Cytat:
Pytanie, czy to nie samym koncernom samochodowym jest na rękę (jak i w wielu innych dziedzinach ogólnie rozumianej techniki) aby jakość ich produktów była niska.
|
To wynika z pewnego łańcuszka zależności - tak projektowane samochody muszą być siłą rzeczy przeznaczone na eksploatację rzędu 4-6 lat, ze względu na koszty unifikacja podzespołów jest posunięta do maksimum.
W efekcie np silniczek 1,0l Ecoboost, osiągający moc 125KM jest oferowany w Europie w modelach Fiesta, B-MAX, Focus, C MAX i Grand C MAX. W niedalekiej przyszłości będzie też dostępny w Fordach Mondeo, Transit Connect, Transit Courier, Tourneo Connect, Tourneo Courier.
I teraz ja tego nie kumam za żadne skarby: o ile w osobowych autach można od biedy przyjąć, że ten silnik pojeździ 5-6 lat i zrobi przebieg 150-200kkm - bo dla indywidualnego kierowcy 30kkm rocznie to jest adekwatny przebieg - to pchanie ich do komercyjnych pojazdów zarobkowych robiacych 2 lub 3 razy większe przebiegi - jest skazane na porażkę. Tak silny down-sizing w pracującym zarobkowo aucie to porażka.
I identyczna sytuacja - dokładnie taka sama - jest z modelem Mk8 Transita. Silnik 2,2 Puma wywodzący się w prostej linii z osobowego Mondeo, w Europie Ford wkłada do auta o DMC 3,5 lub nawet 4,5t. I eurourzędasy aż kwiczą z zachwytu, bo zmusili producentów do zaakceptowania ich wypocin. Tylko jakoś w mateczniku Forda, w USA, w tym samym Transicie nikt nawet nie pomyślał, by taki silnik oferować. Tam są inne przepisy i ludzie takimi autami jeżdżą 10 -15 lat robią olbrzymie przebiegi- i mimo że unifikacja byłaby stuprocentowa, to silniki są dużo, dużo większe i mocniejsze. Tam porażki nie będzie. Amerykański Transit będzie użytkowo po prostu całkowicie innym autem...
A w Europie będzie za to... super-ekologicznie.
Czyli: zamiast stawiać problem na głowie i do wydumanych spod małego palca norm dopasowywać produkt (czyli spełniające te normy auta), trzeba produkować maksymalnie wytrzymałe, niezawodne i tanie w eksploatacji oraz serwisowaniu samochody,
a przepisy dopasować do bieżących, dobrze już poznanych i opanowanych, technicznych i technologicznych możliwości.
Bo użytkownik powinien otrzymać nie maksymalnie ekologiczny, ale maksymalnie DOBRY samochód.