Cytat:
oczywiście że tak. Kolejnym kryterium jest rynek przeznaczenia: na taką południową Europę będzie sporo mniejszy niż na Skandynawię czy Rosję z wiadomych względów.
dlatego że tam nikt nie zakłada że będziesz autem jeździł do kina samochodowego, że czasem będziesz chciał posłuchać muzyki z samochodu pracując gdzieś na działce czy dzieciaki wsiądą do auta, powłączają wszystko co możliwe i wyjdą. Nikt nie zakłada ze do gniazda zapalniczki podepniesz rozgałęźnik a do niego 10 urządzeń pobierajacych prąd. Fabryka produkuje setki tysięcy aut rocznie, różnica kilkunastu euro na jednym tylko akumulatorze idzie w miliony euro rocznie oszczędności. Nie zapominaj że dzisiaj auta budują księgowi. Mniejszy aku to mniejsza masa pojazdu i mniejsze spalanie oraz niższe emisje. Tam wszystko co zostało użyte zostało dokładnie obliczone i skalkulowane że "takie wystarczy" (aby przetrwać gwarancje) a potem to nie ich problem.
Producent zawsze dążył będzie do jednorodności produktu bo to znacząco obniża mu koszty. Dlatego dzisiaj na jednej płycie podłogowej robi się 3 modele samochodów, dlatego silnik oferuje się jeden w 3 wariantach mocy i tak samo jednym aku chce się ogarnąć możliwie największą pulę modeli byleby tylko miał jak najwyższy prąd wyładowania. A że zdechnie za 3 lata (fabrycznie nowy akumulator w fabrycznie nowym aucie) a kogo to obchodzi, przyjdziesz po kolejny. Kiedyś taki setup starczał na 6-8-10 lat, zdarzali się rekordziści co 12 lat potrafili jeździć na fabrycznym akumulatorze.
Dzisiaj auto 2011r i już 3ci akumulator trzeba zakładać.
|
Dużo napisałeś, ale w sumie nie do końca w punkt.
Zauważ, że 20, 25 a nawet 30 lat temu pojemności akumulatorów w autach z silnikiem benzynowym praktycznie zawsze była mniejsza niż z silnikiem diesla. Zawsze można to zwalać na księgowych, ale przecież 30 lat temu i wcześniej oni tak samo byli.
Nie przekonują mnie argumenty, że teraz robi się akumulator na dwa/trzy lata i do wymiany. To użytkownicy się zmienili i w większości zaglądają pod maskę od przysłowiowego święta, żeby płynu do spryskiwaczy dolać. Kiedyś normą było doładowywanie akumulatorów i one rzeczywiście służyły znacznie dłużej (fakt wynikało to też z mniej sprawnych układów ładowania). Teraz mały procent regularnie doładowuje swoje akumulatory bo po co? Przecież zaawansowana elektronika dba, żeby wszystko działało, a energia bierze się z powietrza.
Dlatego nie zwalajmy wszystkiego na "księgowych", dużo zależy od nas samych i od tego jak dbamy o to co mamy.