View Single Post
Stary 05-12-2015, 19:33   #3
hak64
ford::advanced
 
Imię: Henryk
Zarejestrowany: 26-03-2014
Skąd: Żory
Model: inny
Silnik: 3,6
Rocznik: 61
Postów: 492
Domyślnie Odp: Co nas spotkało na trasie czyli nasze nagrania z CAR DVR

Cytat:
Napisał dobo_28 Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.
podniósł mi więc ciśnienie próbując wymusić na mnie powyższe zachowanie więc ostudziłem jego zapędy hamując do prędkości wyprzedzanego pojazdu...tak przeciągnąłem go z 500 m zrobił bym dłużej ale zebrało się ze 3 auta za nim więc nie chciałem ich spowalniać
Nic dodać, nic ująć... Nie masz się czym chwalić, bo nie jesteś w niczym lepszy!
Cytat:
Napisał dobo_28 Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.
...wali mi długimi idiota "PAN I WŁADCA DROGI"...jakiś reflektor skierowany w narwanego idiotę co mruga by mu też pomrugać światłami.
Jak widać też lubisz PANOWAĆ...

Opiszę tu przypadek, który także nie jest powodem do dumy : Miałem kiedyś Tipo z najmocniejszym fiatowskim silnikiem 1,8 z dwoma wałkami, generujący moc 135 KM. Tym niepozornym autkiem jadę sobie ulicami Katowic i w pewnym momencie widzę we wstecznym lusterku, uprawiającego slalom między autami czarnego "A" ze znaczkiem gwiazdy. Dojeżdżam do skrzyżowania ze światłami i zatrzymuję się na lewym pasie (jadący prawym poleciał na czerwonym). Młodzik w mercedesie zatrzymał się obok mnie na prawym i oczekując na zmianę świateł wciska co chwilę but w podłogę. W odległości 100 m za skrzyżowaniem widzę fragment rozkopanej drogi i leżące na prawym pasie krawężniki. Zapala się zielone i mercedes z piskiem odskakuje na dwa metry do przodu (tamten ruszył jeszcze na żółtym), ale już po kolejnych 10-20 m mam jego przedni zderzak na wysokości mojego tylnego. Wycie silnika mercedesa świadczy ,że gościu nie odpuści, ale ja też nie odpuściłem i w połowie dystansu do krawężników młodzik zdał sobie sprawę, że nie podoła... zabrakło mu drogi hamowania i wpakował się na krawężniki rozwalając miskę olejową i łamiąc dwie alufelgi...
Po wszystkim wcale nie cieszyłem się, że nauczyłem gościa szacunku, dla niepozornego Fiata, bo zdałem sobie sprawę, że klient - nie widząc innej możliwości - mógł mnie zepchnąć z mojego pasa na czołówkę, albo gwałtownie hamując mógł rozwalić się na jakimś słupie. W pewnych sytuacjach jednak nie ma już możliwości zejścia z obranej drogi, cofnięcia decyzji. Mając za dupą kilka pojazdów (na odcinku 100 m trudno "odejść" na więcej niż kilkanaście metrów), nie mogłem puścić narwańca na mój pas, bo musiałbym gwałtownie hamować, a to skutkowało by rozwaleniem mojej dupy przez jadących za mną. Tak więc w takich sytuacjach nie warto bawić się w szeryfa, czy nauczyciela na drodze, bo skutek może być zgoła inny, niż się to początkowo mogło wydawać.
__________________
§23
hak64 jest offline   Odpowiedź z Cytatem