Zobacz pełną wersję : Zostawienie na wolnych obrotach - fakt czy mit
Witam,
Próbuje znaleźć informacje na temat odpalania diesla w zimie (i nie tylko)
Niektórzy mówią żeby: odpalić i niech chwilkę (kilka minutek) pochodzi na wolnym biegu bo to zdrowsze dla silnika.
Inni mówią żeby: poczekać kilka/kilkanaście sekund i jechać bo to zdrowsze dla silnika.
Które z powyższych jest prawdą dla nowszych silników diesla (w moim przypadku 1.6TDCi 90KM).
bartstep 04-02-2010, 05:22 Ile bedzie rozmowcow tyle bedzie teorii.
Ale tak z zawodowego punktu widzenia:
- dzisiejsze diesle sa delikatniejszymi konstrukcjami od starych zeliwnych wielkich silnikow.
- ale... dzisiejsze diesle maja obroty biegu jalowego na poziomie 900 obr/min a nie jak kiedys 600 obr/min.
Dzieki tym obrotom praca silnika jest lagodniejsza i nie trzesie tak motorem.
Dlatego nie ma wielkiego znaczenia, czy dasz mu chwile popracowac, czy odrazu ruszysz.
Jesli silnik kilkanascie sekund popracuje bedziesz mial pewnosc, ze olej dotrze wszedzie. Jak ruszysz odrazu to z tym smarowaniem moze byc roznie, szczegolnie w turbinie.
Dlatego wazne jest, zeby zaraz po ruszeniu nie przekraczac obrotow przy ktorych wlacza sie turbina.
I tyle...
waski310 04-02-2010, 08:19 Jeżeli chodzi o zimę to odpal, odśnież i jedź. Nie zaszkodzi na pewno jak chwilkę pochodzi a ogrzewanie przedniej szyby można włączyć (mniej skrobania)
Scaglietti 04-02-2010, 09:22 w instrukcji kiedyś czytałem, że po uruchomieniu silnika powinno się natychmiast rozpocząć spokojną jazdę.
właśnie chodzi mi o to odśnieżanie, czy faktycznie:
- włączyć i odśnieżać (cieplej później w samochodzie)
- odśnieżać i włączyć.
Słyszałem gdzieś, że podobno jak silnik chodzi na biegu jałowym to ten olej tak we wszystkie miejsca dobrze nie trafia.
Ile szkół tyle teorii, Panowie powiem tylko tyle.
To nie jest jakiś okręt albo samolot, gdzie trzeba się ściśle trzymać wg jakiejś restrykcyjnej instrukcji. Zauwazcie, że po naszych drogach jeżdża samochody zarówno źle traktowane jak i dobrze traktowane, jedne i drugie wykręcają bardzo duże przebiegi i nie wiem czy warto sobie tak glowę zaprzątac.
Samochód jest po to żeby służył nam, a nie po to żebysmy byli jego niewolnikami.
Poza tym chciałem zauwazyć jedną rzecz, popatrzcie na samochody cięzarowe.
Wykręcają przebiegi 1-2 miliony, a każdy rozruch nawet przy -40 wygląda tak samo.
Uruchomienie i czekanie, az spręzarka uzupełni ciśnienie w ukladzie pneumatycznym.
Może to trwać nawet minute, a może wiecej, nie ma innego wyboru, więc się stoi.
Czy silniki wyraźnie na tym cierpią? nie sądze.
Ja stosuje technike, ze odpalam i czekam z 10-15 sekund.
Rzadko odpalam w trakcie odśnieżania, bo to nic nie daje, szczególnie w dieslu.
Trzeba by naprawde długo stac żeby zaczelo leciec ciepłe powietrze, jedyny plus jak szyba przednia jest elektryczna, jest ogrzewanie lusterek i tak dalej..
u mnie nie ma takich udogodnień i nic mi to nie daje poza niepotrzebnym zuzywaniem paliwa
Dlatego wazne jest, zeby zaraz po ruszeniu nie przekraczac obrotow przy ktorych wlacza sie turbina.
