Zobacz pełną wersję : Czy dieslowi szkodzi długa praca na luzie?
Witam mam takie pytanie.
Czy długa praca silnika na postoju może byćd dla diesla szkodliwa?
Pytanie takie nasunelo mi sie bo gdzies kiedyś wpadła mi w ręce instrukcja fiata pandy z multijetem i tam była wzmianka o tym, o ile nie pomyliłem źródeł.
Tak czy inaczej - Czy jest jakikolwiek aspekt techniczny, który móglby różnym silnikom diesla zaszkodzić podczas na przykład półgodzinnej pracy na biegu jałowym?
Zdarzają sie takie sytuacje np w zimie, że nie chcemy marznąć czekając na kogoś, albo na przykład stoimi na przejeździe kolejowym, a z jakichś przyczyn nie chcemy gasić silnika,a na przykład przejeżdzają dwa pociągi i przejazd jest zablokowany na 10 minut...
Mam jeszcze jedno pytanie:
Przez jaki mniej wiecej czas działa "ssanie" w mondeo TD z pompą lucasa?
Innymi słowy ile czasu/kilometrow potrzebuje ten silnik żeby przestać pobierać znacznie zwiekszoną ilośc paliwa po rozruchu na zimno?
P.S jeszcze apropo tego silnika, zna ktoś może z Was przybliżone zużycie paliwa na biegu jałowym w jednostce czasu? Pytam bo rozmawiałem ostatnio z doktorem inżynierem.... który oddawna zajmuje sie badaniem silników w tym diesli i twierdził on, ze ludzie sa śmieszni, że wolą marznąć niż stać z włączonym silnikiem, bo nawet w dużych silnikach zużycie na luzie jest symboliczne, rzedu 0,5 - litr na godzine pracy!!
Jeśli to faktycznie byłoby w naszym silniku pół litra to w zasadzie cala idea hamowania silnikiem jest bezsensowna.. tak na zdrowy rozum. Szczególnie, że na przykład redukcja często wymaga dodania gazu żeby nie obciązac silnika... a to dodanie gazu moze przewyzszac korzysci z odcięcia paliwa przy hamowaniu silnikiem...
Czy długa praca silnika na postoju może byćd dla diesla szkodliwa?
A niby dlaczego miała by być szkodliwa, silnik sobie klekocze i tyle :fcp14
Czy jest jakikolwiek aspekt techniczny, który móglby różnym silnikom diesla zaszkodzić podczas na przykład półgodzinnej pracy na biegu jałowym?
Nie wydaje mi się, powiem więcej - myślę, że nie :fcp1
z jakichś przyczyn nie chcemy gasić silnika
bo nawet w dużych silnikach zużycie na luzie jest symboliczne, rzedu 0,5 - litr na godzine pracy!!
Mój znajomy taxówkarz jeździł swego czasu mercedesem (dieslem rzecz jasna) i zawsze w chłodne dni miał włączony silnik. Silnik klekotał i zużywał ok 1 litra ON na godzinę - zaznaczyć tutaj muszę, iż przemieszczał się po Warszawie. Przejechał tym "mesiem" ponad 1.000.000 km (słownie milion) - nie pamiętam ile było dokładnie. Klekotem bodaj do tej pory śmiga jego ojciec :fcp2
Jeśli to faktycznie byłoby w naszym silniku pół litra to w zasadzie cala idea hamowania silnikiem jest bezsensowna.. tak na zdrowy rozum
Tak na zdrowy rozum to jak najbardziej jest sensowna - 1. Nie zużywasz hamulców. 2. Podczas chwili hamowania silnikiem nie zużywasz w ogóle paliwa gdyż przepustnica jest zamknięta :fcp12 a to dodanie gazu moze przewyzszac korzysci z odcięcia paliwa przy hamowaniu silnikiem...
Nie sądzę :fcp4
Przez jaki mniej wiecej czas działa "ssanie" w mondeo TD z pompą lucasa?
Dopóty, dopóki silnik nie osiągnie odpowiedniej temperatury - choć palca sobie odciąć nie dam :547:
Pozdrawiam
A niby dlaczego miała by być szkodliwa, silnik sobie klekocze i tyle :fcp14
Tak jak pisałem, gdzies to słyszałem.... mam podejrzenia co do tej instrukcji Pandy, tak więc sprawdze to
Tak na zdrowy rozum to jak najbardziej jest sensowna - 1. Nie zużywasz hamulców. 2. Podczas chwili hamowania silnikiem nie zużywasz w ogóle paliwa gdyż przepustnica jest zamknięta :fcp12
Znam korzyści plynące z hamowania silnikiem, co wiecej je stosuje
Po pierwsze jaka przepustnica w dieslu?
Po drugie faktycznie.. hamując silnikiem mozna znaaaacznie zmniejszyc uzycie hamulcow, a w górach stworzyć jazde bezpieczniejszą i płynniejsza.
Jednak czasami jest tak, że jedziemy 100 kmh i widzimy że kilometr przed nami jest czerwone...
mamy do wyboru zostac na piątym biegu jednoczesnie hamowac....
albo wrzucić czwórke.
Tylko żeby ją wrzucić nie powodując niebezpiecznych zjawisk w silniku trzeba zrobić przegazówke i zwiekszyc obroty do 3000 okolo albo conajmniej 2500 i wtedy wrzucic czwórke....
