Z olejami to tak samo jak z częściami samochodowymi, elektroniką i innymi. Ta sama fabryka, te same łapska produkują, inna cena, inny znaczek, inne logo.
Kolega starym Nissanem Sunny śmiga 4 rok na wahaczach Kamoka za 55zł sztuka. Miały być na sezon. Mój stary Escort jeździ na przegubach Krafta już 10rok. Miały być w/g zapewnień sprzedawcy na rok, może dwa. Pamiętam że za przegub płaciłem coś koło 50-60zł w chwili gdy oryginał w Intercarsie stał ponad 350 a podróby markowe typu Febi około 150zł/szt.
Wahacze wzdłużne do Mondeo MK2 zakupione w 2009r hulają do dziś. Nie wiem ile przejechane ale tuleje są całe. Wahacze firmy Hans&Preis
Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.
Jak widać po wcześniejszych postach - szwagier leje do Passata zlewki i się nie przejmuje a my tu nadwyrężamy się nad Fokami których na rynku w cenie 2000zł w ciul a samych tylko silników do MK1 drugie tyle po taniości. Wymęczysz jeden za 500zł na odcinku 3,4 lat to zamontujesz drugi i tyle.
Wiem że wcześniej napisałem że sam się trzymam przepisów producentów ale akurat tak się składa że 5L fordowskiego 5W30 stoi lekko ponad 104zł z hakiem. Ten sam olej na allleluja około 85-90zł za baniak dlatego leję fordowski bo kupić niby to tam jakąś pewność za 30-40zł to ...
Zobaczcie. Oryginalne tarcze sprzęgłowe kosztują krocie! Mało kto ładuje do 12-14-16to letniej fury ori sprzęgła, prawda? Wszyscy hulają na Lukach, Sachsach czy tam Valeo. I co? Hulają, prawda? Te same kilometry za mniejszą kasę! Tyle ludzi klnie i obgaduje Febi a tak naprawdę jakość wielu części przewyższa oryginały. Zawieszenie pneumatyczne NIVO do Omegi MV6 na tył od Opla miało kosztować około 2500zł bo oryginlanie Omega ma amorki z tyłu opuszczane.Im szybciej jedzie tym bardziej się przyciska ku ziemi. Zawiecha taka praktycznie nigdy nie przeżyła więcej jak 7,8lat od montażu a na rynku można dziś dostać Omegi B MV6 z Nivo od Febi i proszę, działa!
Kiedyś, dawno temu miałem starego Mercedesa W124. Była to padlina kupiona przez ojca jakoś na początku lat 90. Zwykły benzyniak 200E w manualu. Kupił go z taryfy na zachodzie (Francja). Przejechane miał pół bańki. Przez wiele lat dobijał go na taryfie w Warszawie. Auto odziedziczyłem z przebiegiem 1.570.000. Oleju pił około 1L na 100km. Kopcił jak szalony. Wlewałem przez 4lata najtańsze zlewki jakie mogłem znaleźć na rynku! Jeździł, jeździł i w końcu gdy planowałem oddać go na złom zacząłem lać zlewki z warsztatu od kumpla. Serio! Olej przepalony zlewany z innych aut. Oddawał mi za friko :-)
Wiecie ile jeszcze W124 jeździł? Kolejny rok aż znalazł się kupiec z Alleluja i jeszcze ruinę sprzedałem za 1700zł chyba jak pamiętam :-)
Mesiek odjechał o własnych siłach no ale nie ukrywam że był już tak zmęczony że 100km/h to było jego max!
W temacie oleju najważniejsze jest to:
"olej ma być" i tyle :-)
Szkoda tylko że rzepakowy z Biedronki fajczy się przy 80-90C bo gdyby zakres ten miał choć by do 120C to by na rzepakowym pół Polski hulało.