[lsz11]

No po dwóch miesiącach wreszcie udało się zrobić moją skrzynię. Pani, którą wcześniej zachwalałem poległa - nie dała rady rozkręcić skrzyni. Poskładała sprzęgło, sprawdziła mechatronikę i wynalazła przyczynę awarii (ułamany plastik z magnesami na widełkach C) wzięła 500 zł za swoją robotę.
Pan, który skrzynie manualne robi od około 20 lat podjął się zadania wymiany widełek zrobił więcej niż się spodziewałem. Porozpinał wszystkie trybiki, synchronizatory, tłoczki i to wszystko umył, wymienił trochę uszczelek i filtr wewn. (naprawdę porządna robota) wziął za robotę 800 zł.
No i kolega z którym wyciągnąłem skrzynię z silnikiem i włożyliśmy z powrotem, a po drodze wymiana rozrządu, sprawdzenie łańcuszka rozrządu i serwis klimatyzacji = 600 zł robocizna.
Suma sumarum koszt naprawy łącznie z filtrami i olejem prawie 4700 zł - ale mam sprzęgło po regeneracji i umytą skrzynię z opiłków i całego syfu, który się tam nagromadził. Oleju poszło niecałe 8,5 litra

Bump: Po montażu i zalaniu oleju robiliśmy adaptację widełek i przeszła ona bezproblemowo do końca ale adaptację sprzęgieł dwa razy próbowaliśmy i dwa razy przerwało. Auto jeździ wręcz wyśmienicie, żadnych szarpnięć czy niepokojących dźwięków.

Pytanie do bardziej wtajemniczonych: czy mimo wszystko "postarać się" o pełną adaptację sprzęgieł czy z uwagi, że w moim odczuciu nic się nie dzieje, darować sobie tą adaptację i jeździć dalej.