Teraz założmy ze operacja podawania paliwa przy 3000 obrotów potrwa dwie sekundy - niby nic, jednak jesli tego nie uczynimy, uzyjemy hamulców, przez pewien czas i tak bedzie odciecie bo bedzie powyzej 2000 obrotów. de facto zaoszczedzimy pare-parenascie sekund, kiedy paliwo nie bedzie podawane.
Teraz pytanie czy ta przegazówka nie kosztowała wiecej paliwa niz 5-10 sekund pracy na luzie czy tam na czwórce przy obrotach spadających ponizej 2000?
Dopóty, dopóki silnik nie osiągnie odpowiedniej temperatury - choć palca sobie odciąć nie dam :547:
Pozdrawiam
To akurat jest oczywiste, ale chce konkret...
Chce wiedziec jak bardzo nieekonomiczna jest jazda 4 kilometry do szkoły ;-)
To że bardzo to wiem.. tym niemniej chcialbym wiedziec jak bardzo
Tylko żeby ją wrzucić nie powodując niebezpiecznych zjawisk w silniku trzeba zrobić przegazówke i zwiekszyc obroty do 3000 okolo albo conajmniej 2500 i wtedy wrzucic czwórke....
Nie musisz robić międzygazu, nie jeździsz ciągnikiem, masz synchronizowaną skrzynię :fcp4
tym niemniej chcialbym wiedziec jak bardzo
Tutaj ciężko jest udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Z założenia diesel służy do jazdy długodystansowej i na takiej jest najbardziej ekonomiczny :fcp1
Pytanie takie nasunelo mi sie bo gdzies kiedyś wpadła mi w ręce instrukcja fiata pandy z multijetem i tam była wzmianka o tym, o ile nie pomyliłem źródeł.
Ale Pandą nie jeździsz, więc co się martwisz :fcp1
Nie musisz robić międzygazu, nie jeździsz ciągnikiem, masz synchronizowaną skrzynię :fcp4
No tu sie nie zgodze... Wrzucenie na przykład trójki przy 60 kmh bez dodania gazu to rzeź dla silnika, ryzyko przeskoczenia paska rozrządu itd... i przede wszystkim szarpniecie autem
zeby to zrobic w miare płynnie trzebaby powoli puszczac sprzeglo. a jazda na półsprzegle przy takich obrotach to miazga dla sprzęgła...
tak wiec wszystkiego trzeba uzywac z umiarem
Marix, powiem Ci jedno. Za bardzo przejmujesz się tym odcięciem przy hamowaniu silnikiem. Ja oczywiście hamuję nim ale nie do przesady, żeby zmieniać jeszcze przy tym bardzo biegi :) Te kilka kropel to już na prawdę mniejsza o nie ;) Masz piątkę - hamuj do zera z piątki. Masz czwórkę - to z czwórki. Raz w górach jak zjeżdżałem z dużej górki to zredukowałem na 4, ale to było bardzo porządane, bo zjazd miał kilka km a silnik na tym biegu pięknie trzymał samochód w ruchu jednostajnym (miał 2,5 tys RPM) :)
Mieszkam w górach, poza tym byłem mondkiem w Alpach i wiem co to są góry ;-)
Mieszkam w górach, poza tym byłem mondkiem w Alpach i wiem co to są góry ;-)
A ja na podkarpaciu, prawie w bieszczadach i jezdze tam kilka razy do roku :P
a ja nigdy nie hamuje silnikiem bo mnie to denerwuje(chyba ze w zimie itd)i spalanie w trybie mieszanym tzn 4km postuj 8 godz i znowu 4km bo tak mam do pracy i czasami tras 15 km :fcp1 to mi pali do 6.5 litra wiec chyba niezle
slawomir_s 03-10-2008, 12:51 Witam
Panowie... czytam i coś mi nie pasuje .... chodzi mi o wspomniane "odcięcie paliwa" przy 2000 obr.
W tym silniku nie ma czegoś takiego.... wtryski są mechaniczne a zawór stop służy do wyłączenia silnika.
(odcięcie jest w nowszych silnikach ale to po przekroczeniu krytycznych wartości obrotowych silnika)
A wracając do jazdy na luzie czy hamowaniu silnikiem....
Skoro pompa wtryskowa jest połączona "na sztywno" z wałem korbowym (paskiem zębatym) to znaczy że jak jedziemy z prędkością 100 km/h "na luzie" to silnik pracuje na wolnych obrotach i pompa wtryskowa tez podaje paliwo jak dla wolnych obrotów - wirnik pompy obraca się odpowiednio wolno, jeśli natomiast będziemy hamować silnikiem i z prędkości 100 km/h będziemy sobie na 5 jechać to silnik będzie miał większe obroty niż na "luzie" a co za tym idzie pompa tez będzie "częściej" podawała paliwo. W jednym i drugim przypadku ilość podawanej dawki będzie taka sama (pedał gazu nie wciśnięty), ale hamując silnikiem dawka ta będzie częściej podawana przez pompę do silnika niż na luzie - więc większe zużycie paliwa.
Nie masz racji wielokrotnie było przerabiane na tym forum hamowanie silnikiem.
Ten silnik i nawet starsze równiez odcinają paliwo (zwał jak zwał) przy obrotach 1700 czy jakos tak.
