View Single Post
Stary 07-02-2022, 18:00   #6385
hak64
ford::advanced
 
Imię: Henryk
Zarejestrowany: 26-03-2014
Skąd: Żory
Model: inny
Silnik: 3,6
Rocznik: 61
Postów: 492
Domyślnie Odp: Hoomorki, dowcipy, kawały itp.

Niestety autentyk. Żona zapomniała zajrzeć do zamrażalnika, wskutek czego zaistniała nagła potrzeba zakupienia czegoś na obiad. Zapytała grzecznie na co mam ochotę, więc odpowiedziałem, że chętnie spędzę dzień z żoną w łóżku... Niestety żona miała inne plany, które byłem zmuszony skonfrontować z moimi, a w zasadzie zaakceptować te nie własne...Tuż po 9 tej udaliśmy się zatem po mrożonego dorsza, brokuły i paczkę frytek do Lidla, odległego od miejsca zamieszkania o całe 200 m. W tym celu musiałem odśnieżyć auto -na szczęście nie trzeba było skrobać szyb - i zagrzać go. Rozumiecie chyba, że nie mogłem pozwolić, by tak dystyngowana kobieta taszczyła jakieś siaty z zakupami. Już po niecałych 10 minutach oczekiwania, małżonka pojawiła się u drzwi... włączyłem jeszcze podgrzewanie fotela pasażera, bo co jak co, ale do dziś pamiętam słowa tatusia, że świat się kręci koło dupy... Jak ktoś ma pecha, to mu kamień z serca spada prosto na odcisk, no i taki pech właśnie mi się przytrafił. Otóż w lidlu były promocje. Żona z zapale zakupowym kupiła po dwa komplety przyborów kuchennych (jakieś łyżki cedzakowe, noże do filetowania, łopatki do naleśników itp). Przy okazji dowiedziała się, że drugim lidlu są promocje na zabawki, gry planszowe i kolorowanki dla dzieci, co porządnej babci nie mogło ujść uwagi. Po około pół godzinie pojawiła się z zakupami (ja zwykle siedzę w aucie nie uczestnicząc w zakupach, by nie rozpraszać zbytnio małżonki). Tak więc nie mogłem podekscytowanej małżonce odmówić okazji zwiedzenia drugiego lidla... No i znów przysłowiowy kamień z serca spadł... no wiecie... Towar już przebrany, niewiele zostało... No cóż, bywa. Ruszamy - o naiwności ludzka - sądziłem, że do domu, ale nie... Nie mogłem odmówić grzecznej prośbie małżonki, by odwiedzić jeszcze Lidla w Rybniku (daleko nie jest, jakieś 12 km), więc... wiecie... Po kolejnych 30 minutach spędzonych w aucie na sklepowym parkingu, zobaczyłem uszczęśliwiona małżonkę pchającą wyładowany zabawkami wózek. Oczywiście pomogłem towar wyładować, odwiozłem też wózek na miejsce i ruszamy w drogę powrotna. No wiecie, jak toś ma pecha, to mu kamień... z serca... na odcisk...Dowiedziałem się, że małżonka w szale zakupów nie kupiła rzeczonego dorsza, ani frytek, jak również brokułu. Chcąc nie chcąc, wróciliśmy do pierwszego lidla (tego najbliżej domu), gdzie po dorszu zastała już tylko kartka z ceną...Nie było też sensu kupować brokułu i frytek, a że już minęło południe plany obiadowe przesunęły się na kolację, na którą na prośbę małżonki przygotuję placki po węgiersku... Wyjęta z zamrażalnika szyneczka z dzika już chyba będzie się nadawać do krojenia, bo wstawiłem do letniej wody, więc tylko naskrobać i zetrzeć ziemniaczki, cukinię, cebulę, doprawić i wiecie...W przypływie radosnych uczuć powiedziałem małżonce, że na 35 rocznicę ślubu zabiorę ją na wycieczkę na Tasmanię, a na 40 rocznicę po nią wrócę...
__________________
§23
hak64 jest offline   Odpowiedź z Cytatem