[danielbr3]

Wczoraj po tym jak trochę poprawił się stan dróg zauważyłem, że mój focus 2.0tdci utracił znaczną część mocy, zupełnie jakby nagle turbina przestała dmuchać. Dzisiaj było jeszcze gorzej. Obawiając się już, że konieczna będzie wizyta u mechanika i możliwe wysokie koszty postanowiłem go trochę przepalić. Na szczęście okazało się, że samochód był porządnie zamulony, bo niestety warunki w Warszawie przez ostatnie dni nie pozwalały na szybszą jazdę (wina Trzaskowskiego xd). Dzisiaj po rozgrzaniu silnika do ok 80stopni przegoniłem go trochę prawie pod czerwone pole jadąc na wyższych obrotach i mocniej przyspieszając. Po 5-10min takiej jazdy przyspieszenie prawie wróciło do normy, jeszcze jutro przepale go mocniej w dłuższej trasie. Mam więc do was pytanie, czy możliwe żeby przez zaledwie 6 dni wolniejszej jazdy (codziennie 2x15km), z czego 2 dni bardzo wolnej, diesel aż tak odczuwalnie się zamulił?
Jak polecacie rozgrzewać silnik teraz przy mrozach żeby wszystkie układy chodziły jak najdłużej chodziły. Oczywiście nie przyspieszać gwałtownie ale ciężko powiedzieć jakie obroty. No i na jakich obrotach najlepiej jeżdzić żeby połączyć względna ekonomie z dbaniem o silnik (z większym naciskiem na to drugie). Zauważyłem też, że przy mrozach większych niż -10 stopni, chwile po odpaleniu słychać dość mocne falowanie silnika, które ustępuje po ok. 10sekundach. Podejrzewam, że do wymiany będą świece ale chyba można będzie z tym poczekać do następnej zimy.