Poszukaj tematów na forum, nie powiem Ci jak to jest mechaniczne rozwiazanie bo nie wiem
Witam
Panowie... czytam i coś mi nie pasuje .... chodzi mi o wspomniane "odcięcie paliwa" przy 2000 obr.
W tym silniku nie ma czegoś takiego.... wtryski są mechaniczne a zawór stop służy do wyłączenia silnika.
(odcięcie jest w nowszych silnikach ale to po przekroczeniu krytycznych wartości obrotowych silnika)
A wracając do jazdy na luzie czy hamowaniu silnikiem....
Skoro pompa wtryskowa jest połączona "na sztywno" z wałem korbowym (paskiem zębatym) to znaczy że jak jedziemy z prędkością 100 km/h "na luzie" to silnik pracuje na wolnych obrotach i pompa wtryskowa tez podaje paliwo jak dla wolnych obrotów - wirnik pompy obraca się odpowiednio wolno, jeśli natomiast będziemy hamować silnikiem i z prędkości 100 km/h będziemy sobie na 5 jechać to silnik będzie miał większe obroty niż na "luzie" a co za tym idzie pompa tez będzie "częściej" podawała paliwo. W jednym i drugim przypadku ilość podawanej dawki będzie taka sama (pedał gazu nie wciśnięty), ale hamując silnikiem dawka ta będzie częściej podawana przez pompę do silnika niż na luzie - więc większe zużycie paliwa.
Kiedyś myślałem identycznie ale na tym forum uświadomiono mnie, że odcięcie paliwa jednak jest. Myślę, że jest ono bezpośrednio związane z tą kostką nad dźwignią gazu w pompie wtryskowe, do której doprowadzone jest kilka kabli ;)
Co nie zmienia faktu że tez wolałbym sprawdzić czy faktycznie odcina..
bo jeśli cały czas leci dawka do biegu jałowego to faktycznie bedzie ona zwielokrotniona niż na luzie wiec bez sensu.,...
teraz pytanie jak sprawdzić czy to działa?
edit: wystarczyłoby żeby ciekło nawet 1/3 tego co na luzie i już może wyjśc na to samo
Gdzieś mi cos dzwoni,tylko jak to się mówi nie pamiętam w którym kościele.Ale do rzeczy; kiedyś czytałem coś o długiej pracy silnika na wolnych obrotach ( nie tego silnika ,tak ogólnie) ktoś wspominał o mniejszej sprawnosci układu smarowania, szczególnie w okolicy wałka rozrządu.
Zaś co do hamowania silnikiem to nigdy się tym specjalnie nie przejmowałem a napewno nie redukowałem jeszcze biegów przy tym a auto nie przekracza mi 6.6-7 litrów (średnio) zaś na trasie 5.5 nie zaskakuje,klima często włączona i na zegarze nigdy poniżej 100km/h.Czekam na wypowiedzi bo temat ciekawy.
Ja stosuje hamowanie silnikiem w miare rozsądku, chociaz ostatnio troche mniej. Troche auto cisne (bo trzeba żeby jechało) i na przestrzeni 13 000 kilometrów nie wyszedłem poza spalanie 7,6 litra, średnie to 7 litrów, minimalne w mieszanym 6,75 rekord 5,8 głównie autostrada 120 kmh, klimy nie używam.
Tak czy inaczej.. no własnie, co do tego luzu świta mi coś o nagarze... hmm?
znalazłem coś takiego
http://www.bmw-sport.pl/viewtopic.php?t=26473
Ja stosuje hamowanie silnikiem w miare rozsądku, chociaz ostatnio troche mniej. Troche auto cisne (bo trzeba żeby jechało) i na przestrzeni 13 000 kilometrów nie wyszedłem poza spalanie 7,6 litra, średnie to 7 litrów, minimalne w mieszanym 6,75 rekord 5,8 głównie autostrada 120 kmh, klimy nie używam.
Co do spalania, to jako użytkownik kiedyś MK1 TD, a teraz MK2 TD powiem, że endura pali znacznie mniej. Ma dużo lepszą pompę paliwa i nie trzeba się bardzo starać, żeby zejść na trasie poniżej 6 litrów. W Mk1 jest dużo ciężej. Ostatnio na baku zrobiłem ponad 900 km, co (weszło 55 litrów) daje średnie spalanie na poziomie 6,2 litra :)
edit:
A to w tym linku (na razie przeczytałem wypociny w pierwszym poście) to jest raczej wróżenie z fusów. Te jego wywody nie poparte niczym. Np ten głupi wykres. Nigdzie nie masz zaznaczonych obrotów.
http://img59.imageshack.us/img59/6672/krzywastribeckagz0.jpg
A jeśli obroty biegu jałowego wypadają w momencie jak tarcie jest najniższe, to te wypociny nie mają sensu:
slawomir_s 04-10-2008, 20:38 Panowie odcięcie paliwa jest .... ale w benzynie ... bo są wtryski sterowane elektronicznie jest taka możliwość aby z różnych czujników ustalić czy samochód hamuje silnikiem i wtedy zmniejszyć dawkę paliwa.
Diesel czy to wersja 70 czy 90 koni na Lukasie ma tylko sterowanie kontem wtrysku w zależności od obciążenia silnika , ewentualnie korekcja wtrysku przy zimnym silniku... nawet dawka "turbo" jest sterowana "analogowo".... a pozostała elektronika odpowiada za ssanie, pracę silnika na biegu wstecznym i recyrkulację spalin... no i jeszcze za klimę - w zależności od obciążenia silnika.
