Nie ma znaczenia ile leży na stole. Skoro nie ma alternatywy to nie rozumiem co zmieni ciągłe psioczenie, które można podsumować tak: "Focus jest ładny, ale słaby. Kia jest spoko, ale ma głośny wydech i trzeba czekać pół roku". Takie życie, nie ma ideału i kupno samochodu (wbrew pozorom także nowego) to w pewnym sensie sztuka kompromisu. Bez obrazy, ale czytając ten temat odnoszę wrażenie, że niektórzy ledwo skończyli szkołę, pieniądze na samochód dostali w prezencie, a teraz przyszło zderzenie z rzeczywistością.
Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum. Żeby nie było - kompletnie mnie nie interesuje kto ile ma, skąd ma i na co wydaje. Tylko zastanawiam się jaki sens ma narzekanie na coś, na co się nie ma wpływu?