Cytat:
Wtedy moim zdaniem dochodzi do nieuprawnionego wzbogacenia się. Na szczęście TU mają dla takich przypadków opracowane procedury i schematy działania, aby ograniczyć ewentualne wyłudzenia odszkodowań.
|
Dobrze, że napisałeś moim zdaniem, bo fakt że ubezpieczyciele mają opracowane procedury jest mi znany, tyle tylko, że te procedury i schematy są właśnie oszukiwaniem poszkodowanych. Już to tłumaczyłem, że naprawa w stodole z użyciem zamienników, czy części z odzysku nie jest wcale zyskiem, to tylko pozorna oszczędność, która kończy się stratą finansową w momencie odsprzedaży naprawianego w ten sposób samochodu. Jak tak czytam te Twoje posty, to dochodzę do - chyba słusznego - wniosku, ze nadal nie bierzesz odpowiedzialności za swoje słowa, tłumaczysz się przy tym skrótami myślowymi, które ni jak odzwierciedlają napisaną treść. Tu np
Cytat:
Nie jest to żadne wyobrażenie tylko codzienna praktyka warsztatów. Piszemy o tym samym, tylko ja to ująłem skrótowo
|
Twoje słowa - "Warsztat robi korektę wyceny i TU to zapłaci na 100%". Podczas gdy ja twierdzę:
Cytat:
obowiązek wyceny szkody spoczywa na ubezpieczycielu, on też dokonuje korekty, lub akceptuje kalkulację kosztów naprawy z serwisu.
|
Jak dla mnie to znacząca różnica.
Cytat:
Ja piszę, o naprawie wyrządzonej szkody
|
Nie wiem, gdzie się uchowałeś, ale prawo stanowi, (tu ja posłużę się skrótami) że to na ubezpieczycielu ciąży obowiązek naprawienia szkody, polega on na wypłacie kwoty niezbędnej do przywrócenia pojazdu do stanu przed zdarzeniem (i to niezależnie, czy poszkodowany zleci naprawę warsztatowi, dokona jej samodzielnie, czy też sprzeda pojazd w stanie uszkodzonym nie naprawiając go wcale). Wedle Twojego rozumowania jeśli poszkodowany weźmie kasę do ręki i po wyklepaniu blach młotkiem pomaluje to farbą w sprayu, to się niesłusznie wzbogacił oszukując przy tym ubezpieczyciela. Mylisz się także w kolejnej kwestii - wyłudzeń odszkodowań. To zjawisko dotyczy zgłoszenia szkód i żądania odszkodowania, za zdarzenia niezaistniałe, bądź zaistniałe w zupełnie innych okolicznościach. Np. Ktoś sprowadził samochód w stanie uszkodzonym, zarejestrował, ubezpieczył (często za wiedzą i zgodą pracownika TU), po czym zgłasza szkodę. Albo złamał nogę wyskakując z okna kochanki po niespodziewanym powrocie jej męża, a zgłasza wypadek komunikacyjny spowodowany przez sąsiada (z którym wypił już niejedną falaszkę) i twierdzi, że ten nieostrożnie cofając potrącił go wskutek czego doznał wieloodłamowego złamania podudzia.