[arclight1989]

Hej, mam mały problem. W listopadzie zdecydowałem się założyć LPG firmy STAG w Mondeo MK4 2007, 2.0 DURATEC. Po odebraniu auta przez pierwsze 3 dni było wszystko ok. Po 3 dniach po zostawieniu auta na noc, odpalił normalnie i po 2 sekundach zaczął się dławić i zgasł. Odpaliłem go ponownie i już nie zgasł. W momencie gdy chciałem ruszyć za zimnym silniku (gdy jeszcze nie przełączył się na gaz), auto ledwo co zareagowało na pedał gazu i ruszyło z opóźnieniem i w dodatku bardzo szarpiąc. Problem z przyspieszeniem występował aż do nagrzania się pojazdu i przełączeniu na gaz. Po nagrzaniu się auta stojąc na luzie na światłach co jakiś czas pojazd zaczynał dosyć mocno drżeć. Wszystkie powyższe dolegliwości NIE WYSTĘPOWAŁY przed założeniem gazu. Auto chodziło cichutko, obroty nie skakały - dosłownie petarda. Zgłosiłem to do gazownika który bardzo się zdziwił bo nie miał nigdy takiego przypadku. Wziął auto do siebie i wymienił świece (które były wymieniane kilka miesięcy wcześniej - koszt 300zł). Znowu przez 2 dni było ok i sytuacja się powtórzyła. Gazownik cały czas mówi że "nie ma to nic wspólnego z instalacją gazu". Znowu oddałem mu auto. Znalazł przyczynę która wg niego powodowała takie zachowanie auta na 100%. Wymienił mi wąż odmy która jak mi pokazał faktycznie była cała rozerwana. (z wymianą 450zł). Auto odebrałem, przez dwa dni chodził jak pszczoła, nawet jakby trochę mocy odzyskał. Niestety w trzeci dzień znowu zaczął gasnąć przy pierwszym odpaleniu w dniu i reszta objawów wróciła.
Dzisiaj znowu mam mu wstawić auto, tylko pytanie czy on jest partaczem, czy faktycznie nie ma to nic wspólnego z instalacją gazową? Proszę o pomoc.