , to tylko "na miasto" się nadają, a w trasie trują więcej niż zwykłe auta spalinowe.

hindus
17-09-2020, 22:42
Rzecz w tym, że zanieczyszczenia poza miastem nie mają dużego znaczenia dla zdrowia ludzi.

kaan1
18-09-2020, 10:47
Takie hybrydowe auto jadące autostradami przy prędkości 140 km ,to w ponad 90% jedzie na silniku spalinowym.
I własnie te testy drogowe bym chciał podłączyć pod testy emisji spalin.
Bo może się okazać , że te wspaniałe hybrydowe SUVy , to tylko "na miasto" się nadają, a w trasie trują więcej niż zwykłe auta spalinowe.

Oczywiście, tak jest ponieważ auto zostało zaprojektowane z myślą do jazdy miejskiej na krótkich odcinkach. Procedura testowa WLTP uwzględnia rózne profile jazdy w tym jazdę autostradową. Z tym ,że na 4 cykle procedury to jedynie ten ostatni dt. jazdy z wyższymi prędkościami. Po co ktoś kupuje hybrydę plug-in a potem jeździ jedynie po autostradach? Statystycznie, takich przypadków jest jednak mało - więc wpływ na środowisko znikomy. Problem zanieczyszczeń to jednak w pierwszym rzędzie problem miast.

kacper69
18-09-2020, 20:42
Po co ktoś kupuje hybrydę plug-in a potem jeździ jedynie po autostradach?
Bo auta z takim silnikiem nie jest w stanie kupić bez wersji w hybrydzie.
Bo taki silnik nie spełnia norm EURO co do zawartości CO2 na 1 km.
I o to mi chodzi, że dołożenie elektryka powoduje jedynie oszukanie tych norm.

kaan1
20-09-2020, 19:05
Bo taki silnik nie spełnia norm EURO co do zawartości CO2 na 1 km.


Nie ma czegoś takiego jak norma CO2 na 1 km dla samochodu. Limit przyznawany jest dla producenta - wartość średnia dla wszystkich sprzedawanych aut. Więc producent, sprzedając odpowiednio dużą ilość niskoemisyjnych aut, wciąż może sprzedawać pewna liczbę aut paliwożernych, np. Ford sprzedaje Mustanga V8. Producenci premium, dodają często napęd elektryczny i plug-in (tutaj koszty są raczej drugorzędne) dla poprawienia osiągów. Nie chodzi im o ekologię. Kwestia podowanego niskiego spalania to efekt wtórny - proceura testowa wymusza rozpoczęcie testu z w pełni naładowanymi bateriami, więc w efekcie większośc dystansu testowego jest zero-emisyjna.

hindus
21-09-2020, 06:24
Z drugiej strony mamy też takie cuda -> https://spidersweb.pl/autoblog/ford-tourneo-custom-phev-10/

kacper69
23-09-2020, 22:36
Nie chodzi im o ekologię.
I już jesteśmy prawie w "sednum" tarczy. ;)
Ciekawe jak takie auto przechodzi badania diagnostyczne?
Przecież diagnosta nie wie, że konkretnie to auto podlega pod jakiś układ kilkuset aut , co nie spełniają parametrów spalin.
Ja, jak bym się dorwał do władzy, to bym to ukrócił, żadne łapówki jak teraz by nie weszły do gry , no chyba że by były odpowiednio wysokie...

hindus
24-09-2020, 06:21
Przecież diagnosta nie wie, że konkretnie to auto podlega pod jakiś układ kilkuset aut , co nie spełniają parametrów spalin.
Zacznijmy od tego, że diagnosta w większości przypadków spalin w ogóle nie sprawdza. 7. rok jeżdżę Focusem z "trującym" dieslem bez filtra DPF i nikt nigdy nie sprawdzał składu czy zadymienia spalin z rury wydechowej. I nie trzeba nikogo przekupywać.

kaan1
24-09-2020, 08:21
I już jesteśmy prawie w "sednum" tarczy. ;)
Ciekawe jak takie auto przechodzi badania diagnostyczne?
Przecież diagnosta nie wie, że konkretnie to auto podlega pod jakiś układ kilkuset aut , co nie spełniają parametrów spalin.
Ja, jak bym się dorwał do władzy, to bym to ukrócił, żadne łapówki jak teraz by nie weszły do gry , no chyba że by były odpowiednio wysokie...

Badania diagnostyczne obejmują zaledwie mały ułamek tego co wymagane jest dla nowych pojazdów podczas homologacji. Aktualne wymagania emisyjne są tak wyśrubowane, że diagnostyka w stacji nie ma szans powodzenia ze względu na brak stosownego wyposażenia oraz kwalifikacje osób. Współczesne normy NOx, PM itp. wymagają badania w specjalistycznych laboratoriach. Badania diagnostyczne są ustawione na wychwycenie "grubych" nieprawidłowości.
Prawo działa inaczej. Wymaga od producenta takie zaprojektowania systemu aby działał przez określony czas życia pojazdu. W warunkach użytkowania, weryfikowane jest to wybiórczo na pojazdach w ruchu - wybrane pojazdy są badane w laboratoriach specjalistycznych. Jeśli są problemy to sprawa wraca do producenta, któy musi wyjaśnić sytuację i wprowadzić ewentualne działania korygujące. Diagnosta może sobie sprawdzać żarówki, zawieszenie i ewentualnie sprawdzić czy nie było ingerencji w układ oczyszczania spalin (np. wycięcie DPFa). Nie ma technicznej mołziwość weryfikacji spalin w pojeździe w odniesieniu do aktualnych norm.

kacper69
24-09-2020, 20:00
Zacznijmy od tego, że diagnosta w większości przypadków spalin w ogóle nie sprawdza. 7. rok jeżdżę Focusem z "trującym" dieslem bez filtra DPF i nikt nigdy nie sprawdzał składu czy zadymienia spalin z rury wydechowej.

Wystarczy , że przyjedziesz na takie badania do Warszawy.
Zrób je w MPT na Ul Bitwy Warszawskiej.
Tam zawsze badają spaliny, a diagnosta ma jakieś tabelki i patrzy , czy te spaliny są w normie dla danego auta.

kocur
26-11-2020, 12:45
I kolejny test zrobili i jeszcze raz się potwierdziło że hybrydy są oszczędne w takim stopniu jak politycy uczciwi ;)

https://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/news-afera-wokol-hybryd-plug-in-skandal-wiekszy-niz-dieselgate,nId,4874731#iwa_source=worthsee

hindus
26-11-2020, 12:58
Bo używali hybryd plug-in w sposób niezgodny z ich koncepcją. Czyli - ładujemy sobie przez noc w domu i wystarcza nam na dojazd do pracy i z powrotem. Ładujemy w nocy czyli tanim prądem.

A dodatkowo, w przeciwieństwie do typowego elektryka, możemy autem pojechać w trasę - tam gdzie nie będzie możliwości (czasu, ładowarek), naładujemy silnikiem spalinowym w trakcie jazdy. I tyle. Równie dobrze można psioczyć na diesla że jest do kitu jeżdżąc w koło komina :) Także wciąż nie widzę sensu nakręcania z tego powodu afery. Uważam, że trzeba kupować świadomie, a nie patrząc na slogany typu "najniższe spalanie" czy "największa pojemność".

Tak jak dobieramy wielkość samochodu pod nasze potrzeby (bo przecież po co nam wielki Galaxy na samodzielne dojazdy do pracy 5 km skoro mieścimy się do Fiesty) tak powinniśmy też dodać pozostałe jego cechy - tak jak jednostkę napędową.