Panowie odcięcie paliwa jest .... ale w benzynie ... bo są wtryski sterowane elektronicznie jest taka możliwość aby z różnych czujników ustalić czy samochód hamuje silnikiem i wtedy zmniejszyć dawkę paliwa.
Diesel czy to wersja 70 czy 90 koni na Lukasie ma tylko sterowanie kontem wtrysku w zależności od obciążenia silnika , ewentualnie korekcja wtrysku przy zimnym silniku... nawet dawka "turbo" jest sterowana "analogowo".... a pozostała elektronika odpowiada za ssanie, pracę silnika na biegu wstecznym i recyrkulację spalin... no i jeszcze za klimę - w zależności od obciążenia silnika.
To może w takim razie wytłumaczysz mi do czego służy ta kostka nad dźwignią gazu na pompie wtryskowej? Na pewno sczytuje ona położenie wyżej wymienionej dźwigni, co służy komputerowi jako informacja kiedy odciąć paliwo (wiem, tu nie ma jakiegoś super kompa ale coś niewielkiego jest).
slawomir_s 04-10-2008, 21:01 Jest to jeden z czujników do sterowania tym co napisałem wcześniej....
pompa wtryskowa w tych samochodach (1.8 TD) ma możliwości regulacji dawki paliwa tylko po przez dźwignie gazu, dźwignie "ssania" (zimny silnik), "boster" (jeśli występuje) dawka turbo no i jeszcze można odciąć paliwo zaworem STOP.
Wadą dyskusji internetowych jest to, że każdy może napisać wszystko a i tak niewiadomo kto ma racje...
między innymi na tym forum tego typu dyskusje już były, pare osób stwierdzilo że hamowanie silnikiem jest korzystne w tych silnikach z punktu widzenia ekonomicznego zostało to uznane za fakt i jeździłem przez pół roku z przekonaniem że hamowanie silnikiem któe stosuje jest ekonomiczne... teraz sie okazuje że jest odwrotnie..
tylko komu wierzyć?
Potwornie mnie męcza czasem nawet po nocach :fcp27 :fcp27
takie kwestie jak na przykład
rozgrzewac silnik przed jazdą czy nie? W zimne poranki, a szczególnie w zimie...
Jest cała rzesza ludzi ktora mówi
trzeba trzeba!! zagrzac na postoju bo ogromne tarcia przy ruszeniu to rzeź dla silnika
inni mówią jechac jechac!
na postoju sie w życiu nie zagrzeje a tarcie jest całe czas
trzeci mówią tak tak jechac jechac ale!!
jak jest turbina STAĆ!! jak jest turbo to trzeba zagrzac olej bo sie zatrze turbo
czwarci mówią
NIE NIE! i tak startować!
kolejni mówią startować ALE!!
jak trzeba sie włączyć żwawo do ruchu to lepiej STAĆ!
masakra.. nie uważacie że to jest śmiech na sali?
Nie obwiniam tu nikogo, ale prawda jest tylko jedna:/
Mimo wszelakich opinii, nie dajmy się zwariować :fcp2
Naucz się używać swojego samochodu właściwie - na podstawie zdobytej wiedzy wysnuj własne wnioski - użytkuj według swego uznania i podziel się swoimi spostrzeżeniami :fcp4
Pozdr
rozgrzewac silnik przed jazdą czy nie? W zimne poranki, a szczególnie w zimie...
No to powiem jak ja robię. Bez udowadniania, czy to jest właściwe, czy nie.
Silnik jest zimny. OK. Ale przecież nikt na tym świecie nie będzie czekał aż on się zagrzeje (bez obciążenia to chyba z 30 min). No kto by miał tyle czasu? Na pewno nie ja. Ale po prostu traktuję go bardzo delikatnie. Nie za wysokie obroty, niezbyt dużo gazu.
Choć pamiętajmy też, że mamy mocno używane samochody, które mają około 10 lat życia. To jest jednak dużo i jest ogromne prawdopodobieństwo, że poprzedni właściciel nie kochał aż tak swojego auta i pewnie dlatego w większości (u mnie też) turbo nieźle cieknie... Więc nie dajmy się zwariować :)
No więc właśnie...
Nasze autka w wiekszosci maja po 200-paredziesiąt tysięcy i kilku właścicieli. Silnik przeżył wszystkich i zachowuje parametry zbliżone do fabrycznych wiec choćbyśmy chcieli to tak łatwo silnika nie załatwimy ;-)
Powiem więcej - silnika łatwo nie załatwimy a paliwo idzie jednak z naszej kieszeni ;)
To marnowane na postoju też ;)
Moje autko ma 262 000 km przebiegu, kupione zostało dla mojej firmy, najpierw jeździł "derektor", potem handlowcy, potem każdy, kto akurat potrzebował a potem ja potrzebowałem kilka razy i przy przebiegu 234 000 go odkupiłem dla siebie, bo bardzo mi się spodobał.
Silnik na hamowni pokazał, ze ma ciut więcej, niż powinien wg. katalogu, czyli można powiedzieć, że trzyma się dzielnie.
Oleju nie dolewam autko śmiga jak ta lala.
Oczywiście turbina jest już nowa, bo nikt o auto nie dbał, kontrolki gasły jak auto było już za bramą firmy a silnik była wyłączany jak auto jeszcze jechało.