Tak wogóle to turbina pracuje cały czas ;)
tomiscorpio 04-02-2010, 20:19 jak zimny odpalic , niech sobie chwile popyrta , poprawic sie ulozyc normalnie jechac.
Tylko a bez cisnienia do konca ile fabryka dala z wysokimi obrotami , 2 nie przeciazac silnika czyli 20 km/h i 5 bieg , ta druga opcja jest najgorsza.
odpalic wlaczyc grzanie szybek i zaczac odsniezanie , wsiasc i jechac.
normalne dzialanie.
A to ze pisza sobie tak czy siak , tylko dlatego zeby auto nie pracowalo i nie wytwarzalo zanieczyszczen .... tak dla ekolow pisza.
wojtekjanus 04-02-2010, 20:24 O ile w wolnossącym silniku powinno się jak najszybciej ruszyć i spokojnie jechać, to w przypadku silnika turbodoładowanego jednak powinno się chwilę zaczekać, aż olej w miarę płynnie będzie dochodził do łożysk turbiny. I tu dochodzimy do najważniejszej kwestii - nie ulega kwestii, że na mrozy do silników z turbiną najlepsze są oleje syntetyczne, potem półsyntetyczne. Zachowują płynność i własności smarne przy bardzo niskich temperaturach. Natomiast oleje mineralne w takim przypadku - np przy -20 stopniach - to całkowita porażka...
Ma rację Kubuch - turbina na wolnych obrotach silnika kręci się "tylko" ok 15.000 obr/min. Przy pełnym obciążeniu silnika osiąga 200.000 i więcej obr/min.
Dlatego na mrozie z turbiną trzeba jak z jajkiem...
bartstep 05-02-2010, 06:45 Tak wogóle to turbina pracuje cały czas ;)
Nie masz racji kolego.
Mylisz pojecia pracy z pojeciem ruch.
Turbosprezarka wykonuje prace osiagajac pewne obroty przy ktorych nastepuje doladowanie (start w escorcie to 1800 obr/min a pelne doladowanie powyzej 2200 obr/min).
Natomiast bezwladny ruch turbiny to nie praca i jak napisal Ci wojtekjanus predkosc obrotowa turbiny nieobciazonej to 15 tys. obr / min ale przy pelnej pracy czyli okolo 200 tys. obr / min potrzebne jest wyjatkowo dobre smarowanie (film olejowy). Olej musi byc podawany z duzym cisnieniem i musi byc wymieniany (olej nie tylko smaruje, ale tez chlodzi). Inaczej by sie koksowal, a turbina popracowalaby kilka minut.
tomiscorpio 05-02-2010, 09:40 To pozostaw ta nie pracujaca turbine z 15tys obrotami bez smarowania. Zobaczymy jak dlugo pozyje.
wojtekjanus 05-02-2010, 10:18 Chociaż wzrost doładowania powietrza przez turbosprężarkę nie przebiega liniowo i faktycznie przy pewnym wydatku energii spalin następuje gwałtowny wzrost wykonywanej przez nią pracy, to jednak konstruktorzy ROBIĄ WSZYSTKO aby ten przyrost występował przy jak najniższych obrotach. Stąd się biorą takie konstrukcje jak VTG, gdzie kierownica kieruje maksymalny strumień spalin na turbinę już przy wolnych obrotach - sprężarka ma "nadmiar" obrotów, ale tylko po to, aby szybciej wejść na wyższe i nie startować od naprawdę niskich. Minimalizuje się dzięki temu efekt turbodziury.
Dodatkowo te 15.000 obr/min zapewnia właśnie powstanie na łożyskach turbiny filmu olejowego oraz jego przepływ (chłodzenie) - gdyby nie pracowała, to by ją szybko diabli wzięli.
Druga sprawa - mówienie , że np zaczyna pracować od ok 1800 obrotów silnika to także nieporozumienie. Jeżeli kierowca depnie w podłogę, to faktycznie przy takich obrotach silnika doładowanie zbliży się do maksymalnego, ale o wiele wcześniej turbosprężarka wkręca się na obroty ciężko pracując już od tych 15000, aby pokonać moment bezwładności i zacząć sprężać... Trzeba naprawdę włożyć trochę pracy, by rozkręcić wirnik od 15000 do 200000 obrotów. Gdyby zjawisko nie występowało, nie byłoby turbodziury...
