Czesc i czolem
Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.
Zaczne od poczatku ... autko kobiety (jak w opisie) , zajezdzane po miescie max ok 15km dziennie, garazowane. Aku Varta Ford SLI 52Ah z 2017r. Brak systemu Start/Stop.
Ktoregos pieknego dnia proba odpalenia auta zakonczyla sie niepowodzeniem, nie krecil nawet rozrusznik, auto tylko "cykalo"
Akumulator zostal naladowany, auto odpalilo bez problemu, ale stwierdzilem, ze trzeba posprawdzac napiecia. Na wlaczonym silniku napiecie strasznie skakalo od 12,2 nawet do 15 (brak stabilnych odczytow) - diagnoza : uszkodzony regulator napiecia badz cos tam innego w alternatorze
Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.
Nastapila wymiana alternatora, w miedzy czasie doladowalem akumulator Ctekiem (program Recond), napiecie sie ustabilizowalo, ale cos mi jeszcze nie daje spokoju.
Pomierzylem napiecia i wyglada to tak :
- na wylaczonym silniku (auto zamkniete z kluczyka, z otwarta maska po 8h) - 12,66V
- na przekreconym kluczyku do polowy - 11,96V (automatyczne uruchomienie swiatel etc.)
- na wlaczonym silniku stabilne 14,8V (po wlaczenia klimy i nawiewu na maxa, swiatel, ogrzewania przedniej i tylnej szyby 14,7V)
Moje pytanie brzmi : czy alternator nie przeladowuje akumulatora ? Niepokoi mnie to napiecie na wlaczonym silniku
Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.
* - pomiary multimetrem i z poziomu menu diagnostycznego prawie identyczne
** - auto bylo kilka dni nie ruszane z garazu
*** - czy jest szansa, ze poprzedni alternator uszkodzil sam akumulator stad takie objawy ?
Wybaczcie za tak rozwleczonego posta, ale staralem sie wszystko opisac tak jak jest.