Brałem kilka razy udział w dyskusjach a nawet kłótniach na tym forum i sporo też z różnymi ludźmi (i naukowcami i praktykami) rozmawiałem i moje wnioski są takie:
Jazda na luzie...
Odcięcie jest w każdym aucie, w którym komputer steruje dawką paliwa.
Następuje po zdjęciu nogi z gazu, jeśli obroty są wysokie (tutaj nie mam pewności jakie konkretnie ale chyba ok 3000 rpm).
I następuje hamowanie silnikiem do momentu aż obroty nie spadną do ok. 1200-1300 rpm. Wtedy komputer znowu leje paliwo, żeby silnik nie zgasł.
Oczywiście każde wciśnięcie sprzęgła (spadek obrotów) albo gazu powoduje ponowne lanie paliwa.
I teraz ekonomia - w niektórych warunkach (np. góry) nie mamy wyboru i musimy jechać na biegu hamując silnikiem, bo same hamulce nie wystarczą ale w niektórych warunkach (np. za chwilę hamujemy) opłaca nam się jechać na biegu, bo palimy "0" a jedziemy i do tego zwalniamy nie używając tarcz i klocków. Same plusy.
Ale czasami nam się to nie opłaca. Na przykład mamy lekko z górki a potem pod górkę.
Na luzie co prawda spalimy trochę paliwa ale za to wjedziemy na górkę z rozpędu. Nie użyjemy hamulców a paliwa spalimy mniej na całym odcinku, niż byśmy jechali za darmo z górki ale z gazem w podłodze pod górkę. Bo wtedy spalimy więcej.
Oczywiście wszystko zależy od tej górki, dystansu, itp, itd. i nie ma żadnego kodeksu kiedy jak postępować.
Każdy musi sobie sam to jakoś poukładać.
Jazda o poranku...
Pompa oleju wytwarza ciśnienie i to ciśnienie powoduje, że olej dociera w sekundę wszędzie, gdzie ma być.
Bebechom silnika to wystarczy do smarowania, bo inaczej najpierw byśmy uruchamiali jakąś ręczną pompę oleju a dopiero potem silnik. A uruchamiamy je w tym samym czasie, na tym samym pasku, więc chyba jest OK.
A reklama Mobil1, to po prostu reklama :)
Inną sprawą jest turbina - ona jest smarowana filmem olejowym i najlepiej żeby olej był rzadki. A olej jest tym rzadszy im cieplejszy.
Co oczywiście nie znaczy, że musimy czekać do rozgrzania silnika, żeby ruszyć...
Dlatego, że turbina jest napędzana spalinami i jako taka, kręci się cały czas - już od samego początku. Od momentu kiedy silnik wytwarza spaliny :)
Więc nawet na postoju powinna się zatrzeć a jakoś się nie zaciera :fcp26
Problem polega więc na tym, że dopiero przy wysokich obrotach, kiedy turbina wiruje tak szybko, że wytwarza ciśnienie doładowania musi mieć zapewnione smarowanie. I to smarowanie jest najskuteczniejsze przy rzadkim, czyli ciepłym oleju.
Dlatego nie wolno auta wprowadzać na wysokie obroty od razu, tylko dopiero jak złapie temperaturę.
I dlatego nie wolno gasić silnika od razu po szybkiej, ostrej jeździe - w momencie wyłączenia silnika wyłączamy pompę i spada ciśnienie oleju, nie ma smarowania, bo olej spływa do miski. A rozpędzona i gorąca turbina nie zatrzyma się ciągu sekundy - ona musi mieć chwilę czasu... jak śmigło w samolocie ;)
Oczywiście nie musimy czekać pół dnia aż będzie zimna i prawie nieruchoma - po prostu nie może być rozhulana na maxa :fcp26
Do tego jeszcze dochodzi fakt, że silnik rozgrzewa się szybciej pod obciążeniem (im większą wykonuje pracę, tym większe ciepło wydziela - ciepło to przecież ta strata energii, która jest podawana przy sprawności silnika).
I dlatego właśnie odpalam auto, czekam aż zgaśnie kontrolka oleju (czyli jest ciśnienie, czyli olej dotarł tam gdzie ma być i nie zamarzł w nocy) i ruszam, żeby nie marnować paliwa na pracę, która nikomu nie służy. Silnik ma napędzać samochód a nie tylko wytwarzać spaliny ;)
Nie wprowadzam go na wysokie obroty po to, żeby to smarowanie jakie ma na początku dało radę smarować mi turbinę.
Bo jak dam czadu, to gęsty olej nie da jej odpowiednich warunków pracy.
Dopiero jak olej jest OK (czyli temperatura silnika jest taka, jak ma być) deptam ile wlezie :fcp26
A co do Pandy - pewnie napisali, że zaraz po odpaleniu silnika należy ruszać a nie czekać z pracującym silnikiem.
I zapamiętałeś to jako "nie wolno zostawiać auta na luzie z pracującym silnikiem". :fcp2
Sorry za tak długi post, ale jakoś tak mnie dopadł filozoficzno-deszczowy nastrój :fcp29
Schem, Bardzo fajnie i rzeczowo wyjaśniony problem :fcp4
Tylko trochę długo... ale dziękuję - staram się :fcp2
Schem de facto co to napisałes to jest oczywiste ;-)
Jednak jak tylko ktoś ma odrobine rozumu i nie jest kobietą to wie że czasami wrzucając na luz można bardzo dużo zaoszczędzić.
