[michalq23]

Dzień dobry,

Spotkał mnie a raczej mojego dziadka niemały problem.
Miał dzisiaj wypadek samochodowy, auto dostalo strzał w bok. Dziadkowi nic się nie stało. Przyjechała oczywiście laweta przed karetką i policją. Dziadek noe wyraził zgody na odholowanie samochodu, lekarz zabrał go do karetki aby zbadać, w miedzy czasie moja matka, córka dziadka zadzwoniła do warty o assistance. Podczas gdy dziadek był w karetce laweta odjechała z samochodemtego. Teraz śpiewają 500 netto plus 50 za dobę na parkingu. Dziadek nic nie podpisywał, nie godził się na lawetę która przyjechała. Laweciarz twierdzi, że się zgodził i ze znajdzie świadka. Jutro jadę z tym na komendę która była na miejscu zdarzenia aby to wyjaśnić.

Czy ten laweciarz mógł tak sobie zabrać ten samochód?
Na jakie ewentualnie przepisy kodeksu drogowego lub inne mogę się powołać w tej sytuacji?