View Single Post
Stary 30-03-2020, 21:01   #89
mt89
ford::amateur
 
Imię: Marcin
Zarejestrowany: 05-04-2018
Skąd: LPK
Model: Kuga I
Silnik: 2.0 TDCI 136 KM
Rocznik: 2009
Postów: 1
Domyślnie Odp: 2.0 TDCi szarpie i dymi na zimnym silniku

Witam!
Długo nosiłem się z opisaniem mojego rozwiązania problemu dymienia 2.0 TDCI na zimno, ale w obecnej sytuacji epidemiologicznej znalazłem chwilę. Kupiłem Kugę 2.0 TDCI 136 KM 2009 rok, przebieg ponad 200.000 km. Po jej dostarczeniu okazało się („niespodzianka od sprzedającego”), iż auto ma problem z paleniem na zimnym silniku w chłodne dni. Zaś na mrozie pomimo kilku minut kręcenia nie udawało się jej odpalić. Po odpaleniu przez kilkadziesiąt sekund dymiła na biało, szarpała, chodziła jakby na 3 cylindry. Przestawała kopcić po kilku kilometrach jazdy. Jednakże śr. spalanie było bardzo duże – ponad 10 litrów. I tu zaczęła się moja ponad półroczna przygoda z naprawą tego auta. Nikt nie potrafił jej zdiagnozować. Wtryski były sprawdzone dwukrotnie w różnych diesel serwisach – parametry książkowe. Kompresja na cylindrach prawidłowa. Sprawdzono ustawienie rozrządu. Wymieniono niepotrzebnie mnóstwo dobrych części – m.in. EGR, termostat, świece, czujniki położenia wału i wałka.
Po wielu tygodniach prób i jazd testowych w akcie desperacji zawiozłem Kugę do V-techa. Panowie przyłożyli się do sprawy – modyfikowali soft. Zmieniali dawki paliwa na zimnym starcie. Ogólnie wiele kombinacji. W Kudze nie było już DPFu, poprzedni właściciel wyciął go (wg Vtecha ktoś nie do końca dobrze zmodyfikował oprogramowanie, ale to nie miało wpływu na mój problem). I dalej to samo… Ostatecznie Kuga dostała najświeższy soft od człowieka z serwisu Forda. Wycięto tylko z niego obecność DPFu, którego fizycznie nie było już w aucie.

Po łącznie paru miesiącach i kilku tysiącach złotych włożonych w to auto, Kuga nadal miała te same problemy. Zasięgnąłem opinii z diesel serwisu i zadecydowałem: zdejmujemy głowicę, a jeśli będzie trzeba silnik zostanie rozebrany na atomy. Po zdjęciu głowicy i sprawdzeniu górnego martwego położenia tłoków, okazało się, iż tłoki osiągają maksymalną wysokość w różnych miejscach – jedne wychylały się ponad krawędź bloku, inne były poniżej krawędzi. Wniosek: pogięte korbowody (szkoda, że pomiary kompresji wcześniej tego nie pokazały – zaoszczędziłbym mnóstwo pieniędzy).
Kupiłem używany powypadkowy blok, z którego mechanik przełożył korbowody. Pierwsze odpalanie po złożeniu – silnik pracuje idealnie. Cała ta zabawa z poszukiwaniami rozwiązania problemu kosztowała mnie grubo ponad 7.000 zł. Własnego straconego czasu nie da się przeliczyć na pieniądze. Wg mnie sprawcą całego zamieszania była pompa wysokiego ciśnienia, która chwilowo dawała za duże ciśnienie, paliwo lało się w nadmiernej ilości i pogięło korbowody. Oleju w silniku było ponad stan, więc został rozrzedzony niespalonym olejem napędowym. O chwilowych skokach ciśnienia w takiej pompie opowiadał mi znajomy mechanik, który długo walczył z Kugą i obserwował bieżące parametry podczas jazdy na pompie uszkodzonej oraz drugiej, wyjętej ze sprawnego auta. Mój mechanik stwierdził, że moja Kuga na pewno nie zassała wody, bo „obrażenia” byłyby poważniejsze. Mam nadzieję, że moja historia pomoże komuś uporać się z jego problemem. Jeśli tak, zapraszam z piwem Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.

Ostatnio edytowane przez mt89 ; 30-03-2020 o 21:05
mt89 jest offline   Odpowiedź z Cytatem