Nawet na mieście jak nikt za nami nie jedzie i sie nie spieszy, można skręcajac w jakąs uliczke na której jest z górki wrzucić luz i poczekac az auto samo nabierze prędkosci a potem wrzucic bieg... de facto mozna wszystko i kazdy robi jak mu sie widzi.
Co do tej turbiny... No masz racje, opisaleś problem poprawnie.
Tylko teraz pytanie co to znaczy wysokie obroty.
W aucie takim jak mondeo mk1 td silnik jest na tyle mało elastyczny i mułowaty, że jak wyjeżdżam z osiedla i musze jechać pod długą górkę, to nie ma opcji musze silnik wkręcić na 2500 -3000 żeby nabrać prędkości na dwójce, zeby móc sobie jechać na trójce.
Więc to sie fajnie mówić mając jakikolwiek nowocześniejszy silnik, ktory przyspiesza przy każdych obrotach jak sie wciśnie odpowiednio duzo gazu.
Jednak już sie przestalem cackac... Mam na uwadze że olej jest zimny, ale to nie znaczy ze bede tamować ruch bo żal mi rozkulać turbine....
Czyli podsumuwując w 1.8 TD nie ma komputera i nie ma zadnego odcięcia?
Co do wyłączania silnika nigdy nie robie tego natychmiast. Jak jeżdże po mieście to gasze gdzieś po 5-20 sekundach. Co innego jak leciałem cały czas 130 po autostradzie. wtedy na parkingu przy autostradzie trzymam autko z minute na wolnych obrotach.
damian6819 07-10-2008, 20:40 Z tego co czytam to studzą, czekają aż się rozgrzeję itp. itp. Na swoim przykładzie napisze tylko to że nigdy z tych rzeczy nie robiłem a mam już naprawdę spooory przebieg i nic się nie dzieje, po za pięknym świstaniem.Oczywiscie dawka 1.2bara
karollegion 07-10-2008, 22:27 olej dociera w sekundę wszędzie, :fcp29
napewno
grzanie diesla na postoju ma sens [ bez przesady ] tylko jak silnik będzie od razu ''szedł'' na spore obciążenie, np 4 lub 5 osób + bagaż albo przyczepka.
niektórzy producenci zalecaja od razu jechac inni do 1 lub 2 minut nagrzac i tak samo kierowcy jedni jadą drudzy grzeją.
a każdy mówi że bez dużych obciążeń.
i grzanie po to jest jeżeli od razu chcemy puścic go na duże obciążenia
przejechalem moim tranzolem ok 800 tys km, bez remontu caly czas na jednej orginalnej turbinie.
Codziennie 6 dni w tygodniu o 2 w nocy ( najnizsze temperatury). Ruszalem w trase niewazne czy zima lato , -30 na zewnatrz , prasa musiala byc dostarczona.
Nigdy nie grzalem silnika , poprostu odpal , 20 sek niech silnik sie obudzi i jazda pierwsze 5 km obroty do 2,5 tys i "go" delikatnie bez szalenstw...
Ja sobie zawsze odpalajac zimne auto tlumaczylem tak :
To tak jak by mnie ktos z lozka zwlekl i odrazu zaganial do najgorszej roboty ,masakra.
Nie ma to jak zdecydowanie zaczac ranek. Jednak nie na 100% obrotach tylko powoli rozkrecac sie do normalnej kondycji. Wg mnie podobnie jest z silnikiem.
Mysle ze przebieg 800 tys jest dowodem na to ze nieprawda jest ze majac turbine trzeba grzac zimnego diesla. Wystarczy go rozgrzac jazda tylko z glowa , niekoniecznie na postoju.
przejechalem moim tranzolem ok 800 tys km, bez remontu caly czas na jednej orginalnej turbinie.
Codziennie 6 dni w tygodniu o 2 w nocy ( najnizsze temperatury). Ruszalem w trase niewazne czy zima lato , -30 na zewnatrz , prasa musiala byc dostarczona.
Nigdy nie grzalem silnika , poprostu odpal , 20 sek niech silnik sie obudzi i jazda pierwsze 5 km obroty do 2,5 tys i "go" delikatnie bez szalenstw...
Ja sobie zawsze odpalajac zimne auto tlumaczylem tak :
To tak jak by mnie ktos z lozka zwlekl i odrazu zaganial do najgorszej roboty ,masakra.
Nie ma to jak zdecydowanie zaczac ranek. Jednak nie na 100% obrotach tylko powoli rozkrecac sie do normalnej kondycji. Wg mnie podobnie jest z silnikiem.
Mysle ze przebieg 800 tys jest dowodem na to ze nieprawda jest ze majac turbine trzeba grzac zimnego diesla. Wystarczy go rozgrzac jazda tylko z glowa , niekoniecznie na postoju.
Po prostu :fcp26 :fcp26 Nie bądźmy niewolnikami własnego samochodu, to on ma nam służyć a nie odwrotnie :)
Tylko że widzisz, jest różnica czy ktoś rusza zaraz po zgaśnieciu kontrolki ciśnienia oleju (a niektórzy wyznają taką zasade), a jest różnica pomiędzy odczekaniem 20-30 sekund wiec według mnie można powiedzieć, że grzejesz silnik.