Jeżeli jednak kierowca będzie przyspieszał na minimalnym gazie nawet do 3000 obrotów silnika, turbina przyspieszy minimalnie i doładowanie także będzie znikome.
O pracy turbiny decyduje energia spalin, a nie obroty silnika.
Więc lepiej nie mówmy, że turbosprężarka nie pracuje przy wolnych obrotach silnika. Pracuje, ale z mniejszymi wydatkami...
kamilwolski 05-02-2010, 18:17 Nie masz racji kolego.
Mylisz pojecia pracy z pojeciem ruch.
Turbosprezarka wykonuje prace osiagajac pewne obroty przy ktorych nastepuje doladowanie (start w escorcie to 1800 obr/min a pelne doladowanie powyzej 2200 obr/min).
Natomiast bezwladny ruch turbiny to nie praca i jak napisal Ci wojtekjanus predkosc obrotowa turbiny nieobciazonej to 15 tys. obr / min ale przy pelnej pracy czyli okolo 200 tys. obr / min potrzebne jest wyjatkowo dobre smarowanie (film olejowy). Olej musi byc podawany z duzym cisnieniem i musi byc wymieniany (olej nie tylko smaruje, ale tez chlodzi). Inaczej by sie koksowal, a turbina popracowalaby kilka minut.
To może inaczej - na jałowych obrotach jak i pod obciążeniem wirniki w turbinie się kręcą, co za tym idzie, potrzebne jest smarowanie - i na niskich obrotach i na wysokich. Poza tym turbina pracuje cały czas. To że przy słabym naciśnięciu na gaz/na biegu jałowym nie wytwarza ciśnienia w układzie, nie znaczy że nie pracuje.
tak czy siak potrzebuje smarowania :D zimny olej jest gęsty i nie ma przez to niższe ciśnienie no i wracając do tematu. Nie istotne czy auto pochodzi chwile na biegu jałowym czy od razu rusza w drogę. Ważne jest, aby traktować je łagodnie i nie obciążać dopuki choć trochę się nie nagrzeje. Po rozgrzaniu dla silników lepsze są wyższe obroty. Nie mówię tu o czerwonym polu ale o optymalnym przedziale 2-3tys w przypadku TDCI. Na youtube jest bardzo interesujący film dotyczący zachowania filmu olejowego wraz ze wzrostem szybkości ruchu powierzchni ciernych - staje się on grubszy i lepiej chroni silnik. Pogląd, że duszenie silnika na jak najniższych obrotach to przedłuża jego żywotność-jest wręcz na odwrót. W tak traktowanych silnikach nie dość, że znacznie bardziej obciążane są elementy korbowodu to jeszce smarowanie jest gorsze. Zimny silnik - gaz jak najłagodniej ale obroty normalne. Duszenie mu nie pomoże!
Na luzie silnik bardzo wolno się nagrzewa, a przy mrozie -10 prawie w ogóle się nie nagrzeje. A tym bardziej jak włączy się "ciepły" nawiew na szybę przednią... Dlatego po odpaleniu powinno się kilkanaście sekund od czekać i ruszać! W czasie jazdy silnik dużo szybaciej się nagrzewa, więc krócej będzie pracował na gęstszym oleju. Ale oczywiścia należy go delikatnie traktować, tak do 2000-2200 obr./min. i zmiana biegu. No i lekko z gazem.
Snajper_881 09-02-2010, 19:35 Nie mówię tu o czerwonym polu ale o optymalnym przedziale 2-3tys w przypadku TDCI
Stanowczo za dużo !!
Max 2500rpm.
Arek4791 09-02-2010, 19:40 Koledzy dużo tu piszecie o teoriach jak i kiedy wlacza sie turbinka a pytanie było czy czekac czy jechac.
