Re: Władca Pierścieni - wielopostowe dzieło o tuningu Fordów
Moim zdaniem jest tak:
Jeżeli dawka mieszanki (masa podanego paliwa na jednostkę czasu) ustalana jest w jakiejś odpowiedniej proporcji do masy zassanego powietrza to należy zmierzyć masę powietrza. Albo robimy to przepływomierzem masowym powietrza (MAF) który ma termiczną kompensację i zwraca wynik dokładnie proporcjonalny do masy zassanego powietrza albo wyliczamy ją ze wzoru Clapeyrona:
pV=nRT
albo
p (k*rpm) = nRT
czyli masa powietrza n jest proporcjonalna do ciśnienia p, objętości zassanego powietrza w jednostce czasu (V, co z kolei jest proporcjonalne do obrotów, rpm, k i R to stałe) i odwrotnie proporcjonalna do temperatury zasysanego powietrza.
W obu jednak przypadkach (przepływomierz - wyznacza n wprost, MAP-sensor (i czujnik temperatury zasysanego powietrza wraz z pomiarem prędkości obrotowej silnika) wyznacza n pośrednio, jako wynik równania Clapeyrona. Ale to to samo n. Nie ma więc znaczenia czy auto działa w oparciu o MAF sensor czy o MAP sensor.
Zmiana przepustnicy na większą zwiększy przepływ powietrza i zarówno MAF (mierząc większy przepływ masowy powietrza) jak i MAP (mierząc mniejsze podciśnienie w kolektorze ssącym) pozwolą wyznaczyć ten nowy większy przepływ - a więc i wtryśnięte zostanie więcej paliwa. Nie ma znaczenia jaki jest typ czujnika. Auto zeżre więcej i rozwinie większą moc.
Jednak dla rozwinięcia takiej mocy jaka była poprzednio przy pełnym otwarciu przepustnicy potrzebne będzie po jej powiększeniu jej niezupełne otwarcie (otwarcie na tyle, żeby nowa przepustnica miała powierzchnię przelotu mniej więcej taką samą (dla purystów- minimalnie większą, bo turbulencje...) jak stara przepustnica. Ciśnienie MAP i przepływ MAF będą wtedy takie same jak przed zmianą przepustnicy. Stąd auto będzie palić tyle samo ile paliło
Reasumując - przy niezmienionym stylu jazdy użyta przepustnica nie powinna mieć mierzalnego wpływu na zużycie paliwa.
|