Ja ostatnio ruszam po zgaśnieciu ciśnienia oleju ale tez chyba zaczne obligatoryjnie odczekiwać 20 sekund.
Zreszta zauważam że przy niższych temperaturach (teraz czasem 5-8 stopni rano) auto przez pierwszy kilometr jest wyraźnie przymulone...
p.s mam jeszcze takie pytanie. Wraz z niższym temperaturami nasila mi sie zjawisko "jęczenia" czegos od strony nóg pasażera.
Jak jade i zwiększam obroty na dowolnym biegu dźwięk równomiernie sie nasila.
To może być pasek prawda? No bo chyba nie turbina która by sie zacierała?
Trzeba przejechać z kilometr, dwa aż auto sie nagrzeje i dźwięk ustaje.
To jest taki dźwięk jakby.. jakby dziecko płakało takie łeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee :fcp27 :fcp27
Teraz już wiecie? ;-)
Fakt faktem, nie wymieniałem po zakupie auta (od 15 tys km) żadnych pasków ani łancuszka rozrzadu, ale w rachunkach od poprzedniego wlasciciela widac ze kiedys tam były paski robione...
ale wymienić je profilaktycznie wszystkie czy kazac je mechanikowi obejrzec?
grzegorz79 22-10-2008, 19:00 Może trochę odbiegnę od tematu-ale cyt."ruszam po zgaśnieciu kontrolki oleju".Po jakim czasie gaśnie wam ta kontrolka po odpaleniu w 1.8 td?
Rano na zimno gdzieś po 1,5 - 2 sek. A u Ciebie?
grzegorz79 22-10-2008, 20:11 U mnie na zimno ok.2, na rozgrzanym po spłynięciu oleju(nawet po ok 1min. od zgaszenia silnika) tak samo.A martwiłem sie że tylko ja tak mam...
damian6819 22-10-2008, 20:37 U mnie też 2 sekundy poświeci, jeżeli jest mróz.
Mnie sie wydaje że na ciepło świeci mi sie krócej, ale poobserwuje to dokładniej
Zreszta to w sumie logiczne, że gęsty olej trudniej doprowadzić do odpowiedniego ciśnienia
Zreszta to w sumie logiczne, że gęsty olej trudniej doprowadzić do odpowiedniego ciśnienia
Trochę tutaj mijasz się Pan z prawdą.
Prawda jest taka, że ciśnienie oleju jest najwyższe właśnie na zimnym silniku. A to z dwóch powodów. Po pierwsze jak wiadomo istnieje zjawisko rozszerzalności cieplnej. Więc jeśli wszystko jest zimne, to silnik jest lepiej uszczelniony, panewki ciaśniej przylegają itd. Drugi czynnik to to, że i olej jest gęstszy, co także zwiększa uszczelnienie silnika na panewkach, wałku rozrządu i także w samej pompie oleju. Jeśli ktoś miał kiedyś starego malucha to wie, że właśnie na gorącym silniku na wolnych obrotach lubiała świecić kontrolka ciśnienia oleju jeśli silnik był już wiekowy. (tutaj na gorącym zachodzą odwrotne zjawiska, części silnika rozszerzają się, olej jest rzadki i szybko ucieka z panewek).
Czas w którym kontrolka gaśnie to raczej zdolność pompy olejowej do szybkiego nabicia ciśnienia w układ hydrauliczny.
dj_opornik 29-10-2008, 20:53 Śmiać mi się chce jak czytam te farmazony z pierwszej strony, na temat hamowania silnikiem. Ziomkom którzy wychodzą z założenia że pompa przy hamowaniu na biegu pompuje więcej niż na luzie polecam studiowanie literatury a nie pisanie co im palec na klawiatue przyniesie. Otóż jest coś takiego jak regulator biegu jałowego, który pracując na luzie podaje pewną porcję paliwa (powiedzmy X), aby utrzymać te wymagane 900obr/min. Regulator ten przy hamowaniu silnikiem (obroty powyżej 1500) nie działa, w związku z tym nie podaje dawki X. Jest w pompie coś takiego jak śruba regulacji dawki minimalnej i ta właśnie dawka jest podawana ciągle, nawet przy hamowaniu silnikiem. Nie wiem ile ona dokładnie dla Lucasa wynosi, ale jest na pewno kilkukrotnie mniejsza niż wspomniana wyżej X podawnana na luzie.
Natomiast co do reszty poruszanych tematów to popieram zdecydowanie kuczisa, silnik jak człowiek musi sie najpierw obudzić, a potem jechać. Czyli 15 - 20 sekund postoju po odpaleniu, potem delikatnie ruszać i dopóki wskazówka temperatury sie nie ustawi jak trzeba to jeździć jak rasowy kapelusznik niedzielny. Rozgrzewanie silnika na postoju jest bez sensu bo trwa za długo, za długo więc silnik pracuje w niekorzystnych warunkach.
Kolega Schem również trafnie ujął zasady użytkowania turbiny.
No to fajnie, że ktoś dobrze podsumował temat.
Czyli silnikiem hamować warto.......
ale..... jest pewne ze ten regulator biegu dzialowego dziala poprawnie w starym aucie?
dj_opornik 29-10-2008, 21:51 No to fajnie, że ktoś dobrze podsumował temat.
Czyli silnikiem hamować warto.......
ale..... jest pewne ze ten regulator biegu dzialowego dziala poprawnie w starym aucie?
