Kredyty mieszkaniowe we frankach

[jendrekmak]

Zależało od banku ale nawet po zawierusze niejednokrotnie kredyt frankowy był bardziej opłacalny niż złotowy. Ale jak ktoś nie miał CHF tylko PLN to się pocieszał, że wziął i ma spokój - pozorny bo swoje dopłacił.

Druga sprawa, że dla wielu kredyt w CHF był jedynym dostępnym bo w PLNach przy swoich zarobkach nie mieli szansy. Ale skoro przed zamieszaniem z kursem CHF ledwo było ich stać na spłatę kredytu w CHF to co się dziwić, że po podwyżkach już się nie wyrabiali i stąd całe te problemy z kredytami frankowymi.

[latar]

To jedno.
A drugie o co jest wielki lament to praktyczna niezbywalność nieruchomości zakupionych na kredyt frankowy. Jeśli młode małżeństwo brało kredyt na dwupokojowe (50m2) mieszkanie w dużym mieście wojewódzkim, powiedzmy za 300k PLNów po 2,30PLN/CHF. Czyli 130k CHF. Spłacali je przez 8 lat, przez które udało im się spłacić 30k. Zostało 100k CHF a frank jest po 3,60. Czyli do spłaty 360.000PLN kapitału za mieszkanie warte 300.

I jeśli taka młoda rozwojowa rodzina zacznie się mnożyć i dążyć choćby do modelu 2+2, to nie mając zdolności na kolejny kredyt na większe mieszkanie, będą się kisić na 50m2 przez kolejne pół życia.

[Andrzej]

Ostatnie dwa posty to samo sedno zamieszania...

[damian09]

Napisał Andrzej Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.

A ta ulga to od czego? Przecież nie wziąłeś franków i nie miałeś obciążenia... chyba, ze żal ściskał Ci 4 litery, ze bulisz astronomiczne raty złotowe a inny we franku maja taniej do czasu aż podrożał i wtedy Ci ulżyło bo Ci co mieli lepiej to nagle maja gorzej... Z Twojej wypowiedzi wynika, ze stąd właśnie ta ulga, czy coś na opak odczytałem?

Nie potrzebnie doszukujesz się drugiego dna. Wczułem się w sytuację frankowiczów bo mogłem być w takiej samej.

[jendrekmak]

Napisał damian09 Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.

Wczułem się w sytuację frankowiczów bo mogłem być w takiej samej

Skoro stać cię było na kredyt złotowy to we frankach tym bardziej dał byś radę.
Druga sprawa to wartość nieruchomości. Przez ostatnie 15 lat moje nieruchomości zwiększyły swoją wartość 2,5 krotnie czyli spokojnie można przyjąć, że od zamieszania z frankiem w 2008 pomimo wzrostu jego wartości to wartość nieruchomości też wzrosła około dwukrotnie.

Cała sprawa sprowadza się do tego, że skoro kogoś ledwo było stać na kredyt we franku przy kursie 2,2-2,5 a złotówkowy był poza zasięgiem to nic dziwnego, że przy cenie franka powyżej 3 zł takie osoby straciły płynność.

Poza grupą lamentujących na kredyty frankowe jest przecież równie duża grupa osób, które mają nadal te kredyty i są zadowolone.

[BrunoJ]

Nie są zadowolone. Tylko nie marudzą, mają płynność i spłacają. Może splaciliby szybciej i już brali kolejny kredyt na kolejne mieszkanie/dom. Ale wiszą na haku. Skoro mają oddać dwa razy tyle co brali to lepiej faktycznie w ratach przez kolejne naście lat niż jednorazowo.
Ci co stracili płynność, straciliby ja również przy zlotowkowym gdyby podskoczyły procenty. To jest zupełnie inne zagadnienie niekoniecznie związane z frankiem.

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Gdy w 2005-6 ludziska tam mocno rzucali się na Franka, dość głośno mówiło się że 2010 moooże 2012 będziemy już mieli Eur. Znam parę osób które wprost mówiły że z Franka już na Euro beda przewalutowywac. Ale wyszło jak zwykle.

