W stolicy często widywałem kierowców wjeżdżających na rondo z włączonym lewym kierunkowskazem i włączających prawy po minięciu ostatniego zjazdu przed zjazdem, którym to rondo chcieli opuścić. Początkowo wydawało mi się to zupełnie nadmiarowe ale po obyciu się z widokiem i zastanowieniu ma to sens. Na Dolnym Śląsku nikt tak nie jeździ. Nie wiem też jak egzaminowali egzaminatorzy.
Tak, czy siak. Klepło już, że takie miganie jest niezgodne z prawem, a szkoda:
http://www.auto-swiat.pl/wiadomosci/...owskazu/9bkz9y