Też mi pytanie....
Jeżeli:
1) silnik na biegu jałowym trzyma kulturalnie obroty koło 900;
2) na biegach 1 i 2 bez dotykania gazu jedzie utrzymując obroty zbliżone do wolnych;
3) po przygazowaniu wraca na wolne bez przydławienia (przygaszenia) ani nie wraca do wolnych zbyt dlugo (>5s)
to możesz uznać regulator biegu jałowego za sprawny.
2) na biegach 1 i 2 bez dotykania gazu jedzie utrzymując obroty zbliżone do wolnych;
To znaczy, że jak silnikowi obroty spadają poniżej tych ustalonych (załóżmy 900), to ten regulator zwiększa dawkę, żeby silnik nie zgasł?
PS: Ja tak bez dotykania gazu na płaskim mogę do 4 biegu dojść i pojedzie (około 35 km/h) :D
Nigdy nie robiłem takiego testu ale nie chce mi sie wierzyć, żeby nie zgasł, ale może....
rozumiem że bez dotykania gazu i na puszczonym sprzegle? czy na polsprzegle? czy jak?
Nigdy nie robiłem takiego testu ale nie chce mi sie wierzyć, żeby nie zgasł, ale może....
rozumiem że bez dotykania gazu i na puszczonym sprzegle? czy na polsprzegle? czy jak?
Tak, na puszczonym sprzęgle i oczywiście bez dotykania gazu ;) Dojście do 4 biegu to niezła zabawa :D Trzeba go chwilę przytrzymać na każdym biegu na półsprzęgle, żeby nie zgasł - wtedy auto przyspieszy i po chwili można puścić. Do 5 nie doszedłem bo mi się odcinek drogi skończył, a na normalnej nie będę jechał jak zakała ;)
W sumie gdyby faktycznie auto samo jechało chocby na jedynce to jazda w korkach byłaby duzo przyjemniejsza :fcp18 cholera dzisiaj tyle stałe stałem w korkach... tylko gaz półsprzęgło stop gaz polsprzeglo stop.
Zaletą takiej jazdy na jedynce bez gazu byłoby to że teoretycznie pali jak na luzie + odrobinke wyższe obroty.
bo dotychczas stosowalem technike, ruszyć jako tako, luz i toczyć sie sie przed siebie w korku, powoli, w miedzyczasie auto przed nami rusza i wystarczy znowu troche gazu i znowu sie toczymy
Cholera skusiłem sie na wieczorną przejażdżke.
stop - jedynka ruszyłem auto, puscilem gaz, czekam, auto zwalnia po czym, czuje szarpniecie do przodu... jade :fcp12 zwalnia... szarpniecie do przodu... i w miare plynnie sie jedzie ;-)
uczucie jest bardzo śmieszne, jakby sie jechało na holu, jakby auto było przez coś ciągnięte i był luz na linie.
na dwójce - to samo, jedzie, na trójce też
na czwórce tez jechał, ale zal mi bylo tego zamulania już, jazda 30 na czwórce to przesada ;-)
w kazdym razie już wiem jak bede jezdzic w korkach: na 1 i 2 bez gazu ;-)
To pewnie duzo bardziej ekonomiczne niz konwecjonalne rozpędzanie auta, po czym jazda na luzie
w korkach: na 1 i 2 bez gazu ;-)
Wszystko zależy od tego jakie są korki, bo np w Krakowie w godzinach szczytu jest to niewykonalne :fcp4
Z drugiej strony, teoretyzując, jest to wykonalne, tylko że wszyscy musieliby zacząć tak właśnie jeździć, gdyż chyba o wiele lepsze jest przesuwanie się do przodu systematycznie niż system "półsprzęgło i stop". Z moich obserwacji wynika jednak zupełnie coś innego, bo kiedy jadę w korku właśnie "systemem" 1 lub 2 bez gazu czasem niektórzy kierowcy patrzą na mnie jak na jakiegoś oszołoma - co ten koleś robi, wlecze się, zamiast ruszyć raz a porządnie. Tylko po co, ano chyba tylko po to żeby 50 m dalej wdusić heble, ehhh... :fcp20
Pozdr
Ja tam sie nie przejmuje innymi, zostawiam sobie miejsce z przodu na 2-3 samochody i tocze sie na 1 bez gazu, a jesli tamci sie zatrzymuja to ja mam jeszcze troche miejsca i zazwyczaj jest tak ze zanim sie do nich dotocze to oni znowu ruszaja a ja nic nie musze wiecej robic. Zgodze sie ze gdyby kazdy tak jezdził w korkach to jazda byłaby przyjemniejsza ale niestety nie zawsze jest to mozliwe, chociazby dlatego ze nie kazdy wie ze jego auto nie potrzebuje wciskania gazu zeby jechac :fcp2
To teraz sobie Panowie zróbcie eksperyment i spróbujcie bez gazu wjechać pod górkę :fcp2
W zimie to najlepszy sposób jazdy po lodzie.
Jedna Pani z Warszawy była w szoku jak po moich uwagach wyjechała pod wyciąg (lekko dodając gazu, bo górka była jednak spora) narciarski a wcześniej kilka minut robiła korek, bo chyba usiłowała się dokopać do asfaltu, tak mieliła kołami.
I auto się sukcesywnie milimetr po milimetrze zsuwało do rowu :fcp2
|
|