Cześć!
To jeden z moich pierwszych postów tutaj, więc proszę o wyrozumiałość.
Mam pytanie do Was, wyjadaczy. Jeśli to złe miejsce, lub temat już istnieje (użyłem opcji szukaj, ale nic nie znalazło) to przenieście to do właściwego działu.
W tym roku kupiłem autko, Fiesta Mk6 1.3 2006 z gazem. Auto przez pierwsze pół roku dawało mi się we znaki, psuło dość często, ale wszystko naprawiłem i potem chodziło jak złoto.
Włożyłem do niego łącznie 6 tysięcy, kupiłem je za... 6 tysięcy.
Butlę zmieniłem 1.10.2016, 31.10 auto przeszło przegląd bez zająknięcia. 2.11.2016 przydarzyła mi się nieprzyjemna sytuacja na drodze - gościu stwierdził, że nie trzeba się zatrzymywać na stopie i zatrzymał się na mnie.
Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.
Spisaliśmy oświadczenie a zielona strzała poszła do ASO czekać na rzeczoznawcę. Rzeczoznawca był 5.11.2016, stwierdził, że uszkodzenia są następujące:
-Zderzak (to było oczywiste)
-Wgnieciona podłoga bagażnika
-Ściana tylna pęknięta (dwa słupki)
-Wgnieciona klapa bagażnika
-Nadkola skierowały się w stronę osi symetrii auta.
Podłużnice całe.
- Moje pierwsze pytanie - jak to oceniacie - czy koszty naprawy mogą przekroczyć wartość samochodu?
- Drugie - czy wartość auta jest brana z Eurotaxu (w tym roku ta fiesta była warta 8 tysięcy dla urzędu), czy ubezpieczalnie (w tym wypadku AXA Ubezpieczenia) mają jakieś swoje osobne klasy wyceny?
Pytam o to, ponieważ AXA nie przekazała wyceny ani do upoważnionego przeze mnie ASO ani do mnie. Rzeczoznawca dał mi jasno do zrozumienia, że nie jest pewien czy uda się je naprawić.
- Trzecie - tutaj kwestia auta z wypożyczalni - dostałem autko na czas naprawy. Jeśli stwierdzą szkodę całkowitą i upoważnię ubezpieczalnię do sprzedaży wraku to czy auto mogę zatrzymać do momentu przelania na konto całości, lub też jedynie do momentu wypłaty samego odszkodowania.
- Czwarte - związane już mniej z tym zdarzeniem. Po tym wszystkim (przede wszystkim pracy jaką włożyłem w tę furkę i nerwów, których się najadłem) zastanawiałem się nad wzięciem następnego auta w leasing. Widziałem ofertę - 750 zł miesięcznie na 4 lata za nową corsę przy 10% wpłaty własnej - co myślicie o takiej opcji? Osobiście oprócz płacenia ogromnej ilości pieniędzy miesięcznie dostanę fabrycznie nowe auto, co bardzo do mnie przemawia.