[Piasek80]

Pozwolę sobie odgrzać kotleta bo akurat kilka dni temu znalazłem się w takim gnieździe szerszeni gdzie wszyscy mieli kredyty frankowe na nieruchomości. Oczywiście wszyscy winni, PiS winni, PO winni, ale do sedna.
To byli ludzie nawet w tamtych czasach dobrze zarabiający którzy mogli bez problemu otrzymać kredyt w złotówkach ale:
- kredyt w CHF był tańszy niż analogiczny w złotówkach
- kredyt w CHF był większy przy ich ówczesnym poziomie dochodu niż w złotówkach mogli otrzymać
Zamiast 300 tyś na styk w PLN brali po 550 tyś zł w CHF (a brali dużo, dużo więcej, dwoje z nich poszło w deweloperkę wykupujac po dwie sąsiednie działki, stawiając domy na każdej z planem sprzedaży z dużym zarobkiem). Różnica była taka że ci co wówczas na styk spinali w PLN do dziś jeszcze nie mają ogarniętego na tip-top domu czy obejścia podczas kiedy oni przy racie takiej samej wysokości wówczas wprowadzali się w dom urządzony i z w pełni zagospodarowanym ogrodem przez firmy specjalistyczne. Granity, marmury, podgrzewane podjazdy przed domem. Co operatywniejści jeszcze na nowe auto z tego wykombinowali.
Reasumując: tak na prawdę "poszkodowanych" przez te kredyty to jest może 30% ogółu co brała we franku bo tylko w tej walucie chcieli im wówczas dać, albo wóz albo przewóz. Albo własne M w walucie obcej albo może 10 a może i 15 następnych lat spłacania komuś kredytu comiesięcznym czynszem. Ci zaryzykowali i niestety przegrali. Stąd po 10 latach spłacania kredytu w wysokości 300 tyś zł i spłaceniu 30% jego wysokości dzisiaj mają do spłaty jeszcze 360 tyś zł
Reszta po prostu przekombinowała i ci najgłośniej krzyczą

[kocur]

Już pisałem w temacie - mam kredyt we frankach i nie zamienię go na nic innego.

Tak jak powyżej - zamiast kupować 2 pokoje ludzie szli w apartamenty 80 metrów czy domy jednorodzinne i potem kupa.
Banki i może mają coś na sumieniu, np. spready z sufitu ale gdyby nie było masówki kredytowej nie byłoby też i dojenia.

[kaan1]

Napisał kocur Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.

... ale gdyby nie było masówki kredytowej nie byłoby też i dojenia.

Kredyty w PLN i EUR odstraszały oprocentowaniem, więc zmajstrowano superofertę w CHF aby zachęcić wahających się do wzięcia kredytu. I to zadziałało. Myślę, że większośc osób biorących CHF zdawało sobie sprawę z pewnego ryzyka (jak w każdym kredycie), ale mało kto je doszacował.

Jeszcze taka uwaga dt. spłaty kredytu. Może i osoby spłaciły 30% rat - ale to w zasadzie same odsetki. Kapitał z reguły jest spłacony w minimalnym stopniu jak w każdych ratach annuitetowych, Więc jeśli ktoś spłacił 30-50% kwoty kredytu to nietety nie jest równoznaczne, że jest właścicielem 30-50% nieruchomości. I z reguły wisi za nia dodatkowo wekslem, wystawionym na kwotę wyższą od kwoty kredytu gdyż w zamierzeniu dodatkowe kwota miała zabezpieczać bank przed kosztami egzekucji zaległości.

[BrunoJ]

to akurat zależy czy raty były równe czy malejące, bo przecież można było wybrać. Zresztą nawet w przypadku kredytu złotówkowego bezpieczniej jest brać raty malejące ze stałą spłatą kapitału. Jak wygra się w totka, to można jednorazowo spuścić resztę kapitału. Nawet jeśli ktoś spłacił realne 30% kapitału to ciągle na do oddania więcej niż brał.