Cytat:
podniósł mi więc ciśnienie próbując wymusić na mnie powyższe zachowanie więc ostudziłem jego zapędy hamując do prędkości wyprzedzanego pojazdu...tak przeciągnąłem go z 500 m zrobił bym dłużej ale zebrało się ze 3 auta za nim więc nie chciałem ich spowalniać
|
Nic dodać, nic ująć... Nie masz się czym chwalić, bo nie jesteś w niczym lepszy!
Cytat:
...wali mi długimi idiota "PAN I WŁADCA DROGI"...jakiś reflektor skierowany w narwanego idiotę co mruga by mu też pomrugać światłami.
|
Jak widać też lubisz PANOWAĆ...
Opiszę tu przypadek, który także nie jest powodem do dumy : Miałem kiedyś Tipo z najmocniejszym fiatowskim silnikiem 1,8 z dwoma wałkami, generujący moc 135 KM. Tym niepozornym autkiem jadę sobie ulicami Katowic i w pewnym momencie widzę we wstecznym lusterku, uprawiającego slalom między autami czarnego "A" ze znaczkiem gwiazdy. Dojeżdżam do skrzyżowania ze światłami i zatrzymuję się na lewym pasie (jadący prawym poleciał na czerwonym). Młodzik w mercedesie zatrzymał się obok mnie na prawym i oczekując na zmianę świateł wciska co chwilę but w podłogę. W odległości 100 m za skrzyżowaniem widzę fragment rozkopanej drogi i leżące na prawym pasie krawężniki. Zapala się zielone i mercedes z piskiem odskakuje na dwa metry do przodu (tamten ruszył jeszcze na żółtym), ale już po kolejnych 10-20 m mam jego przedni zderzak na wysokości mojego tylnego. Wycie silnika mercedesa świadczy ,że gościu nie odpuści, ale ja też nie odpuściłem i w połowie dystansu do krawężników młodzik zdał sobie sprawę, że nie podoła... zabrakło mu drogi hamowania i wpakował się na krawężniki rozwalając miskę olejową i łamiąc dwie alufelgi...
Po wszystkim wcale nie cieszyłem się, że nauczyłem gościa szacunku, dla niepozornego Fiata, bo zdałem sobie sprawę, że klient - nie widząc innej możliwości - mógł mnie zepchnąć z mojego pasa na czołówkę, albo gwałtownie hamując mógł rozwalić się na jakimś słupie. W pewnych sytuacjach jednak nie ma już możliwości zejścia z obranej drogi, cofnięcia decyzji. Mając za dupą kilka pojazdów (na odcinku 100 m trudno "odejść" na więcej niż kilkanaście metrów), nie mogłem puścić narwańca na mój pas, bo musiałbym gwałtownie hamować, a to skutkowało by rozwaleniem mojej dupy przez jadących za mną. Tak więc w takich sytuacjach nie warto bawić się w szeryfa, czy nauczyciela na drodze, bo skutek może być zgoła inny, niż się to początkowo mogło wydawać.