Ja osobiście stosuje praktyke że jak jest sporo mrozu to pozwalam aby ten olej troszke się rozruszał na biegu jałowym, bo jednak olej jest dość gesty i napewno ruszajac odrazu autem i jadąc nie wiem jak delikatnie to obroty silnika bedą napewno duzo większe jak te które są na biegu jałowym, oczywiście nie chodzi o to aby samochod pykal sobie tak na wolnych obrotach przez godzine bo wówczas warto by było może iść na tramwaj czy autobus ale niech jednak troszke sie pokreci bez obciążeń.
Znalazłem jeszcze jeden pozytywny aspekt w sprawie odpalania przed odśnieżaniem - jakby miał nie odpalić to po co odśnieżać :) a tak to wiemy, że odpalił to i odśnieżyć można.
miszka_p 10-02-2010, 07:07 Znalazłem jeszcze jeden pozytywny aspekt w sprawie odpalania przed odśnieżaniem - jakby miał nie odpalić to po co odśnieżać :) a tak to wiemy, że odpalił to i odśnieżyć można.
:-) - świetnie powiedziane
Widziałem taką "akcję" na moim osiedlu w trakcie mrozów sięgających - 25.
Idąc do sklepu zaważyłem, że jakiś koleś namiętnie odśnieża, czyści itp swoje dieslowskie auto :-)
Z ciekawości aż poczekałem na rozwój sytuacji który oczywiście miał oczekiwany przeze mnie przebieg.
Po poświęceniu około 5-7 minut (tyle czasu czekałem na moment próby odpalania) na przygotowanie samochodu do jazdy nastąpiła próba odpalenia.
Jakież było zdziwienie kierowcy kiedy samochód wydał z siebie tylko delikatne "mruknięcie" i NIC.
Chyba nie muszę pisać jakimi obelgami właściciel obrzucił biedne autko :-)
Pozdrawiam
spotkalem sie z przypadkiem u ludzi palacych.
odpalasz auto, wychodzisz palisz kiepa, wsiadasz i jedziesz
mozesz odpalic i odrazu jechac, tylko nie pilowac silnika bo sie szklanki odezwa
kamilwolski 10-02-2010, 09:59 Nawet jak postoi 5min to nie możesz pałować. Ba, nie możesz pałować do momentu aż oliwa osiągnie temperaturę swojej pracy, a to zwykle następuje później niż osiągnięcie swojej temp. przez płyn chłodzący.
Argument z odśnieżaniem jest bardzo życiowy i sam w największe mrozy najpierw zapalałem, bo faktycznie nie ma sensu odśnieżanie.
Z drugiej strony próby reanimacji sa potem podejmowane w niedługim czasie, wiec i tak i tak przyda sie odsniezyc, chyba ze ciagle pada snieg.
Ja też zawsze jak essi jest zimny, dwa razy grzeje świece, sprzęgło żeby miał łatwiej i odpala "do kopa", potem odśnieżanie ( około 3 min ) i jade, zdecydowanie lepiej chodzi silnik jak chwilke się zagrzeje, jak zimny to słaby, trzęsie bardziej... a tak po rozgrzaniu go troche wydaje już ładny klekot :)
PS. tak sobie pisząc przypomniała mi sie ostatnio sytuacja jak testowaliśmy nasz bryki z kolegą.
Mój essi 1.8 TD 90 koni
On Passat 2003 rok, 1.9 TDi 130 koni
Po jednym pasażerze na pokładach, oczywiście auto strada.
Nie był to wyścig od zera ale troche im deptaliśmy, odziwo odjechał mi może na 50 metrów, ba około 130 - 140km/h zaczynałem go doganiać hehe i szły równo po 190 ( no u mnie to było tak dokładnie 185km/h)
Dziwne to dla mnie bo jadąc z nim wydawało mi się że faktycznie żwabo się ten passacik zbiera, po zatym mój essi już ma prawie 300 tys.. hehe no i rocznikowo różnica miedzy nimi 5 lat..
kamilwolski 15-02-2010, 11:42 I jakby inna klasa (waga) aut...
waga jest różnica ale nie aż tak duża bodajże lekko ponad 100kg
|
|